Daj mi siły, bym mógł żyć normalnie
Nie jestem twardy, nie chce żyć w walce
Chce oddychać jak każdy i chce mieć spokój
Moja modlitwa do Ciebie, modlitwa moja, zrozum
Nie jestem twardy, nie chce żyć w walce
Chce oddychać jak każdy i chce mieć spokój
Moja modlitwa do Ciebie, modlitwa moja, zrozum
DKA – Moja Modlitwa
12/13 maja 2012 rok. Sobota/Niedziela.
Doktor Sophie Altman myła ręce do operacji wraz ze
swoją asystentką, która była rezydentką na czwartym roku i marzyła o karierze w
kardiochirurgii. W czasie dokładnej ablucji rąk, spytała podopieczną o
dokładny zarys zabiegu, co będą robiły krok po kroku, gdy tylko będą znajdować
się obok pacjentki. Doktor Michelle Lorens precyzyjnie opisywała zabieg przeszczepu serca, co nawet nie zdziwiło lekarki, albowiem wiedziała, że
stażystka była jedną z najlepszych uczennic na roku; odstawała zawsze od
wszystkich, pokazując swoją wyższość, zrażając do siebie większość ludzi.
Altman zdecydowanie to nie pasowało, dlatego postanowiła wziąć ją w obroty i
pokazać jej, że talent, który posiadała, to nie wszystko, aby mogła stać się
dobrym i cenionym chirurgiem. Była maszyną chirurgiczną, więc postanowiła
zmienić Lorens w człowieka.
Zakręciły obie
krany, założyły ochronne maski i weszły do jasnego, sterylnego pomieszczenia.
Pielęgniarki pomogły im włożyć fartuchy oraz lateksowe rękawiczki, po czym
podeszły do uśpionej pacjentki, która była już gotowa do operacji. Wzięła
głęboki wdech, patrząc na wszystkich zgromadzonych, a w szczególności skupiła
swój wzrok na mężczyznę, który trzymał w niewielkim, czerwonym pudełku narząd
do przeszczepu.
- To zaczynajmy –
odezwała się. – Dajmy tej kobiecie nowe życie. Skalpel – poprosiła
pielęgniarkę, stojącą po jej lewej stronie.
Dostała narzędzie
do ręki, po czym przyczyniła się do torakotomii, pierwszej czynności zabiegu.
Zdecydowanym ruchem dłoni zrobiła cięcie na mostku wzdłuż linii pośrodkowej
ciała, a potem poprosiła o rozszerzadło, by mieć lepszy dostęp do organu. Następnie razem z Doktor Lorens przystąpiły do kaniulacji aorty oraz obu żył głównych.
Zadanie wykonywały obie z wielką starannością. Czynność zajęła im do
dwudziestu minut, widząc na zegarze za kwadrans dziewiątą.
Przystąpiła później
do ważnej części operacji, ponieważ musiała wyjąć chore serce i włożyć zdrowe.
Cały tryb wykonywała staranie, nie dając nawet tego zadania zrobić rezydentce.
Ta pacjentka była dla niej ważna, więc nie pozwoliła stażystce na wykonanie
czynności, wolała zrobić to sama. Odłożyła do miski organ Seliny, słysząc jednocześnie
dźwięk aparatury, który sygnalizował zgon pacjenta, dlatego szybko, ale z wielką
uwagą, wyjęła z pojemnika z lodem nowe serce i włożyła je do wnętrza klatki
piersiowej pacjentki.
Następnie zaczęła
wraz z doktor Lorens łączyć naczynia z tętnicą opłucną i aortą, aby do serca dostała się krew. Całość pracy przebiegała bardzo precyzyjnie, aby niczego
nie uszkodzić; zajęło im to ponad siedemdziesiąt minut, gdzie po
skończonym zadaniu zaczęła bacznie przyglądać się nowemu sercu, by podjęło
próbę życia. Uśmiechnęła się szeroko, gdy dostrzegła, jak organ różowieje i
czynności życiowe pacjentki poprawiały się. Cała operacja potoczyła się po jej
myśli, a po chwili usłyszała oklaski na sali, gratulując jej i podopiecznej
znakomicie przeprowadzonego przeszczepu serca. Podziękowały skinieniem głowy.
- Doktor Lorens,
proszę o zamknięcie pacjentki – oznajmiła, na co stażystka skinęła głową i od
razu wzięła się do pracy. – Ja idę porozmawiać z rodziną.
Opuściła
pomieszczenie, zdejmując fartuch, który wrzuciła do kubła, i poszła
starannie odmyć ręce, uprzednio ściągając ochronną maskę z twarzy.
~~*~~
Gdy tylko Selina
zniknęła jej z oczu wraz z personelem szpitala, Gwen szybko zadzwoniła do
restauracji rodziców, którzy na wieść, że ich córka dostanie nowe serce,
natychmiast powiadomili swoją pierworodną o tym, że będą w szpitalu najszybciej
jak tylko będzie to możliwe. Musiała także zadzwonić do męża, aby w tym czasie zajął
się dzieciakami, lecz Nicolas oznajmił jej, że będzie zmuszony iść zaraz do
pracy, niedługo ciesząc się urlopem, dlatego powiedział, że zostawi Justina i
Amber u swojej matki, by nie musiała się denerwować.
Rodzice rudowłosej
przyjechali w dziesięć minut. Gwen zdawała sobie tę sprawę, że musieli wiele
przepisów drogowych złamać, aby dostać się do Mercy West Hospital w tak szybkim tempie. Aż dziwne było, że
na drodze nie czaiła się żadna drogówka; jakby nie mówić to był Nowy Jork i
zawsze na ulicy stali umundurowani policjanci. Musieli mieć naprawdę niebywałe
szczęście, żeby nie móc się na nich natknąć.
Lecz nie mogła
teraz zaprzątać sobie głowy drogówką. Cały czas myślami była z Seliną.
Pragnęła z całych sił, aby operacja się powiodła, aby serce dawcy przyjęło się
i jej siostra będzie mogła normalnie żyć. Zasłużyła sobie na to, bo Selina
zawsze miała pod górkę; chciała być traktowana normalnie, móc radzić sobie ze
wszystkim sama, a ludzie, którzy ją otaczali na co dzień, obchodzi się z
nią, jakby była sparaliżowana od pasa w dół. Czasami wytrącało ją to z
równowagi i pragnęła zaszyć się w domu już na zawsze.
Jedynie Audrey
Hetfild, która była przyjaciółką dziewczyny, rozumiała przez co rudowłosa
musiała przechodzić. Także i w niej odnajdywała poparcie i pewnie Selina
ucieszy się, że jak tylko się obudzi po operacji, zobaczy swoją czarnowłosą
koleżankę. Gwen nie miałaby serca, gdyby nie zadzwoniła do niej z tak
ważną wiadomością, która dotyczyła jej siostry. Siedziała obok niej,
trzymając się za ręce, aby razem tkwić w oczekiwaniu na informację od
doktor Altman. Rudowłosa ciągle wpatrywała się wskazówki zegara. Sekundy zmieniały
się w minuty… Minuty w godziny… Czekanie było męczące, bo nie wiedziała, co
działo się na sali operacyjnej.
Wkrótce usłyszała
dźwięk swojego telefonu. Puściła dłonie Audrey i wyjęła z torebki komórkę.
Na wyświetlaczu zobaczyła numer Nicolasa, od razu nacisnęła na zielony przycisk.
- Hej, Nick –
przywitała się z mężem.
- Cześć, kochanie –
usłyszała jego głos, który zagłuszany był hałasem pędzących samochodów.
Domyśliła się, że znajdował się obecnie ze swoim partnerem na jakiej akcji,
w której obserwują podejrzanego, nieraz dzwonił do niej w takich chwilach,
aby choć na chwilę ją usłyszeć. – Chciałem się dowiedzieć, jak tam sprawy z
Seliną. Już po operacji?
- Nie, jeszcze
czekamy – westchnęła do słuchawki.
- Wszystko będzie
dobrze, zobaczysz, przeszczep serca to poważna sprawa, dlatego pewnie wymaga
dużego skupienia lekarzy – pocieszył ją, a ona była mu za to ogromnie wdzięczna,
zdecydowanie poczuła ulgę. – Dzwoniłem przed chwilą do mamy, spytać się, jak
tam dzieciaki, dlatego nie musisz się martwić, bo już smacznie śpią.
- To dobrze –
rzekła z uśmiechem. – Dziękuję, że się tym zająłeś.
- Gwen, muszę
kończyć, bo zaraz nam podejrzany ucieknie – oznajmił. – Napisz mi smsa, jak już
będzie po wszystkim.
- Dobrze, napiszę.
Pożegnali się
szybko, po czym Gwen schowała komórkę do torebki. Westchnęła
głośno, zamykając oczy. Poczuła od razu dłoń Audrey na swojej, otworzyła
powieki i spojrzała na czarnowłosą z lekkim uśmiechem. Jej niebieskie tęczówki
mówiły jej, że niepotrzebnie się tak denerwuje.
Po chwili zauważała
sylwetkę pani doktor Altman, która szła w ich stronę. Niemal natychmiast
zerwała się na równe nogi, gdzie rodzice i Audrey poszli za jej przykładem. Od
razu spytała się o stan siostry.
- Operacja się
udała – oznajmiła, a Gwen czuła, jak kamień spadł jej z serca. – Na chwilę obecną serce dawcy
się przyjęło.
- Dziękujemy, pani
doktor – rzekła ze łzami w oczach Dorothy, po czym podeszła do lekarki i
uściskała ją za uratowanie jej najmłodszej latorośli. Gwen także zrobiła ten
sam gest, chcąc wyrazić podziękę. – Będziemy mogli odwiedzić córkę?
- Jeszcze nie teraz
– odparła. – Zawiadomię państwa, kiedy będziecie mogli zostać przy Selinie.
Uśmiechnęła się
szeroko i opuściła poczekalnie, zostawiając ich w wielkiej euforii. Cieszyli
się ogromnie z tak dobrych wiadomości. Gwen była taka szczęśliwa, że aż chciała
podskoczyć z radości, lecz w porę oprzytomniała. Od razu sięgnęła po komórkę i
napisała smsa do męża z tak cudowną wieścią, a po niecałej minucie otrzymała
odpowiedź, że bardzo cieszył się z tej informacji. Gwen przeprosiła wszystkich,
mówiąc im, że chciałaby podziękować Bogu za uratowanie siostry, udając się do
kaplicy. Zdecydowanie jej wiara powróciła i wierzyła, że gdzieś w przestrzeni
kosmicznej, istnieje cząstka Boga. Gdyby tak nie było, cud jaki zdarzył się
dzisiejszego wieczora, nigdy by nie nastał.
~~*~~
Śniła.
Selina znajdowała
się w jakiejś białej przestrzeni, gdzie od razu sparaliżował ją strach, nie
wiedząc, co to w ogóle było za miejsce. Zobaczyła, że miała na sobie jedynie
cieniutką, białą koszulę nocną, przez którą dostrzegła swoje blade ciało, które
drgało pod wpływem zimna. Bała się, albowiem nie orientowała się, dokąd teraz
kierowała swoje nogi, jakby była w jakimś labiryncie bez jakichkolwiek ścian.
Czuła jedynie grunt… bardzo zimny grunt, który połyskiwał bielą, a gdzie by nie
spojrzała, widziała jasną, oślepiającą, smugę światła. Biegła i biegła, lecz
nigdzie nie widziała żadnych drzwi czy bram, czy cokolwiek innego, aby mogła
wydostać się z tej białej łuny. Miała wrażenie, że teraz przemierzała cały
świat.
Nagle zobaczyła,
jak ktoś zmierzał w jej kierunku. Poznała tę osobę od razu, ponieważ wiele razy
widziała jej zdjęcia w swoim domu. To była jej babcia. Miała rude włosy, dostrzegając u niej gdzieniegdzie lekką siwiznę, owalną twarz z wieloma zmarszczkami, a jej ciało
pokryte zostało białą, koszulą nocną, sięgającą po kostki. Uśmiechnęła się do babci
szeroko, na co i ona odwzajemniła gest. Szybko do niej podbiegła, lecz nie
mogła jej dogonić, sylwetka staruszki powoli zaczęła się oddalać.
- Babciu –
zawołała. – Babciu, nie odchodź.
- To jeszcze nie
twój czas, Selino – usłyszała po raz pierwszy jej wdzięczny, piękny głos. –
Musisz wracać.
- Chcę z tobą
zostać – odparła rozpaczliwie, czując cisnące się w oczach łzy.
- To jeszcze nie
twój czas, Selino… Musisz wracać – powtórzyła tę samą kwestię, uśmiechając się do
niej pogodnie.
Selina straciła ją
z oczu, po czym poczuła, jak jakaś nadprzyrodzona siła odpychała ją do
tyłu. Biała przestrzeń zniknęła. Zadała sobie teraz sprawę, że pojawiła się nagle na jakieś polanie pełnej
kwiatów. Czuła w nozdrzach ich zapach, tych różnorodnych odmian roślin, które rosły obok dużego dębu. Zdała sobie z tego sprawę, że nie była już ubrana w koszulę
nocną, tylko w niebieską sukienkę na cieniutkich ramiączkach. Poczuła rześki
wiatr na skórze, jak rozwiewało jej rudawe włosy na wszystkie strony. Biegała
dookoła polany i była szczęśliwa. Mogła cieszyć się otaczającą ją przyrodą,
gdzie mogła uchwycić w swoją dłoń każdy płatek kwiatów. Mogła cieszyć się, że
żyła.
Wkrótce usłyszała
głosy. Rozpoznała je po pewnym czasie, dlatego uśmiechnęła się, słysząc Gwen
oraz jej rodziców. Myślała, że za chwilę ich ujrzy na tej niezwykłej polanie,
lecz nie dostrzegła żadnej, znanej sylwetki. Była zupełnie sama.
Otworzyła po pewnym
czasie zmęczone oczy, kiedy zorientowała się, że to wszystko było snem.
Usłyszała te głosy stąd, z pomieszczenia, w której aktualnie leżała.
Obok siebie zobaczyła swoją najukochańszą siostrę, rodziców oraz jej najlepszą
przyjaciółkę z liceum. Selina czuła się jeszcze oszołomiona, mimo iż pewnie
przespała wiele godzin, odkąd anestezjolog uśpił ją na sali operacyjnej. Słyszała
dźwięk aparatury, który kontrolował jej funkcje życiowe, oraz zobaczyła
przyczepiony wenflon u lewej ręki, a gdy poruszyła ją lekko, siostra
Seliny podniosła wzrok.
- Selino, obudziłaś
się – rzekła radośnie, co spowodowało tym, że i reszta zgromadzonych w tym
miejscu ożywiła się, słysząc radosny głos rudowłosej.
- Już po wszystkim?
– zdobyła się wypowiedzieć te kilka słów.
- Tak, operacja się
udała – oznajmiła, mając łzy w oczach. – Masz zdrowe serce.
- Musisz odpoczywać,
skarbie – usłyszała matkę, która stała po jej prawej stronie. Widać było na
twarzy jej rodzicielki zmęczenie, jednocześnie połączone z radością.
- Postaraj się
zasnąć – odezwał się tym razem ojciec dziewczyny. – Pewnie jesteś jeszcze wyczerpana.
- Mamo, tato, nie
panikujcie – westchnęła lekko, po czym przełknęła ślinę, która zebrała jej się
w gardle. – Już dość się na spałam. Audrey, przyszłaś do mnie? – zwróciła się
teraz do czarnowłosej, która stała po lewej stronie tuż za Gwen.
- Jak mogłabym
ciebie opuścić – odparła, ujmując jej dłoń. – Jesteś dla mnie zbyt ważna,
Selino. Tak się cieszę, że wszystko się ułożyło.
Uśmiechnęła się do
niej serdecznie, na co i rudowłosa odwzajemniła gest na tyle ile mogła. Wkrótce
do sali weszła doktor Altman i jej rezydentka Lorens. Zbadali ją i wszystko
wskazywało na to, że jej stan był całkowicie stabilny. Selina i tak się też
czuła, mimo iż była zmęczona, to i tak w głębi duszy odczuwała, jakby jej życie
powoli wracało do normy. Nie umierała, lecz wracała do życia.
~*~
Osobiście lubię ten rozdział. Zawsze marzyłam o tym, aby opisać przebieg operacji, gdy tak oglądałam "Chirurgów". Na jego cześć, bo to dzięki temu serialowi wpadłam na pomysł na to opowiadanie, lekarka Seliny ma na nazwisko tak samo, jak nazywała się lekarka z serialu. Trochę się napracowałam na tym fragmentem, dlatego mam nadzieje, że Wam się on podobał i nie schrzaniłam sprawy. Ogólnie pisało mi się fajnie ten rozdział ^^ I chciałam jeszcze oznajmić, że w opowiadaniu będą przeplatane wątki religijne.
Myślę, że pozwolę sobie jeszcze na dodanie trzeciego rozdziału za dwa tygodnie, lecz później niestety to się zmieni. W maju i czerwcu pojawi się tylko jedna notka, z tego względu, że będę musiała powoli przygotowywać się do ważnych dla mnie egzaminów, aby zdobyć dyplom Technika Administracji. Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie, i już z góry przepraszam, że w tych miesiącach nie będę często aktywa.
Zrobiłam aktualizację w zakładce "Linki" oraz "Dusia". Chętnych, zapraszam.
Całuję, Dusia.
No, rozdział zdecydowanie był jednym z twoich lepszych ^^. Wreszcie się doczekałam jakiegoś twojego opowiadania z większą ilością opisów, jak wiesz, zawsze narzekałam na ich niedobór przy jednoczesnym nadmiarze dialogów ^^.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że udało ci się tak dobrze opisać operację. Pewnie musiałaś nieźle się naczytać i naszukać, aby tak oddać tę scenę, w końcu to nie jest taka prosta sprawa, i ja na przykład się kompletnie nie znam. W każdym razie - wyszło wiarygodnie i szczegółowo.
Bardzo dobrze oddałaś też nastroje, oraz emocje osób występujących w tym odcinku, m.in. rodziny Seliny. Coraz bardziej lubię też Gwen, widać, że martwi się o siostrę.
Dla samej Seliny także musi to być stresujące, kiedy już się obudziła. Najgorszy czas była w nieświadomości, więc sobie nie zdawała sprawy, a jej rodzina wtedy się niepokoiła. Ale dobrze, że wszystko zakończyło się pomyślnie i dziewczyna pewnie wkrótce już zacznie wracać do normalnego życia.
Naprawdę, bardzo ładnie wszystko opisałaś. Chyba ci leży to opowiadanie, bo dużo tutaj opisujesz i dbasz o szczegóły.
Ale tych wątków religijnych naprawdę nie mogłabyś sobie odpuścić? :( Bardzo mnie rażą takie tematy.
Ale czekam na kolejną notkę i zastanawiam się, jak się dalej potoczy akcja. Wgl, będą kiedyś jakieś opisy Nowego Jorku? Na to czekam z utęsknieniem, o NY mogłabym czytać i czytać <333.
Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu. Chyba miałam racje co do tego, że przekonam Cię ilością opisów:) Następna notka pewnie też Ci przypadnie do gustu, bo opisy w trzecim rozdziale przeważają nad dialogami:) Taka byłam zakręcona:D
UsuńNiestety, ale nie mogę sobie odpuścić wątków religijnych, dlatego musiałam uprzedzić. Wiesz, z moją wiarą także było krucho, ale jednak gdy tracisz w rodzinie osobę, którą szanowałaś i kochałaś na swój sposób, zastanawiasz się, co się z nią stało. Stwarzając postać Lucasa, jego przeżycia wewnętrzne opisuję także na własnych przeżyciach, gdy straciłam mojego wujka. Dlatego mam to nadzieje, że jakoś to przebolejesz. Chociażby dla mojego bohatera, który cierpi po stracie mu bliskiej osoby.
Jak na razie mam opisany Central Park, ale myślę, że jak zacznę opisywać spotkania naszych bohaterów, będą także opisy Nowego Jorku ^^
Dziękuję Ci za opinię:**
Hmmm przebieg operacji wydaje mi sie trudny do opisania.
OdpowiedzUsuńW ogóle zawsze przerażały mnie seriale o lekarzach..może dlatego, że czuje do nich jakąś dziwną antypatię.
Ogółem muszę przyznać że wspaniale pokazałaś samego Lucasa i pozostałe postacie.
Osobiście jestem pod wrażeniem jak wspaniale ci to wszystko wychodzi.
Według mnie możesz być z siebie naprawdę dumna.
Bardzo łatwo się wciągnąć w to opowiadanie
Ogólnie też nie przepadałam za oglądanie czyiś wnętrzności, ale oglądając "Chirurgów" do tego przywykłam, i marzyłam żeby coś takiego kiedy opisać, no i spełniło się:)
UsuńCieszę się, że opowiadanie się podoba;)
Dziękuję Ci za tak miłe słowa;**
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim chcę powiedzieć, że już nie musisz mnie powiadamiać, daje radę z blogspotem i funkcją obserwatorów. Długo nie mogłam się do tego przyzwyczaić, ale już okey ;)
Ten rozdział jest naprawdę bardzo dobry :) Całą operację opisałaś lekko i czułam się tak jakbym miała salę operacyjną i całą aparaturę, do której Selina była podłączona, przed sobą. Napięcie rosło, myślałam, że pójdzie coś się tak, ale wszystko skończyło się dobrze. Całe szczęście, że była przy niej rodzina i koleżanka. Teraz na pewno poleży jeszcze trochę w szpitalu, z pewnością wyjdzie i teraz wszystko będzie jeszcze lepiej niż dotychczas :)
Podobają mi się takie historie, serio!
Całuję,
Liley
Ok, nawet nie wiesz, jak mi tym ułatwiasz, bo czasami o zapominam się, by kogoś powiadomić;)
UsuńAż takie miałaś wrażenie? No nie spodziewałam się:) Czasami takie operacje mają komplikacje, i nawet po wsadzeniu serca nie wiadomo, czy narząd się przyjmie. Ale tutaj musiał się przyjąć;)
Cieszę się, że historia się podoba;)
Dziękuję za opinię;**
Rozdział jest udany i podobał mi się. Wgłębianie się w medycynę i te wszystkie szczegóły z tym związane na pewno do łatwych nie należy. Ja bym się raczej na to nie pisałam, dlatego jestem pod wrażeniem, że ty się zdobyłaś. Musze powiedzieć, że wszystko wyszło bardzo naturalnie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że operacja przebiegła bez zakłóceń i wszystko się powiodło. Teraz czeka Selinę długi powrót do zdrowia, a potem i tak będzie musiała na siebie uważać. Ale dostała drugie życie i to najważniejsze.
Widać, że cała rodzina jest ze sobą bardzo zżyta i każdy z nich przeżywał to, co działo się z Seliną. Musiała to być olbrzymia ulga, gdy wszystko się udało.
Pozdrawiam serdecznie :)
Trochę musiałam poszperać na temat operacji przeszczepu serca, nie powiem, ale opłaciło się:) Marzyłam, żeby coś takiego opisać, no i zrobiłam to;)
UsuńTak, życie jest najważniejsze i Selina z tego będzie się cieszyła, ale wiadome, że będzie musiała na siebie uważać. Już wczytuję się w różne reportaże o tym, jak żyją po przeszczepie, co wolno, czego nie:)
Selina ma wspaniałą i kochaną rodzinę. Zawsze może na nich liczyć, a w szczególności na swoją siostrę. Nie powiem, opisuje ich relacje na swoich przeżyciach z siostrą:)
Dziękuję Ci serdecznie za opinię:**
Ougmh... Jej, jestem pod wrażeniem tego, że albo masz taką wiedzę, albo chciało ci się zagłębiać w takie szczegóły przeszczepu serca i ogólnie medycyny. Jej, tak przedstawiłaś tę operację, że poczułam się, jakbym była podwieszona do sufitu i widziała wnętrzności Seliny. Jej.
OdpowiedzUsuńKiedy zaczęłam czytać fragment, w którym Selina śniła, miałam nadzieję, że pokażesz coś w stylu śmierci klinicznej. Chodzi mi o to, że bohaterka widziałaby swoje ciało z góry i byłaby tak jakby swoją duszą, która opuściła ciało.
Ale ten pomysł też był dobry. Rozumiem, że Selina wtedy spotkała babcię, kiedy wyjęto jej serce, a opuściła ją, kiedy przeszczepiono jej zdrowy organ, tak?
Aaaa... po lewej stronie widzę, że szukasz bety. Może ten link cię zainteresuje http://betowanie.blogspot.com/ ;)
No to czekam na trójkę ;)
Nie mam wiedzy, po prostu szukałam i wgłębiałam się w szczegółowy plan operacji przeszczepu serca, i jestem z tego dumna, bo marzyłam, aby coś takiego opisać;)
UsuńAch, śmierć kliniczna, wiesz, nawet o tym nie pomyślałam, żeby coś takiego opisywać. Ogólnie napisałam o śnie, i tak mniej więcej w tym okresie operacji:)
I dzięki za link ;)
Dziękuję Ci za opinię:**
Weszłam tu zupełnie przypadkiem zaciekawiona pierwszym wyrazem "doktor", i przyznam szczerze, że się nie zawiodłam. Uwielbiam opisy operacji, może nie tyle fabularne, co po prostu kwestie medyczne, ale i tak zasługujesz na pokłony. W końcu ktoś, komu chce się robić wywiad do opowiadania... to jak najbardziej pozytywna cecha.
OdpowiedzUsuńSądząc po adresie, bez trudu dochodzę do wniosku, że wraz z sercem Seline otrzyma nową osobowość, "pamięć" dawcy, pewnie jakiegoś psychopaty. Bardzo kojarzy mi się ten motyw z książką "Samotność bogów". Wzorowałaś się może? Brzmi podobnie.
Mimo wszystko uwielbiam takie pozycje i nie omieszkam się tu zajrzeć w przyszłości. Och, oby Czas był łaskawy...
Nawiasem, zazdroszczę ci weny. Wyprowadziła się ode mnie po kłótni kilka miesięcy temu i do tej pory nie wróciła... No nic, korzystaj, bo bywa ona zdradliwa (jak widać na załączonym obrazku).
Pozdrawiam,
Kincaid
/zamkniety-w-umysle
PS Seriale o lekarzach górą!
Nie, historia jest raczej obyczajowa. Selina dostaje serce Camile, która była narzeczoną Lucasa. Po roku, Selina i Lucas zaczynają się spotykać. Ale pamięć owszem, trochę z zachowania swojego dawcy odbierze, ale raczej pozytywne cechy.
UsuńDziękuję Ci ślicznie za opinię:**
Ach, to chyba nawet lepiej. Dawno nie czytałam żadnej obyczajówki, najwyższy czas nadrobić zaległości w gatunku. ;)
UsuńTo zdecydowanie najlepsza notka twojego autorstwa, jaką miałam przyjemność przeczytać kiedykolwiek za którymkolwiek z twoich blogów! Jest po prostu... świetna! Kurczę... Opisy były bajeczne. I wcale nie słodzę, tylko mówię szczerą prawdę ;D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Selina ma przy sobie tak kochającą ją rodzinę i oddaną przyjaciółkę. Nie jest sama i to się odczuwa, ma wielkie szczęście ;)
Zawsze byłam ciekawa jak przebiegają tego typu operacje... I nadal jestem pełna podziwu, jak to jest możliwe, że w jednej chwili dana osoba już nie żyje, jest pozbawiona serca, a już w następnej żyje, ma się dobrze i jest wyleczona. To jeden z tych tajników, których chyba nigdy nie uda mi się poznać ;p
Ściskam,
Selina rzeczywiście ma bardzo dobry kontakt z rodziną. Wspiera ją w najtrudniejszych monetach, w szczególności może liczyć na swoją siostrę. Nie powiem, wzoruję się tutaj na własnym przykładzie z życia;)
UsuńJest możliwe, bo serce Camile nie było uszkodzone. To przyczyna urazu mózgu spowodowała zgon Camile;)
I dziękuję Ci serdecznie za tak ciepłe słowa i że rozdział się podobał;* Niewątpliwie i ja jestem z niego dumna i fajnie, że i Tobie się podoba;)
Dziękuję Ci serdecznie za tak miłą opinię:**
Mi się ten rozdział bardzo spodobał i fragment opisu operacji bł świetny. Naprawdę Ci się to udało. Bałam się, że będą jakieś komplikacje, ale bardzo się cieszę, że tak nie było. Rozdział czytało mi się bardzo przyjemnie. Wszystko świetnie opisałaś, choć muszę przyznać, że myślałam, że będzie nuda. Baaardzo się myliłam. Wybacz. Ale to dlatego, że nie lubię scen z operacji. Nie wiem czemu, ale tak jakoś mnie to nudzi. A ty opisałaś to tak cudownie, że każde słowa czytałam z wielkim zainteresowaniem. To piękne, że Selina ma blisko siebie kochającą rodzinę i prawdziwą przyjaciółkę. Świetnie opisałaś te relacje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na pierwszy rozdział. :)
www.kontury-zycia.blogspot.com
Nic się nie stało, wiadome, że człowiek, jak nie studiował medycyny, to za bardzo nie ma pojęcia o co chodzi. Przyznam, że i ja uważałam to za nudne, ale oglądając "Chirurgów" jakoś to wyobrażenie przeszło w wielkie zainteresowanie:) Ale cieszę się, że cię zainteresowałam tym, nie powiem, bardzo mi zależało, abym tego nie schrzaniła.
UsuńDziękuję Ci ślicznie za opinię:**
Śliczny rozdział :) Selina ma cudowną rodzinę oraz przyjaciół. Sama jest dobrym człowiekiem. W pełni zasługiwała na nowe, zdrowe serce i niezmiernie raduje mnie fakt, że trudna operacja się powiodła. Teraz czeka ją długie powracanie do siebie, a później już może cieszyć się życiem w pełni (; Naprawdę wzruszyły mnie relacje z siostrą oraz rodzicami, którzy dla bliskiej osoby rzucają wszystko i po prostu do niej jadą... Przypadek doktor Lorens trochę przypomina mi Zoe Hart z "Hart of Dixie", w tym serialu bohaterka również była świetną lekarką, ale bez ludzkich odruchów i przyjaznego nastawienia do innych. Bardzo mi się podobało i co tu jeszcze powiedzieć? Czekam, aż w życiu Seliny pojawi się pewien Pan... Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńSelina wychowała się w bardzo kochającej rodzinie:) Zawsze wspierają się wzajemnie w trudnych dla nich sytuacjach, będę to podkreślała w rozdziałach. Niestety u Lucasa nie będzie tak kolorowo, ale o tym później;)
UsuńJa raczej dr Lorens porównałam do Christiny Yang z "Chirurgów", a z tym Panem napotka się dopiero w szóstym rozdziale, więc jeszcze długa droga:)
Dziękuję Ci ślicznie za opinię:**
Uch, przegapiłam rozdział pierwszy, wyobrażasz sobie? Zapomniałam dodać do Obserwowanych i wyszło, jak wyszło.
OdpowiedzUsuńMnie się te oba rozdziały naprawdę bardzo podobają. Rzadko kiedy czytam takie obyczajówki, ale Twoja historia bardzo mi się podoba, mogę chyba nawet powiedzieć, że poruszyła mnie już na samym początku - to, jak Selina straciła nadzieję, a "w ostatniej chwili" znalazł się dawca... Kurczę, mam nadzieję, że zrealizuje teraz te wszystkie swoje marzenia. I ma naprawdę kochającą rodzinę, widać, jak wszyscy się o nią martwią i troszczą. Plus bardzo ładny opis snu i 'spotkania' z babcią, mam tylko nadzieję, że nowe serce się teraz przyjmie i wszystko jakoś się ułoży.
Czekam na nowy rozdział (którego mam nadzieję nie przegapić) i pozdrawiam serdecznie.
[kolysanka-dla-nieznajomej]
Selina ma bardzo kochającą rodzinę, zawsze może na nich liczyć w trudniej dla niej sytuacji. U Lucasa niestety nie będzie już kolorowo.
UsuńI cieszę się, że opis snu się podobał, bo i ja z niego jestem zadowolona;)
I jest mi miło, że historia Ci się podoba i poruszyła:) Aż się rumienie na policzkach, gdy to przeczytałam:)
Dziękuję ślicznie za opinię:**
Lady Spark jak zwykle z opóźnieniem, ale jest.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że operacja się udała. w sumie to było do przewidzenia skoro opowiadanie się dopiero rozkręca, więc to żaden minus czy krytyka z mojej strony :).
Widać, że rodzina Seliny jest bardzo kochająca i religijna. Wątki religijne nie będą mi przeszkadzać, bo często czytając różne powieści musimy zmierzyć się z czymś co nie do końca nam pasuje, a czasami nas razi. Postaram się patrzeć na to obiektywnie.
Kurczę zaskoczyłaś mnie mega pozytywnie znajomością tych wszystkich lekarskich terminów. Jestem w szoku, ale to świadczy tylko o tym,że dokładnie przygotowałaś się do tego opowiadania.
Pozdrawiam i całuję,
Lady Spark
Cieszę się, że będziesz patrzeć na te wątki religijnie obiektywie. Nie mogę tego pominąć, więc na początku opowieści o tym będzie. Selina ma bardzo kochającą rodzinę, wspiera ją w najtrudniejszych sytuacjach. Niestety u Lucasa nie będzie już tak kolorowo.
UsuńTak, do tej notki solidnie się przygotowałam. W Internecie szukałam odpowiednich stronek na temat przebiegów takiego przebiegu serca;)
Pozdrawiam:*
właśnie pomalowałam sobie paznokcie na pistacjowy. zrobiłam to tak krzywo, że nie mogę na nie patrzeć, jak pisze na klawiaturze i ogólnie strasznie oczojebne są.
OdpowiedzUsuńale co mają moje paznokcie do Twoich blogów? dobre pytanie... mówiłam, że ja zawsze o sobie? kurde...
opowiadanie mi się bardzo podoba. sam pomysł jest świetny i uważam, że historie obyczajowe to jednak Twój konik. choć z tego co wyczytałam (ale nie pamiętam gdzie) to chyba pisałaś, że wątki bardziej dramatyczne też będą. a może się mylę? nie ważne...
jak byłam młodsza i wypożyczałam powieści młodzieżowe (nie ukrywam, że nadal czasem je czytam) to zawsze brałam takie krótkie (około 150 stron) niemiecki reportaże (może to nie były reportaże, ale były pisane na faktach, niektóre w formie rozmów autorki z bohaterami) wydawnictwa Osollineum (chyba się nie pomyliłam). każda taka książeczka porusza jakiś ważny problem życiowy: anoreksja, bulimia, schizofrenia, nerwica, narkotyki, inwalidztwo itp. Boże, jak ja kocham te książki. kiedy je czytam, to zapominam o własnych problemach. ale do czego zmierzam, twoje opowiadanie właśnie z tymi powieściami mi się skojarzyło. Zaczęłam o tym wszystkim myśleć. Jedna osoba umiera, ale może dać życie komuś innemu. to ogromny dar, ale jaka cena. jednak ja rękami i nogami jestem za tym, aby oddawać organy, które do niczego nie są nam potrzebne, sama mam w portfelu zgodę na transplantację. jak by coś mi się stało, to niech biorą co chcą. studenci akademii medycznych też mogą przeprowadzać na mnie eksperymenty jeśli to ma im pomóc.
powiem szczerze, że cieszę się, ze postanowiłaś podejmować religijne tematy. myślę, ze przy tej tematyce jest to ważne.
nie wiem co jeszcze napisać. obiecałam Ci szablon i pamiętam o tym. zajmę się nim w weekend majowy.
Pozdrawiam!
a jeśli masz ochotę, to zapraszam na http://pokaz-twarz.blogspot.com/ wiem, że nie lubisz opowiadań o Ginny i draco, ale oni owszem są głównymi bohaterami historii, ale nie będzie tam wątków miłosnych z ich udziałem. w sumie to on nawet nie będą 'podróżować' razem ^^
Niezmiernie cieszę się, że zachęciłam Ciebie do tego opowiadania. Jest mi naprawdę miło i dziękuję :*
UsuńTak, obyczajówki jakoś mi leżą, bo pisanie akcji... no, jakoś mam z tym zawsze problem i sama sobie się dziwię, że dotrwałam na Tajemnicach i także za nie długo go kończę:)
Ja także chciałabym, aby wzięli moje narządy, by komuś uratowali życie, to jest naprawdę niezwykły dar. I Camile taka była, co się dowiemy w rozdziałach:D
Dziękuję Ci serdecznie za opinię:* I raz jeszcze cieszę się, że postanowiłaś tutaj zajrzeć;)
"Altman myła swoje ręce do operacji wraz ze swoją asystentką, która była rezydentką na czwartym roku i marzyła o karierze w kardiochirurgii. W czasie dokładnej ablucji rąk, spytała swoją" - myła swoje ręce - a czyje miałaby myć? swoją asystentką - dobzie, ten zaimek jak najbardziej, ale już dalej - swoją podpieczną, nie, bo to już wiemy, a Ty nie dodałaś nikogo
OdpowiedzUsuń"opisywała opis" masło maślane
"potem poprosiła o rozszerzadło, by mieć lepszy dostęp do organu. Potem" - potem
"obu żył głównych. Zadanie wykonywały obie staranie i z wielką starannością." - obie + starannie i z wielką starannością?
"Czynność zajęła im do dwudziestu minut, widząc na zegarze za kwadrans dziewiątą." - albo mi minęło coś, albo wcześniej nie mówiłaś o czasie... I ten zegarek, oguh, znowu jakiś dziwny twór doczepiony do zdania.
"aby krew zaczęła pompować do serca." - aby krew zaczęła pompować do serca? Serce to pompa krwi, to ono decyduje o biegu krwi, "aby do serca dostała się krwi" albo jeśli już "została wpompowana krew"
Nie, stop, błędy w Twoich zdaniach dotyczą zazwyczaj jakiś głupich rzeczy w sensie, takich, które po przeczytaniu mogłabyś wykasować. CZYTANIU NA GŁOS! Bo tutaj na przykład zmieniasz podmiot, ale wygląda to tak, jakby procedura patrzyła: "Całość pracy przebiegała bardzo precyzyjnie, aby niczego nie uszkodzić; procedura zajęła im ponad siedemdziesiąt minut, gdzie po skończonym zadaniu zaczęła bacznie przyglądać się nowemu sercu"
"fartuch, która został" - który wyrzuciła
"zdawała sobie tę sprawę" - zdawała sobie sprawę, nie wiem, czemu dajesz tam to tę.
"Rudowłosa" - w książkach bardzo, bardzo rzadko pojawiają się takie określenia, bo to takie, brzydkie? Ja nie pamiętam jak się nazywa siostra, ale pamiętam, że ma rude włosy, suuuper.
" – Tak długo to trwa, że aż się denerwuję tym wszystkim." - normalnie to by się nie denerwowała, że jej siostra jest na sali operacyjnej i ma otwartą klatkę piersiową? Serio? Tutaj pomyślałam sobie "JAKA ONA WREDNA!" - ważniejszy jest dla niej czas niż siostra... Matko.
"- Gwen, muszę kończyć, bo zaraz nam podejrzany ucieknie" - prawdziwy, odpowiedzialny glina - dzwoni do żony podczas akcji.
"schowała z powrotem komórkę do swojej torebki." - wiadomo, że schowała do swojej torebki i te z powrotem, nie brzmi, nie pasuje.
"Serce dawcy się przyjęło." - hm... Pani doktór niedouczona, jeśli chodzi o przeszczepy serce może zostać odrzucone kilka godzin po operacji, kilka tygodni po operacji, mogła powiedzieć, że na chwilę obecną jest spoko, ale takie zdanie, które ona rzekła, to czcze gadanie mogące dawać jedynie złudne nadzieje.
"Miała rude włosy, dostrzegając gdzieniegdzie lekką" - dostrzegając nijak nie pasuje, dlaczego? Bo używamy imiesłowów w innych zdaniach tupu "Dziewczyna usiadła, dostrzegając" - u Ciebie brakuje podmiotu:)
"Selina straciła ją z oczu, po czym poczuła, jak jakaś nadprzyrodzona siła odpychała rudowłosą do tyłu." pytanie... rudą z siwizną czy rudą bez siwizny?
"Biała przestrzeń zniknęła i pojawiła się nagle
- to zniknęła czy pojawiła się?
"Czuła w nozdrzach ich zapach, tych różnorodnych odmian roślin, rosnące obok dużego dębu." - roślin rosnących obok dużego dębu?
"lecz wracała z powrotem do życia." skoro wracała to do życia, bez z powrotem, bo masło jest maślane.
O boruśku. Opis operacji - no dobra, jako tako wyszedł, opis ten nadprzyrodzonej wędrówki - okej, ale to przywitanie po obudzeniu i czekanie siostry i przyjaciółki... To jest takie sztuczne! Strasznie sztuczne! Naprawdę brakuje to wspominanej wcześniej przeze mnie wiarygodności. Nie myśl proszę, że jestem źle nastawiona do tego opowiadania czy chcę Ci swoimi komentarzami w jakiś sposób dogryźć - to krytyka, moim zdaniem konstruktywna, która ma Ci pomóc napisać tę historię lepiej, bo widzę, że wkładasz w to swoje serducho, że lubisz pisać, ale Twój styl jest jeszcze nie oszlifowany, gubisz się w tym, co chcesz napisać, pragniesz, by to było jak najlepsze, by wszystko się zgadzało z Twoim wyobrażeniem, ale brakuje tutaj tego zaczepienia do rzeczywistości - piszesz przecież obyczajówkę, więc powinna poruszyć, a zwłaszcza tak trudny temat. Na chwilę obecną bohaterowie są papierowi, wręcz nie wykazują ludzkich odruchów, odruchów, które powinny targać członkami rodziny.
OdpowiedzUsuń[dzikie-anioly]
[wybacz, że dwa komentarze, ale limit słów -.-]