poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 2



Daj mi siły, bym mógł żyć normalnie
Nie jestem twardy, nie chce żyć w walce
Chce oddychać jak każdy i chce mieć spokój
Moja modlitwa do Ciebie, modlitwa moja, zrozum
DKA – Moja Modlitwa



12/13 maja 2012 rok. Sobota/Niedziela.

Doktor Sophie Altman myła ręce do operacji wraz ze swoją asystentką, która była rezydentką na czwartym roku i marzyła o karierze w kardiochirurgii. W czasie dokładnej ablucji rąk, spytała podopieczną o dokładny zarys zabiegu, co będą robiły krok po kroku, gdy tylko będą znajdować się obok pacjentki. Doktor Michelle Lorens precyzyjnie opisywała zabieg przeszczepu serca, co nawet nie zdziwiło lekarki, albowiem wiedziała, że stażystka była jedną z najlepszych uczennic na roku; odstawała zawsze od wszystkich, pokazując swoją wyższość, zrażając do siebie większość ludzi. Altman zdecydowanie to nie pasowało, dlatego postanowiła wziąć ją w obroty i pokazać jej, że talent, który posiadała, to nie wszystko, aby mogła stać się dobrym i cenionym chirurgiem. Była maszyną chirurgiczną, więc postanowiła zmienić Lorens w człowieka.
Zakręciły obie krany, założyły ochronne maski i weszły do jasnego, sterylnego pomieszczenia. Pielęgniarki pomogły im włożyć fartuchy oraz lateksowe rękawiczki, po czym podeszły do uśpionej pacjentki, która była już gotowa do operacji. Wzięła głęboki wdech, patrząc na wszystkich zgromadzonych, a w szczególności skupiła swój wzrok na mężczyznę, który trzymał w niewielkim, czerwonym pudełku narząd do przeszczepu.
- To zaczynajmy – odezwała się. – Dajmy tej kobiecie nowe życie. Skalpel – poprosiła pielęgniarkę, stojącą po jej lewej stronie.
Dostała narzędzie do ręki, po czym przyczyniła się do torakotomii, pierwszej czynności zabiegu. Zdecydowanym ruchem dłoni zrobiła cięcie na mostku wzdłuż linii pośrodkowej ciała, a potem poprosiła o rozszerzadło, by mieć lepszy dostęp do organu. Następnie razem z Doktor Lorens przystąpiły do kaniulacji aorty oraz obu żył głównych. Zadanie wykonywały obie z wielką starannością. Czynność zajęła im do dwudziestu minut, widząc na zegarze za kwadrans dziewiątą.
Przystąpiła później do ważnej części operacji, ponieważ musiała wyjąć chore serce i włożyć zdrowe. Cały tryb wykonywała staranie, nie dając nawet tego zadania zrobić rezydentce. Ta pacjentka była dla niej ważna, więc nie pozwoliła stażystce na wykonanie czynności, wolała zrobić to sama. Odłożyła do miski organ Seliny, słysząc jednocześnie dźwięk aparatury, który sygnalizował zgon pacjenta, dlatego szybko, ale z wielką uwagą, wyjęła z pojemnika z lodem nowe serce i włożyła je do wnętrza klatki piersiowej pacjentki.
Następnie zaczęła wraz z doktor Lorens łączyć naczynia z tętnicą opłucną i aortą, aby do serca dostała się krew. Całość pracy przebiegała bardzo precyzyjnie, aby niczego nie uszkodzić; zajęło im to ponad siedemdziesiąt minut, gdzie po skończonym zadaniu zaczęła bacznie przyglądać się nowemu sercu, by podjęło próbę życia. Uśmiechnęła się szeroko, gdy dostrzegła, jak organ różowieje i czynności życiowe pacjentki poprawiały się. Cała operacja potoczyła się po jej myśli, a po chwili usłyszała oklaski na sali, gratulując jej i podopiecznej znakomicie przeprowadzonego przeszczepu serca. Podziękowały skinieniem głowy.
- Doktor Lorens, proszę o zamknięcie pacjentki – oznajmiła, na co stażystka skinęła głową i od razu wzięła się do pracy. – Ja idę porozmawiać z rodziną.
Opuściła pomieszczenie, zdejmując fartuch, który wrzuciła do kubła, i poszła starannie odmyć ręce, uprzednio ściągając ochronną maskę z twarzy.


~~*~~


Gdy tylko Selina zniknęła jej z oczu wraz z personelem szpitala, Gwen szybko zadzwoniła do restauracji rodziców, którzy na wieść, że ich córka dostanie nowe serce, natychmiast powiadomili swoją pierworodną o tym, że będą w szpitalu najszybciej jak tylko będzie to możliwe. Musiała także zadzwonić do męża, aby w tym czasie zajął się dzieciakami, lecz Nicolas oznajmił jej, że będzie zmuszony iść zaraz do pracy, niedługo ciesząc się urlopem, dlatego powiedział, że zostawi Justina i Amber u swojej matki, by nie musiała się denerwować.
Rodzice rudowłosej przyjechali w dziesięć minut. Gwen zdawała sobie tę sprawę, że musieli wiele przepisów drogowych złamać, aby dostać się do Mercy West Hospital w tak szybkim tempie. Aż dziwne było, że na drodze nie czaiła się żadna drogówka; jakby nie mówić to był Nowy Jork i zawsze na ulicy stali umundurowani policjanci. Musieli mieć naprawdę niebywałe szczęście, żeby nie móc się na nich natknąć.
Lecz nie mogła teraz zaprzątać sobie głowy drogówką. Cały czas myślami była z Seliną. Pragnęła z całych sił, aby operacja się powiodła, aby serce dawcy przyjęło się i jej siostra będzie mogła normalnie żyć. Zasłużyła sobie na to, bo Selina zawsze miała pod górkę; chciała być traktowana normalnie, móc radzić sobie ze wszystkim sama, a ludzie, którzy ją otaczali na co dzień, obchodzi się z nią, jakby była sparaliżowana od pasa w dół. Czasami wytrącało ją to z równowagi i pragnęła zaszyć się w domu już na zawsze.
Jedynie Audrey Hetfild, która była przyjaciółką dziewczyny, rozumiała przez co rudowłosa musiała przechodzić. Także i w niej odnajdywała poparcie i pewnie Selina ucieszy się, że jak tylko się obudzi po operacji, zobaczy swoją czarnowłosą koleżankę. Gwen nie miałaby serca, gdyby nie zadzwoniła do niej z tak ważną wiadomością, która dotyczyła jej siostry. Siedziała obok niej, trzymając się za ręce, aby razem tkwić w oczekiwaniu na informację od doktor Altman. Rudowłosa ciągle wpatrywała się wskazówki zegara. Sekundy zmieniały się w minuty… Minuty w godziny… Czekanie było męczące, bo nie wiedziała, co działo się na sali operacyjnej.
Wkrótce usłyszała dźwięk swojego telefonu. Puściła dłonie Audrey i wyjęła z torebki komórkę. Na wyświetlaczu zobaczyła numer Nicolasa, od razu nacisnęła na zielony przycisk.
- Hej, Nick – przywitała się z mężem.
- Cześć, kochanie – usłyszała jego głos, który zagłuszany był hałasem pędzących samochodów. Domyśliła się, że znajdował się obecnie ze swoim partnerem na jakiej akcji, w której obserwują podejrzanego, nieraz dzwonił do niej w takich chwilach, aby choć na chwilę ją usłyszeć. – Chciałem się dowiedzieć, jak tam sprawy z Seliną. Już po operacji?
- Nie, jeszcze czekamy – westchnęła do słuchawki.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz, przeszczep serca to poważna sprawa, dlatego pewnie wymaga dużego skupienia lekarzy – pocieszył ją, a ona była mu za to ogromnie wdzięczna, zdecydowanie poczuła ulgę. – Dzwoniłem przed chwilą do mamy, spytać się, jak tam dzieciaki, dlatego nie musisz się martwić, bo już smacznie śpią.
- To dobrze – rzekła z uśmiechem. – Dziękuję, że się tym zająłeś.
- Gwen, muszę kończyć, bo zaraz nam podejrzany ucieknie – oznajmił. – Napisz mi smsa, jak już będzie po wszystkim.
- Dobrze, napiszę.
Pożegnali się szybko, po czym Gwen schowała  komórkę do torebki. Westchnęła głośno, zamykając oczy. Poczuła od razu dłoń Audrey na swojej, otworzyła powieki i spojrzała na czarnowłosą z lekkim uśmiechem. Jej niebieskie tęczówki mówiły jej, że niepotrzebnie się tak denerwuje.
Po chwili zauważała sylwetkę pani doktor Altman, która szła w ich stronę. Niemal natychmiast zerwała się na równe nogi, gdzie rodzice i Audrey poszli za jej przykładem. Od razu spytała się o stan siostry.
- Operacja się udała – oznajmiła, a Gwen czuła, jak kamień spadł jej z serca. – Na chwilę obecną serce dawcy się przyjęło.
- Dziękujemy, pani doktor – rzekła ze łzami w oczach Dorothy, po czym podeszła do lekarki i uściskała ją za uratowanie jej najmłodszej latorośli. Gwen także zrobiła ten sam gest, chcąc wyrazić podziękę. – Będziemy mogli odwiedzić córkę?
- Jeszcze nie teraz – odparła. – Zawiadomię państwa, kiedy będziecie mogli zostać przy Selinie.
Uśmiechnęła się szeroko i opuściła poczekalnie, zostawiając ich w wielkiej euforii. Cieszyli się ogromnie z tak dobrych wiadomości. Gwen była taka szczęśliwa, że aż chciała podskoczyć z radości, lecz w porę oprzytomniała. Od razu sięgnęła po komórkę i napisała smsa do męża z tak cudowną wieścią, a po niecałej minucie otrzymała odpowiedź, że bardzo cieszył się z tej informacji. Gwen przeprosiła wszystkich, mówiąc im, że chciałaby podziękować Bogu za uratowanie siostry, udając się do kaplicy. Zdecydowanie jej wiara powróciła i wierzyła, że gdzieś w przestrzeni kosmicznej, istnieje cząstka Boga. Gdyby tak nie było, cud jaki zdarzył się dzisiejszego wieczora, nigdy by nie nastał.


~~*~~


Śniła.
Selina znajdowała się w jakiejś białej przestrzeni, gdzie od razu sparaliżował ją strach, nie wiedząc, co to w ogóle było za miejsce. Zobaczyła, że miała na sobie jedynie cieniutką, białą koszulę nocną, przez którą dostrzegła swoje blade ciało, które drgało pod wpływem zimna. Bała się, albowiem nie orientowała się, dokąd teraz kierowała swoje nogi, jakby była w jakimś labiryncie bez jakichkolwiek ścian. Czuła jedynie grunt… bardzo zimny grunt, który połyskiwał bielą, a gdzie by nie spojrzała, widziała jasną, oślepiającą, smugę światła. Biegła i biegła, lecz nigdzie nie widziała żadnych drzwi czy bram, czy cokolwiek innego, aby mogła wydostać się z tej białej łuny. Miała wrażenie, że teraz przemierzała cały świat.
Nagle zobaczyła, jak ktoś zmierzał w jej kierunku. Poznała tę osobę od razu, ponieważ wiele razy widziała jej zdjęcia w swoim domu. To była jej babcia. Miała rude włosy, dostrzegając u niej gdzieniegdzie lekką siwiznę, owalną twarz z wieloma zmarszczkami, a jej ciało pokryte zostało białą, koszulą nocną, sięgającą po kostki. Uśmiechnęła się do babci szeroko, na co i ona odwzajemniła gest. Szybko do niej podbiegła, lecz nie mogła jej dogonić, sylwetka staruszki powoli zaczęła się oddalać.
- Babciu – zawołała. – Babciu, nie odchodź.
- To jeszcze nie twój czas, Selino – usłyszała po raz pierwszy jej wdzięczny, piękny głos. – Musisz wracać.
- Chcę z tobą zostać – odparła rozpaczliwie, czując cisnące się w oczach łzy.
- To jeszcze nie twój czas, Selino… Musisz wracać – powtórzyła tę samą kwestię, uśmiechając się do niej pogodnie.
Selina straciła ją z oczu, po czym poczuła, jak jakaś nadprzyrodzona siła odpychała ją do tyłu. Biała przestrzeń zniknęła. Zadała sobie teraz sprawę, że pojawiła się nagle na jakieś polanie pełnej kwiatów. Czuła w nozdrzach ich zapach, tych różnorodnych odmian roślin, które rosły obok dużego dębu. Zdała sobie z tego sprawę, że nie była już ubrana w koszulę nocną, tylko w niebieską sukienkę na cieniutkich ramiączkach. Poczuła rześki wiatr na skórze, jak rozwiewało jej rudawe włosy na wszystkie strony. Biegała dookoła polany i była szczęśliwa. Mogła cieszyć się otaczającą ją przyrodą, gdzie mogła uchwycić w swoją dłoń każdy płatek kwiatów. Mogła cieszyć się, że żyła.
Wkrótce usłyszała głosy. Rozpoznała je po pewnym czasie, dlatego uśmiechnęła się, słysząc Gwen oraz jej rodziców. Myślała, że za chwilę ich ujrzy na tej niezwykłej polanie, lecz nie dostrzegła żadnej, znanej sylwetki. Była zupełnie sama.
Otworzyła po pewnym czasie zmęczone oczy, kiedy zorientowała się, że to wszystko było snem. Usłyszała te głosy stąd, z pomieszczenia, w której aktualnie leżała. Obok siebie zobaczyła swoją najukochańszą siostrę, rodziców oraz jej najlepszą przyjaciółkę z liceum. Selina czuła się jeszcze oszołomiona, mimo iż pewnie przespała wiele godzin, odkąd anestezjolog uśpił ją na sali operacyjnej. Słyszała dźwięk aparatury, który kontrolował jej funkcje życiowe, oraz zobaczyła przyczepiony wenflon u lewej ręki, a gdy poruszyła ją lekko, siostra Seliny podniosła wzrok.
- Selino, obudziłaś się – rzekła radośnie, co spowodowało tym, że i reszta zgromadzonych w tym miejscu ożywiła się, słysząc radosny głos rudowłosej.
- Już po wszystkim? – zdobyła się wypowiedzieć te kilka słów.
- Tak, operacja się udała – oznajmiła, mając łzy w oczach. – Masz zdrowe serce.
- Musisz odpoczywać, skarbie – usłyszała matkę, która stała po jej prawej stronie. Widać było na twarzy jej rodzicielki zmęczenie, jednocześnie połączone z radością.
- Postaraj się zasnąć – odezwał się tym razem ojciec dziewczyny. – Pewnie jesteś jeszcze  wyczerpana.
- Mamo, tato, nie panikujcie – westchnęła lekko, po czym przełknęła ślinę, która zebrała jej się w gardle. – Już dość się na spałam. Audrey, przyszłaś do mnie? – zwróciła się teraz do czarnowłosej, która stała po lewej stronie tuż za Gwen.
- Jak mogłabym ciebie opuścić – odparła, ujmując jej dłoń. – Jesteś dla mnie zbyt ważna, Selino. Tak się cieszę, że wszystko się ułożyło.
Uśmiechnęła się do niej serdecznie, na co i rudowłosa odwzajemniła gest na tyle ile mogła. Wkrótce do sali weszła doktor Altman i jej rezydentka Lorens. Zbadali ją i wszystko wskazywało na to, że jej stan był całkowicie stabilny. Selina i tak się też czuła, mimo iż była zmęczona, to i tak w głębi duszy odczuwała, jakby jej życie powoli wracało do normy. Nie umierała, lecz wracała do życia.

~*~


Osobiście lubię ten rozdział. Zawsze marzyłam o tym, aby opisać przebieg operacji, gdy tak oglądałam "Chirurgów". Na jego cześć, bo to dzięki temu serialowi wpadłam na pomysł na to opowiadanie, lekarka Seliny ma na nazwisko tak samo, jak nazywała się lekarka z serialu. Trochę się napracowałam na tym fragmentem, dlatego mam nadzieje, że Wam się on podobał i nie schrzaniłam sprawy. Ogólnie pisało mi się fajnie ten rozdział ^^ I chciałam jeszcze oznajmić, że w opowiadaniu będą przeplatane wątki religijne.

Myślę, że pozwolę sobie jeszcze na dodanie trzeciego rozdziału za dwa tygodnie, lecz później niestety to się zmieni. W maju i czerwcu pojawi się tylko jedna notka, z tego względu, że będę musiała powoli przygotowywać się do ważnych dla mnie egzaminów, aby zdobyć dyplom Technika Administracji. Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie, i już z góry przepraszam, że w tych miesiącach nie będę często aktywa.

Zrobiłam aktualizację w zakładce "Linki" oraz "Dusia". Chętnych, zapraszam.

Całuję, Dusia.

27 komentarzy:

  1. No, rozdział zdecydowanie był jednym z twoich lepszych ^^. Wreszcie się doczekałam jakiegoś twojego opowiadania z większą ilością opisów, jak wiesz, zawsze narzekałam na ich niedobór przy jednoczesnym nadmiarze dialogów ^^.
    Podziwiam, że udało ci się tak dobrze opisać operację. Pewnie musiałaś nieźle się naczytać i naszukać, aby tak oddać tę scenę, w końcu to nie jest taka prosta sprawa, i ja na przykład się kompletnie nie znam. W każdym razie - wyszło wiarygodnie i szczegółowo.
    Bardzo dobrze oddałaś też nastroje, oraz emocje osób występujących w tym odcinku, m.in. rodziny Seliny. Coraz bardziej lubię też Gwen, widać, że martwi się o siostrę.
    Dla samej Seliny także musi to być stresujące, kiedy już się obudziła. Najgorszy czas była w nieświadomości, więc sobie nie zdawała sprawy, a jej rodzina wtedy się niepokoiła. Ale dobrze, że wszystko zakończyło się pomyślnie i dziewczyna pewnie wkrótce już zacznie wracać do normalnego życia.
    Naprawdę, bardzo ładnie wszystko opisałaś. Chyba ci leży to opowiadanie, bo dużo tutaj opisujesz i dbasz o szczegóły.
    Ale tych wątków religijnych naprawdę nie mogłabyś sobie odpuścić? :( Bardzo mnie rażą takie tematy.
    Ale czekam na kolejną notkę i zastanawiam się, jak się dalej potoczy akcja. Wgl, będą kiedyś jakieś opisy Nowego Jorku? Na to czekam z utęsknieniem, o NY mogłabym czytać i czytać <333.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu. Chyba miałam racje co do tego, że przekonam Cię ilością opisów:) Następna notka pewnie też Ci przypadnie do gustu, bo opisy w trzecim rozdziale przeważają nad dialogami:) Taka byłam zakręcona:D

      Niestety, ale nie mogę sobie odpuścić wątków religijnych, dlatego musiałam uprzedzić. Wiesz, z moją wiarą także było krucho, ale jednak gdy tracisz w rodzinie osobę, którą szanowałaś i kochałaś na swój sposób, zastanawiasz się, co się z nią stało. Stwarzając postać Lucasa, jego przeżycia wewnętrzne opisuję także na własnych przeżyciach, gdy straciłam mojego wujka. Dlatego mam to nadzieje, że jakoś to przebolejesz. Chociażby dla mojego bohatera, który cierpi po stracie mu bliskiej osoby.

      Jak na razie mam opisany Central Park, ale myślę, że jak zacznę opisywać spotkania naszych bohaterów, będą także opisy Nowego Jorku ^^

      Dziękuję Ci za opinię:**

      Usuń
  2. Hmmm przebieg operacji wydaje mi sie trudny do opisania.
    W ogóle zawsze przerażały mnie seriale o lekarzach..może dlatego, że czuje do nich jakąś dziwną antypatię.

    Ogółem muszę przyznać że wspaniale pokazałaś samego Lucasa i pozostałe postacie.

    Osobiście jestem pod wrażeniem jak wspaniale ci to wszystko wychodzi.
    Według mnie możesz być z siebie naprawdę dumna.
    Bardzo łatwo się wciągnąć w to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie też nie przepadałam za oglądanie czyiś wnętrzności, ale oglądając "Chirurgów" do tego przywykłam, i marzyłam żeby coś takiego kiedy opisać, no i spełniło się:)

      Cieszę się, że opowiadanie się podoba;)
      Dziękuję Ci za tak miłe słowa;**

      Usuń
  3. Witaj :)

    Przede wszystkim chcę powiedzieć, że już nie musisz mnie powiadamiać, daje radę z blogspotem i funkcją obserwatorów. Długo nie mogłam się do tego przyzwyczaić, ale już okey ;)

    Ten rozdział jest naprawdę bardzo dobry :) Całą operację opisałaś lekko i czułam się tak jakbym miała salę operacyjną i całą aparaturę, do której Selina była podłączona, przed sobą. Napięcie rosło, myślałam, że pójdzie coś się tak, ale wszystko skończyło się dobrze. Całe szczęście, że była przy niej rodzina i koleżanka. Teraz na pewno poleży jeszcze trochę w szpitalu, z pewnością wyjdzie i teraz wszystko będzie jeszcze lepiej niż dotychczas :)
    Podobają mi się takie historie, serio!

    Całuję,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, nawet nie wiesz, jak mi tym ułatwiasz, bo czasami o zapominam się, by kogoś powiadomić;)

      Aż takie miałaś wrażenie? No nie spodziewałam się:) Czasami takie operacje mają komplikacje, i nawet po wsadzeniu serca nie wiadomo, czy narząd się przyjmie. Ale tutaj musiał się przyjąć;)

      Cieszę się, że historia się podoba;)

      Dziękuję za opinię;**

      Usuń
  4. Rozdział jest udany i podobał mi się. Wgłębianie się w medycynę i te wszystkie szczegóły z tym związane na pewno do łatwych nie należy. Ja bym się raczej na to nie pisałam, dlatego jestem pod wrażeniem, że ty się zdobyłaś. Musze powiedzieć, że wszystko wyszło bardzo naturalnie.
    Dobrze, że operacja przebiegła bez zakłóceń i wszystko się powiodło. Teraz czeka Selinę długi powrót do zdrowia, a potem i tak będzie musiała na siebie uważać. Ale dostała drugie życie i to najważniejsze.
    Widać, że cała rodzina jest ze sobą bardzo zżyta i każdy z nich przeżywał to, co działo się z Seliną. Musiała to być olbrzymia ulga, gdy wszystko się udało.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę musiałam poszperać na temat operacji przeszczepu serca, nie powiem, ale opłaciło się:) Marzyłam, żeby coś takiego opisać, no i zrobiłam to;)

      Tak, życie jest najważniejsze i Selina z tego będzie się cieszyła, ale wiadome, że będzie musiała na siebie uważać. Już wczytuję się w różne reportaże o tym, jak żyją po przeszczepie, co wolno, czego nie:)

      Selina ma wspaniałą i kochaną rodzinę. Zawsze może na nich liczyć, a w szczególności na swoją siostrę. Nie powiem, opisuje ich relacje na swoich przeżyciach z siostrą:)

      Dziękuję Ci serdecznie za opinię:**

      Usuń
  5. Ougmh... Jej, jestem pod wrażeniem tego, że albo masz taką wiedzę, albo chciało ci się zagłębiać w takie szczegóły przeszczepu serca i ogólnie medycyny. Jej, tak przedstawiłaś tę operację, że poczułam się, jakbym była podwieszona do sufitu i widziała wnętrzności Seliny. Jej.
    Kiedy zaczęłam czytać fragment, w którym Selina śniła, miałam nadzieję, że pokażesz coś w stylu śmierci klinicznej. Chodzi mi o to, że bohaterka widziałaby swoje ciało z góry i byłaby tak jakby swoją duszą, która opuściła ciało.
    Ale ten pomysł też był dobry. Rozumiem, że Selina wtedy spotkała babcię, kiedy wyjęto jej serce, a opuściła ją, kiedy przeszczepiono jej zdrowy organ, tak?
    Aaaa... po lewej stronie widzę, że szukasz bety. Może ten link cię zainteresuje http://betowanie.blogspot.com/ ;)
    No to czekam na trójkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam wiedzy, po prostu szukałam i wgłębiałam się w szczegółowy plan operacji przeszczepu serca, i jestem z tego dumna, bo marzyłam, aby coś takiego opisać;)

      Ach, śmierć kliniczna, wiesz, nawet o tym nie pomyślałam, żeby coś takiego opisywać. Ogólnie napisałam o śnie, i tak mniej więcej w tym okresie operacji:)

      I dzięki za link ;)

      Dziękuję Ci za opinię:**

      Usuń
  6. Weszłam tu zupełnie przypadkiem zaciekawiona pierwszym wyrazem "doktor", i przyznam szczerze, że się nie zawiodłam. Uwielbiam opisy operacji, może nie tyle fabularne, co po prostu kwestie medyczne, ale i tak zasługujesz na pokłony. W końcu ktoś, komu chce się robić wywiad do opowiadania... to jak najbardziej pozytywna cecha.
    Sądząc po adresie, bez trudu dochodzę do wniosku, że wraz z sercem Seline otrzyma nową osobowość, "pamięć" dawcy, pewnie jakiegoś psychopaty. Bardzo kojarzy mi się ten motyw z książką "Samotność bogów". Wzorowałaś się może? Brzmi podobnie.
    Mimo wszystko uwielbiam takie pozycje i nie omieszkam się tu zajrzeć w przyszłości. Och, oby Czas był łaskawy...
    Nawiasem, zazdroszczę ci weny. Wyprowadziła się ode mnie po kłótni kilka miesięcy temu i do tej pory nie wróciła... No nic, korzystaj, bo bywa ona zdradliwa (jak widać na załączonym obrazku).

    Pozdrawiam,
    Kincaid
    /zamkniety-w-umysle

    PS Seriale o lekarzach górą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, historia jest raczej obyczajowa. Selina dostaje serce Camile, która była narzeczoną Lucasa. Po roku, Selina i Lucas zaczynają się spotykać. Ale pamięć owszem, trochę z zachowania swojego dawcy odbierze, ale raczej pozytywne cechy.

      Dziękuję Ci ślicznie za opinię:**

      Usuń
    2. Ach, to chyba nawet lepiej. Dawno nie czytałam żadnej obyczajówki, najwyższy czas nadrobić zaległości w gatunku. ;)

      Usuń
  7. To zdecydowanie najlepsza notka twojego autorstwa, jaką miałam przyjemność przeczytać kiedykolwiek za którymkolwiek z twoich blogów! Jest po prostu... świetna! Kurczę... Opisy były bajeczne. I wcale nie słodzę, tylko mówię szczerą prawdę ;D
    Dobrze, że Selina ma przy sobie tak kochającą ją rodzinę i oddaną przyjaciółkę. Nie jest sama i to się odczuwa, ma wielkie szczęście ;)
    Zawsze byłam ciekawa jak przebiegają tego typu operacje... I nadal jestem pełna podziwu, jak to jest możliwe, że w jednej chwili dana osoba już nie żyje, jest pozbawiona serca, a już w następnej żyje, ma się dobrze i jest wyleczona. To jeden z tych tajników, których chyba nigdy nie uda mi się poznać ;p

    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Selina rzeczywiście ma bardzo dobry kontakt z rodziną. Wspiera ją w najtrudniejszych monetach, w szczególności może liczyć na swoją siostrę. Nie powiem, wzoruję się tutaj na własnym przykładzie z życia;)
      Jest możliwe, bo serce Camile nie było uszkodzone. To przyczyna urazu mózgu spowodowała zgon Camile;)
      I dziękuję Ci serdecznie za tak ciepłe słowa i że rozdział się podobał;* Niewątpliwie i ja jestem z niego dumna i fajnie, że i Tobie się podoba;)

      Dziękuję Ci serdecznie za tak miłą opinię:**

      Usuń
  8. Mi się ten rozdział bardzo spodobał i fragment opisu operacji bł świetny. Naprawdę Ci się to udało. Bałam się, że będą jakieś komplikacje, ale bardzo się cieszę, że tak nie było. Rozdział czytało mi się bardzo przyjemnie. Wszystko świetnie opisałaś, choć muszę przyznać, że myślałam, że będzie nuda. Baaardzo się myliłam. Wybacz. Ale to dlatego, że nie lubię scen z operacji. Nie wiem czemu, ale tak jakoś mnie to nudzi. A ty opisałaś to tak cudownie, że każde słowa czytałam z wielkim zainteresowaniem. To piękne, że Selina ma blisko siebie kochającą rodzinę i prawdziwą przyjaciółkę. Świetnie opisałaś te relacje.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na pierwszy rozdział. :)
    www.kontury-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało, wiadome, że człowiek, jak nie studiował medycyny, to za bardzo nie ma pojęcia o co chodzi. Przyznam, że i ja uważałam to za nudne, ale oglądając "Chirurgów" jakoś to wyobrażenie przeszło w wielkie zainteresowanie:) Ale cieszę się, że cię zainteresowałam tym, nie powiem, bardzo mi zależało, abym tego nie schrzaniła.

      Dziękuję Ci ślicznie za opinię:**

      Usuń
  9. Śliczny rozdział :) Selina ma cudowną rodzinę oraz przyjaciół. Sama jest dobrym człowiekiem. W pełni zasługiwała na nowe, zdrowe serce i niezmiernie raduje mnie fakt, że trudna operacja się powiodła. Teraz czeka ją długie powracanie do siebie, a później już może cieszyć się życiem w pełni (; Naprawdę wzruszyły mnie relacje z siostrą oraz rodzicami, którzy dla bliskiej osoby rzucają wszystko i po prostu do niej jadą... Przypadek doktor Lorens trochę przypomina mi Zoe Hart z "Hart of Dixie", w tym serialu bohaterka również była świetną lekarką, ale bez ludzkich odruchów i przyjaznego nastawienia do innych. Bardzo mi się podobało i co tu jeszcze powiedzieć? Czekam, aż w życiu Seliny pojawi się pewien Pan... Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Selina wychowała się w bardzo kochającej rodzinie:) Zawsze wspierają się wzajemnie w trudnych dla nich sytuacjach, będę to podkreślała w rozdziałach. Niestety u Lucasa nie będzie tak kolorowo, ale o tym później;)
      Ja raczej dr Lorens porównałam do Christiny Yang z "Chirurgów", a z tym Panem napotka się dopiero w szóstym rozdziale, więc jeszcze długa droga:)

      Dziękuję Ci ślicznie za opinię:**

      Usuń
  10. Uch, przegapiłam rozdział pierwszy, wyobrażasz sobie? Zapomniałam dodać do Obserwowanych i wyszło, jak wyszło.
    Mnie się te oba rozdziały naprawdę bardzo podobają. Rzadko kiedy czytam takie obyczajówki, ale Twoja historia bardzo mi się podoba, mogę chyba nawet powiedzieć, że poruszyła mnie już na samym początku - to, jak Selina straciła nadzieję, a "w ostatniej chwili" znalazł się dawca... Kurczę, mam nadzieję, że zrealizuje teraz te wszystkie swoje marzenia. I ma naprawdę kochającą rodzinę, widać, jak wszyscy się o nią martwią i troszczą. Plus bardzo ładny opis snu i 'spotkania' z babcią, mam tylko nadzieję, że nowe serce się teraz przyjmie i wszystko jakoś się ułoży.
    Czekam na nowy rozdział (którego mam nadzieję nie przegapić) i pozdrawiam serdecznie.
    [kolysanka-dla-nieznajomej]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Selina ma bardzo kochającą rodzinę, zawsze może na nich liczyć w trudniej dla niej sytuacji. U Lucasa niestety nie będzie już kolorowo.
      I cieszę się, że opis snu się podobał, bo i ja z niego jestem zadowolona;)
      I jest mi miło, że historia Ci się podoba i poruszyła:) Aż się rumienie na policzkach, gdy to przeczytałam:)

      Dziękuję ślicznie za opinię:**

      Usuń
  11. Lady Spark jak zwykle z opóźnieniem, ale jest.
    Cieszę się, że operacja się udała. w sumie to było do przewidzenia skoro opowiadanie się dopiero rozkręca, więc to żaden minus czy krytyka z mojej strony :).
    Widać, że rodzina Seliny jest bardzo kochająca i religijna. Wątki religijne nie będą mi przeszkadzać, bo często czytając różne powieści musimy zmierzyć się z czymś co nie do końca nam pasuje, a czasami nas razi. Postaram się patrzeć na to obiektywnie.
    Kurczę zaskoczyłaś mnie mega pozytywnie znajomością tych wszystkich lekarskich terminów. Jestem w szoku, ale to świadczy tylko o tym,że dokładnie przygotowałaś się do tego opowiadania.
    Pozdrawiam i całuję,
    Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że będziesz patrzeć na te wątki religijnie obiektywie. Nie mogę tego pominąć, więc na początku opowieści o tym będzie. Selina ma bardzo kochającą rodzinę, wspiera ją w najtrudniejszych sytuacjach. Niestety u Lucasa nie będzie już tak kolorowo.
      Tak, do tej notki solidnie się przygotowałam. W Internecie szukałam odpowiednich stronek na temat przebiegów takiego przebiegu serca;)

      Pozdrawiam:*

      Usuń
  12. właśnie pomalowałam sobie paznokcie na pistacjowy. zrobiłam to tak krzywo, że nie mogę na nie patrzeć, jak pisze na klawiaturze i ogólnie strasznie oczojebne są.
    ale co mają moje paznokcie do Twoich blogów? dobre pytanie... mówiłam, że ja zawsze o sobie? kurde...
    opowiadanie mi się bardzo podoba. sam pomysł jest świetny i uważam, że historie obyczajowe to jednak Twój konik. choć z tego co wyczytałam (ale nie pamiętam gdzie) to chyba pisałaś, że wątki bardziej dramatyczne też będą. a może się mylę? nie ważne...
    jak byłam młodsza i wypożyczałam powieści młodzieżowe (nie ukrywam, że nadal czasem je czytam) to zawsze brałam takie krótkie (około 150 stron) niemiecki reportaże (może to nie były reportaże, ale były pisane na faktach, niektóre w formie rozmów autorki z bohaterami) wydawnictwa Osollineum (chyba się nie pomyliłam). każda taka książeczka porusza jakiś ważny problem życiowy: anoreksja, bulimia, schizofrenia, nerwica, narkotyki, inwalidztwo itp. Boże, jak ja kocham te książki. kiedy je czytam, to zapominam o własnych problemach. ale do czego zmierzam, twoje opowiadanie właśnie z tymi powieściami mi się skojarzyło. Zaczęłam o tym wszystkim myśleć. Jedna osoba umiera, ale może dać życie komuś innemu. to ogromny dar, ale jaka cena. jednak ja rękami i nogami jestem za tym, aby oddawać organy, które do niczego nie są nam potrzebne, sama mam w portfelu zgodę na transplantację. jak by coś mi się stało, to niech biorą co chcą. studenci akademii medycznych też mogą przeprowadzać na mnie eksperymenty jeśli to ma im pomóc.
    powiem szczerze, że cieszę się, ze postanowiłaś podejmować religijne tematy. myślę, ze przy tej tematyce jest to ważne.
    nie wiem co jeszcze napisać. obiecałam Ci szablon i pamiętam o tym. zajmę się nim w weekend majowy.
    Pozdrawiam!
    a jeśli masz ochotę, to zapraszam na http://pokaz-twarz.blogspot.com/ wiem, że nie lubisz opowiadań o Ginny i draco, ale oni owszem są głównymi bohaterami historii, ale nie będzie tam wątków miłosnych z ich udziałem. w sumie to on nawet nie będą 'podróżować' razem ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie cieszę się, że zachęciłam Ciebie do tego opowiadania. Jest mi naprawdę miło i dziękuję :*
      Tak, obyczajówki jakoś mi leżą, bo pisanie akcji... no, jakoś mam z tym zawsze problem i sama sobie się dziwię, że dotrwałam na Tajemnicach i także za nie długo go kończę:)
      Ja także chciałabym, aby wzięli moje narządy, by komuś uratowali życie, to jest naprawdę niezwykły dar. I Camile taka była, co się dowiemy w rozdziałach:D

      Dziękuję Ci serdecznie za opinię:* I raz jeszcze cieszę się, że postanowiłaś tutaj zajrzeć;)

      Usuń
  13. "Altman myła swoje ręce do operacji wraz ze swoją asystentką, która była rezydentką na czwartym roku i marzyła o karierze w kardiochirurgii. W czasie dokładnej ablucji rąk, spytała swoją" - myła swoje ręce - a czyje miałaby myć? swoją asystentką - dobzie, ten zaimek jak najbardziej, ale już dalej - swoją podpieczną, nie, bo to już wiemy, a Ty nie dodałaś nikogo
    "opisywała opis" masło maślane
    "potem poprosiła o rozszerzadło, by mieć lepszy dostęp do organu. Potem" - potem
    "obu żył głównych. Zadanie wykonywały obie staranie i z wielką starannością." - obie + starannie i z wielką starannością?
    "Czynność zajęła im do dwudziestu minut, widząc na zegarze za kwadrans dziewiątą." - albo mi minęło coś, albo wcześniej nie mówiłaś o czasie... I ten zegarek, oguh, znowu jakiś dziwny twór doczepiony do zdania.
    "aby krew zaczęła pompować do serca." - aby krew zaczęła pompować do serca? Serce to pompa krwi, to ono decyduje o biegu krwi, "aby do serca dostała się krwi" albo jeśli już "została wpompowana krew"
    Nie, stop, błędy w Twoich zdaniach dotyczą zazwyczaj jakiś głupich rzeczy w sensie, takich, które po przeczytaniu mogłabyś wykasować. CZYTANIU NA GŁOS! Bo tutaj na przykład zmieniasz podmiot, ale wygląda to tak, jakby procedura patrzyła: "Całość pracy przebiegała bardzo precyzyjnie, aby niczego nie uszkodzić; procedura zajęła im ponad siedemdziesiąt minut, gdzie po skończonym zadaniu zaczęła bacznie przyglądać się nowemu sercu"
    "fartuch, która został" - który wyrzuciła
    "zdawała sobie tę sprawę" - zdawała sobie sprawę, nie wiem, czemu dajesz tam to tę.
    "Rudowłosa" - w książkach bardzo, bardzo rzadko pojawiają się takie określenia, bo to takie, brzydkie? Ja nie pamiętam jak się nazywa siostra, ale pamiętam, że ma rude włosy, suuuper.
    " – Tak długo to trwa, że aż się denerwuję tym wszystkim." - normalnie to by się nie denerwowała, że jej siostra jest na sali operacyjnej i ma otwartą klatkę piersiową? Serio? Tutaj pomyślałam sobie "JAKA ONA WREDNA!" - ważniejszy jest dla niej czas niż siostra... Matko.
    "- Gwen, muszę kończyć, bo zaraz nam podejrzany ucieknie" - prawdziwy, odpowiedzialny glina - dzwoni do żony podczas akcji.
    "schowała z powrotem komórkę do swojej torebki." - wiadomo, że schowała do swojej torebki i te z powrotem, nie brzmi, nie pasuje.
    "Serce dawcy się przyjęło." - hm... Pani doktór niedouczona, jeśli chodzi o przeszczepy serce może zostać odrzucone kilka godzin po operacji, kilka tygodni po operacji, mogła powiedzieć, że na chwilę obecną jest spoko, ale takie zdanie, które ona rzekła, to czcze gadanie mogące dawać jedynie złudne nadzieje.
    "Miała rude włosy, dostrzegając gdzieniegdzie lekką" - dostrzegając nijak nie pasuje, dlaczego? Bo używamy imiesłowów w innych zdaniach tupu "Dziewczyna usiadła, dostrzegając" - u Ciebie brakuje podmiotu:)
    "Selina straciła ją z oczu, po czym poczuła, jak jakaś nadprzyrodzona siła odpychała rudowłosą do tyłu." pytanie... rudą z siwizną czy rudą bez siwizny?
    "Biała przestrzeń zniknęła i pojawiła się nagle
    - to zniknęła czy pojawiła się?
    "Czuła w nozdrzach ich zapach, tych różnorodnych odmian roślin, rosnące obok dużego dębu." - roślin rosnących obok dużego dębu?
    "lecz wracała z powrotem do życia." skoro wracała to do życia, bez z powrotem, bo masło jest maślane.

    OdpowiedzUsuń
  14. O boruśku. Opis operacji - no dobra, jako tako wyszedł, opis ten nadprzyrodzonej wędrówki - okej, ale to przywitanie po obudzeniu i czekanie siostry i przyjaciółki... To jest takie sztuczne! Strasznie sztuczne! Naprawdę brakuje to wspominanej wcześniej przeze mnie wiarygodności. Nie myśl proszę, że jestem źle nastawiona do tego opowiadania czy chcę Ci swoimi komentarzami w jakiś sposób dogryźć - to krytyka, moim zdaniem konstruktywna, która ma Ci pomóc napisać tę historię lepiej, bo widzę, że wkładasz w to swoje serducho, że lubisz pisać, ale Twój styl jest jeszcze nie oszlifowany, gubisz się w tym, co chcesz napisać, pragniesz, by to było jak najlepsze, by wszystko się zgadzało z Twoim wyobrażeniem, ale brakuje tutaj tego zaczepienia do rzeczywistości - piszesz przecież obyczajówkę, więc powinna poruszyć, a zwłaszcza tak trudny temat. Na chwilę obecną bohaterowie są papierowi, wręcz nie wykazują ludzkich odruchów, odruchów, które powinny targać członkami rodziny.
    [dzikie-anioly]
    [wybacz, że dwa komentarze, ale limit słów -.-]

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy