piątek, 17 maja 2013

Rozdział 4



Oto klucz do szczęścia:
Nie brać rzeczy zbyt tra­gicznie
Ro­bić co możecie naj­lep­sze­go w da­nej chwi­li
 Życie uważać za grę, a świat za boisko 
Myśl Roberta Baden-Powella




22 października 2012 roku. Poniedziałek.


Selina cieszyła się każdym dniem. Odkąd dostała nowe serce, życie kobiety uległo całkowitej metamorfozie. Mogła w pełni się radować. Bóg dał Selinie drugą szanse, aby mogła żyć bez bólu i cierpienia. Bez strachu, że może umrzeć następnej nocy. Uśmiechała się szeroko, gdy tylko czuła, jak promienie słoneczne muskają delikatnie jej bladą twarz, a wiatr owiewał rude włosy i delikatnie głaskał jej ciało. Zdecydowanie stan zdrowia rudowłosej poprawiał się i mogła korzystać w pełni życia.
Nie umknęło zielonookiej to na uwadze, że żyła dzięki osobie, która musiała przepłacić to własnym życiem. Nawet sobie nie wyobrażała, jak rodzina tej osoby to przeżywała, pewnie do teraz nie mogą się z tym faktem pogodzić. Czasami Selina miała do siebie wyrzuty sumienia, że mogła nosić w sobie tak cenny dar. Ona radowała się, a zaś inni opłakiwali jej dawcę. Przy każdej wizycie kontrolnej, lekarka proponowała kobiecie, aby napisała do rodziny dawcy list z wyrazami podziękowania za zgodę pobrania narządu. Oczywiście dane osobowe dawcy były całkowicie tajne, dlatego przesyłka musiała być anonimowa. Od operacji minęło pięć miesięcy, a ona wciąż nie miała odwagi, by napisać ten list.
W końcu jednak musiała to zrobić. W dzień przed kolejną wizytą u lekarza, usiadła za swoim biurkiem, wzięła kartkę i długopis, po czym zaczęła gorączkowo zastanawiać się nad dobrymi słowami, które mogą wyrazić podziękowanie za serce. Tylko w taki sposób mogła wykluczyć u siebie wyrzuty sumienia. Nie potrafiła jednak nic napisać. Każde zdanie skreślała i wyrzucała papier do kosza. Po parogodzinnym mordowaniu się, uznała, że to, co napisała, ma jakiś sens. Zresztą i tak nie miała już czasu na wszelkie poprawki, ponieważ niedługo musiała iść do lekarza, dlatego zostawiła to tak jak jest.

Droga Rodzino Dawcy,
słowa nie mogą całkowicie wyrazić tego, jak bardzo jestem łaskawa za dar, który od Was otrzymałam. To dzięki Wam mogę żyć i słuchać, jak z dnia na dzień bije moje serce. To Wy daliście mi szanse na normalne życie. Co noc modlę się do Boga, aby dał Wam ukojenie i spokój po stracie bliskiej dla Was osoby. Wierzę, że ból, jaki nosicie w sercu, powoli się zabliźni, i będziecie mogli rozpocząć nowy etap w swoim życiu.
Dziękuję Wam z całego serca.


Selina nie mogła się podpisać, więc postanowiła na końcu wyrazić ostatnią podziękę za dar. Uznała, że list napisała dobrze, po czym włożyła go do koperty, którą podpisała „Bank Organów w Nowym Jorku”. Kiedy to zrobiła, wzięła z szafy czarny płaszcz i wyszła z pokoju. W kuchni zobaczyła swojego ojca, który jak co dzień przyrządzał obiad. Jej matka pewnie załatwiała coś na mieście, bo nigdzie jej nie widziała. Podeszła do taty i powiedziała mu, że idzie do lekarza na kontrolę, po czym pocałowała go lekko w policzek.
- Selino, może jednak podwiozę cię do szpitala? – zapytał z troską.
- Nie, tato, przejdę się – uśmiechnęła się. – Poradzę sobie.
Ucałowała go raz jeszcze i wyszła z mieszkania, które znajdowała się na drugim piętrze w czteropiętrowym bloku. Rudowłosa po dłuższym zastanowieniu stwierdziła, że to już czas, aby się wyprowadziła od rodziców. Jej choroba wymagała starannej opieki, dlatego nie mogła sama wynająć kwatery, jednak teraz czuła się lepiej, więc chciałaby wreszcie odciążyć rodziców swoją obecnością. Postanowiła pójść na własny rachunek, gdy tylko wróci z Paryża. To ostatnie marzenie z tej listy, które nie zostało jeszcze zrealizowane, odkąd wyszła ze szpitala. Nie miała jeszcze wystarczająco odpowiedniej sumy pieniędzy, by mogła spełnić pragnienie.
Od niedawna wróciła do biblioteki, którą prowadziła zaraz po zakończeniu edukacji. Wcześniej właścicielem księgozbioru była Miranda Allen, a Selina została zatrudniona jako pomoc, jednak gdy tylko kobieta zmarła (wykryto u niej tętniaka mózgu), przepisała rudowłosej całą bibliotekę i od tamtej pory (trzy lata temu) to ona zajmowała się prowadzeniem księgarni. Testament staruszki nieco ją zaskoczył, ponieważ myślała, że swój cenny dobytek przepisze komuś bliskiemu, lecz okazało się, że Miranda Allen nie miała nikogo i tylko Selina okazała się być jej jedyną bliską znajomą. Zasmuciła się na wieść o tym, że pracując z sobą dwa lata, tak mało o niej wiedziała. Zresztą kobieta zbyt wiele o sobie nie mówiła, a Selina nie chciała naciskać, bo była jedynie pracownicą.
Od czasu, kiedy zmarła pani Miranda, Selina starannie wykonywała swoją pracę. Jednak choroba zrobiła swoje i biblioteka stała na bazie bankructwa. Siostra starała się jej pomóc, aby wyszła na prostą, lecz od pewnego czasu rudowłosa zastanawiała się nad sprzedażą biblioteki, bo zdała sobie tą sprawę, że chyba nie dałaby rady doprowadzić księgozbioru do porządku. Już i tak od jakiegoś czasu zorientowała się, że ludzie rzadko wypożyczają czy kupują książki. Teraz wszystko można znaleźć w Internecie i młodzież raczej preferuje taką, lepszą formę poznania wiedzy niż zaczytywanie się w prawdziwych książkach.


~~*~~

Nie musiała długo czekać na wizytę u pani doktor Altman. Od razu ją przyjęła, z czego się ucieszyła, nie musząc tkwić godzinami w poczekalni. Już na wejściu doktorka poprosiła ją, aby usiadła na miękkim materacu pojedynki, po czym przystąpiła do badania jej bijącego serca, słuchając go przez stetoskop.
- Wszystko wygląda dobrze – uśmiechnęła się do Seliny, zakładając swoje codzienne urządzenie na szyję.
- I tak się też czuję – odparła, odwzajemniając gest w stronę lekarki. – Pani doktor, mam dla pani list do rodziny mojego dawcy – oznajmiła, wyciągając z tylnej kieszeni jasnych dżinsów kopertę.
- Wreszcie się zdecydowałaś – westchnęła z ulgą i wielkim uśmiechem na ustach, biorąc od niej korespondencje. – Wiesz, że długo czekałam na to, abyś w końcu się zebrała i napisała ten list. Już dawno mogłam przekazać cię do kariologa w przychodni, bo u mnie już nie wymagasz kontroli. Czekałam jedynie, aż dasz mi tę przesyłkę.  
- Nie sądziłam, że jestem dla pani aż tak ważna? – zapytała, niedowierzając w słowa doktor Altman.
- Byłaś moją ulubioną pacjentką, moja droga – oznajmiła. – A teraz – odparła, pisząc teraz coś na małej karteczce, którą po chwili oderwała od reszty i dała do ręki Seliny – bierz to razem z poranną dawką leków.
- Dziękuję, pani doktor – rzekła, chowając receptę do kieszeni, gdzie przed niecałą minutą leżał list do rodziny dawcy.
- Za miesiąc widzimy się z doktorem Greenem w przychodni. Teraz to on będzie nad tobą czuwał.
- Będę za panią tęsknić – oznajmiła, tuląc lekarkę do siebie.
- I ja za tobą – odparła, po czym spojrzała w jej zielone tęczówki. – Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.

~~*~~

Zaraz po wyjściu ze szpitala, zadzwoniła do swojej siostry, aby się z nią spotkać. Miała szczęście, bo Gwen akurat wychodziła z dzieciakami na spacer do Central Parku. Selina oznajmiła jej, że była blisko wielkiej atrakcji na Manhattanie, więc poczeka na nią. Gdy rudowłosa schowała do kieszeni komórkę, zaczęła przedzierać się przez nowojorski tłum, po czym przeszła na drugą stronę ulicy, kiedy pokazało jej się zielone światło. Owinęła się szczelnie płaszczem. Mimo iż słońce wychodziło za chmur, nie chciała już po prostu chorować wiedząc, co musiała przechodzić przez te kilka miesięcy.
Czekała na Gwen dziesięć minut. Najpierw podbiegły do niej Justin i Amber, którzy zawiesili się jej na ramionach, tuląc mocno swoją ciocię. Przekrzykiwały się nawzajem, opowiadając jej, co takiego robiły w przedszkolu i dały kobiecie rysunek, który namalowały wspólnie. Obrazek przedstawiał czarnych, małych ludzików (Selinę, Gwen, Nicka oraz ich), słoneczko, chmurkę oraz ptaszki. Uśmiechnęła się na jego widok, po czym podziękowała swojej siostrzenicy i siostrzeńcowi za tak piękny dar. Dzieciaki obdarowały ją pogodnymi uśmiechami, tak bardzo przypominający uśmiech jej siostry. Jedynie włosy i oczy odziedziczyli po swoim tacie, który miał czarną czuprynę oraz niebieskie tęczówki, co niezwykle ucieszyło Gwen, ponieważ rudawe dzieci mają bardzo ciężko, wiedziała to po sobie oraz Selinie.
Wstała z klęczek, aby objąć swoją siostrę na przywitanie. Wzięły dzieci za rękę – Gwen ujęła dłoń Amber, a Selina Justina – po czym małymi kroczkami podążali alejką, otoczoną po jednej i drugiej stronie drzewami, które pod wpływem wiatru, kołysały gałęziami oraz liście spadały na uliczkę, tworząc przy tym piękny, kolorowy obłok liści. Selina uwielbiała taki widok, więc zdecydowanie jesień była jej ulubioną porą roku.
W Central Parku panowała cisza, co Selinie jak najbardziej pasowało. Mimo iż mijało się wiele osób, to i tak można było nacieszyć się spokojem oraz pięknem krajobrazu. Uwielbiała tutaj przychodzić, aby choć na chwilę usiąść na jednych z ławek, zamknąć oczy i wsłuchiwać się w odgłos przyrody. Selina zauważyła, że o tej porze najwięcej było kobiet ze swoimi pociechami, które a to pchały wózki, a to trzymały kurczowo dłonie swoich uradowanych latorośli. Gdzieniegdzie spotkała pojedynczych przechodniów, którzy powoli kroczyli po alejach parku.
- Może sobie usiądziemy? – zaproponowała Gwen, pokazując pustą, zieloną ławkę, która znajdowała się po lewej stronie, tuż przy ławce zajmowanej przez dwoje młodych nastolatków, chłopaka i dziewczynę, tulących się ochoczo do siebie i wpatrujących sobie głęboko w oczy. Selina uśmiechnęła się na ich widok, po czym kiwnęła głową siostrze, że mogą na chwilkę przystanąć.
Szli w stronę ławki, kiedy nagle rudowłosa poczuła dziwne ukłucie w sercu. Przystanęła na chwilę, chwytając się ręką za lewy bok. Właśnie przeżyła coś bardzo niebywałego, ponieważ to wcale jej nie zabolało – wręcz przeciwnie – poczuła nieznane dla niej do tej pory przyjemne dreszcze.  
- Wszystko w porządku, Selino? – zapytała zmartwiona Gwen, gdy nagle zobaczyła dziwny wyraz twarzy siostry.
- Tak – uśmiechnęła się do brązowookiej. – Naprawdę, jest dobrze – rzekła zgodnie z prawdą i usiadła na ławce, a za nią Gwen oraz bliźniaki.

Selina nie sądziła jednak, że kiedy poczuła dziwne ukłucie w sercu, przeszedł obok niej Lucas, który wychodził z Central Parku, rozmawiając przez telefon.

Po krótkim milczeniu, gdy przyglądały się Justinowi i Amber, którzy byli zajęci bawieniem się kolorowymi liśćmi, Gwen przerwała ciszę, pytając siostrę jak się czuje. Zielonooka odpowiedziała kobiecie, że była dzisiaj u lekarki, która oznajmiła, że z jej sercem było wszystko w porządku, po czym dodała, że w końcu zebrała się w sobie i napisała do rodziny dawcy list z wyrazami podziękowania za serce.
- Och, to fajnie, że w końcu to zrobiłaś – oznajmiła z uśmiechem, ujmując jej lewą dłoń. – Pewnie rodzina w jakiś sposób ucieszy się z tego listu.
- Albo wezmą mnie za wariatkę – dodała, lekko unosząc lewy kącik ust.
- Bez przesady – rzekła, lekko potrząsając głową. - Powiedz mi lepiej, co dalej zamierzasz robisz z biblioteką? – zmieniła temat, aby nie wdrażać się już bardziej w sprawę z listem. – Sprzedasz ją?
- Chyba tak – odparła, spuszczając głowę w dół. Biblioteka była dla niej wszystkim, a teraz będzie zmuszona ją sprzedać. – Nie dam rady dalej jej prowadzić.
- Moim zadaniem postępujesz słusznie – odparła, kładąc rękę na ramieniu rudowłosej – bo chciałabym ci zaproponować współpracę.
- Jaką współpracę? – zapytała zdezorientowana, spoglądając w brązowe tęczówki siostry.
- Pracowałabyś ze mną przy przyjęciach i ślubach, jako moja wspólniczka. Wiem doskonale, że się nadajesz do tej pracy, bo już nieraz mi pomagałaś.
- Sama nie wiem… Gwen, ja nie mogę od ciebie tego wymagać, abyś mnie zatrudniła tylko dlatego, że mi się nie powodzi.
- Selino, nie prosiłabym ciebie o współpracę, gdybym nie potrzebowała pomocy. Ja naprawdę jej potrzebuję. Co powiesz na to – powiedziała dobitnie. – Zastąpisz mnie na jednym z przyjęć i wtedy przekonamy się, czy się do tego nadajesz, ok?
- W porządku – przytaknęła po pewnym czasie, a na twarzy Gwen pojawił się uśmiech. – A co to za przyjęcie?
- Firma OCTOS promuje najnowszą reklamę perfum Versace – oznajmiła. – Dość poważny bankiet, bo na przyjęciu pojawią się reporterzy.
- Nie sądzisz, że to zbyt duża odpowiedzialność, aby zajęła się takim ważnym przyjęciem? – rzekła niepokojąco.
- Nie – zaprzeczyła. – Poradzisz sobie z tym. Pójdziesz w sobotę na ten bankiet, a ja pobędę trochę więcej czasu z dziećmi. – Gdy to powiedziała, spojrzała z uśmiechem na swoje brzdące.
Postanowiła zgodzić się na propozycję siostry i zastąpić ją na tym przyjęciu. Na samą myśl o tym, że będzie musiała przewijać się wśród tak ważnych osób, po plecach przeszedł ją dreszcz. Nie chciała zawieść Gwen, więc powiedziała jej, że zrobi wszystko, aby to przyjęcie wyszło jak najlepiej.
Było już późno, dlatego wstały i wraz z dzieciakami zaczęły opuszczać Central Park. W połowie drogi pożegnały się, po czym każda poszła w swoją stronę. Selina przez całą drogę do domu zastanawiała się, czy podoła zadaniu, które postawiła jej siostra. Czy naprawdę aż tak bardzo się do tego nadaje, że postanowiła od razu wrzucić ją na tak głęboką wodę? Nie wiedziała, jak odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba będzie poczekać aż do soboty, wtedy przekona się, czy jeszcze cokolwiek potrafiła. To od tego przyjęcia będzie zależało, jak dalej potoczy się jej życie.

Selina nawet nie zdawała sobie sprawy tego jak bardzo.

~*~

Przyznam się szczerze, że ten rozdział... no, nie należy do najlepszych, zdecydowanie piąty rozdział z perspektywy Lucasa o wiele lepiej mi wyszedł. Postaram się, aby następny rozdział pojawił się 1 lub 2 czerwca, gdybym jednak nie dała rady, to pojawi się on dopiero po 19 czerwca. Wszystko będzie zależeć od czasu. I z góry już uprzedzam, że mogę za niedługo nie być tak aktywna, jak dotychczas. Egzaminy tuż, tuż, dlatego siedzę już nad testami egzaminacyjnymi. Przepraszam Was za możliwe zaległości na blogach. Wszystko nadrobię po 19 czerwca. 
Co do tego rozdziału, ten fragment, gdy Selina czuje ten dziwny ucisk w sercu, gdy ominął ją wtedy Lucas, zaczerpnęłam z filmu "Wróć do mnie", który jak już wspomniałam, jest o podobnym motywie co moje opowiadanie. Ta scena w filmie mi się spodobała, dlatego postanowiłam, że i coś takiego napiszę u siebie w opowiadaniu. I co do lekarki... Czy Wy też chcielibyście mieć taką panią doktor, jak dr Altman? Bo ja tak, choć gdy miałam wizytę u mojego kardiologa, to powiem Wam, że on był naprawdę sympatyczny i pomocny. Szkoda, że na wizytę u niego musiałam czekać pół roku. Dobrze, że żadnych wad serca mi nie wykryto. 
A szablon, podoba się? Bo ja jestem nim naprawdę oczarowana^^ Musicie się przyzwyczaić, że ten szablon szybko nie zniknie z tego bloga;) Raz jeszcze dziękuję Elfabie za tak cudowny szablon:*  No i zrobiłam bohaterów, by mi do szablonu pasowało. Nawet próbowałam swoich sił zrobić postacie w formie lustra, zgodnie z instrukcją podaną na stronie u Shy, jedynak mój program graficzny ma za słabe wymagania, co do tego typu.
I do blogowych maturzystów: Mam to nadzieje, że matury poszły Wam dobrze, a matury ustne zdaliście;)
Całuje, Dusia.

32 komentarze:

  1. Nie wiem, co sądzić o rozdziale. Był dobry, ale wydaje mi się (podobnie jak Tobie)), że były lepsze u Ciebie.
    Nie spodobało mi się w ogóle: Selina nie sądziła jednak, że kiedy poczuła dziwne ukłucie w sercu, przeszedł obok niej Lucas, który wychodził z Central Parku, rozmawiając przez telefon.. Skojarzyło mi się to z teatrem, przedstawieniem lub coś w tym stylu, gdzie narrator mówi. U ciebie jest narracja jedna, a to wyglądało jakby pojawił się drugi narrator :x. Taka moja drobna uwaga.
    Nie mogę doczekać się rozdziału z perspektywy Lucasa. Lubię go strasznie.

    Powodzenia na egzaminach. Kończymy sesję w tym samym dniu - 19.06 mam egzamin ostatni ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta forma narracji mi się wzięła, bo jak wspomniałam, była to inspiracja z filmu. W filmie inaczej jest to postrzegane, bo widzimy tę osobę, dlatego wymyśliłam taki uchylony tekst. Ale jak twierdzisz, że ta druga narracja jest nie w porządku, to usunę taki tekst, który mam bodajże w szóstym rozdziale;)

      Nie dziękuję, aby nie zapeszać;) I Tobie życzę powodzenia;)

      Dziękuję za opinię:*

      Usuń
    2. To znaczy, jeżeli Tobie odpowiada takie coś, to to zostaw. Wyraziłam swoje zdanie po prostu xd.

      Usuń
    3. Zawsze biorę sobie takie rady do serca;) Ale jak jeszcze paru innym też to nie będzie odpowiadać, to wtedy usunę wzmiankę:)

      Usuń
    4. Ewentualnie może się okazać, że mnie przekonasz do takiego zabiegu ;)!

      Usuń
    5. A może ^^ choć to tylko krótkie zdanie w 6 rozdziale i jak na razie już tego nie piszę i chyba już nie napiszę;)

      Usuń
  2. Jak zaczęła czytać rozdział, to nagle mnie olśniło. Wcześniej na to nie wpadłam, a ten rozdział jeszcze potwierdził moje rozważania. Selina ma serce ukochanej Lucasa, czyż nie? Jak mogłam na to wcześniej nie wpaść... Przecież musiał być między nimi jakiś związek. Fajnie to wymyśliłaś. Naprawdę fajny i dobry pomysł. Można do tego wymyślić wiele ciekawy rzeczy, scen. A ja jestem ciekawa co Ty wymyślisz.
    Szablon bardzo mi się podoba. Ciepłe i przyjemne dla oka kolory. Aż zachęca do przeczytania. Naprawdę ładny.
    Rozdział według mnie jest udany. Było dużo opisów i to bardzo mi się spodobało. Dobrze, że Selina zdecydowała się napisać ten list. Ciekawa jestem czy podoła zadaniu, które postawiła przed nią Gwen. W ogóle dobrze mieć taką siostrę jak ona. Nie każdy ma tak dobre kontakty z rodzeństwem, a one się przyjaźnią, są dla siebie wsparciem. Pięknie to opisujesz.
    Zapraszam do siebie na rozdział drugi. ;)
    Pozdrawiam ;3
    http://kontury-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Selina ma serce ukochanej Lucasa:) Pomysł zaczerpnęłam z Chirurgów, tylko tam był fajny ciąg oddawania komuś nerek:P No i jeszcze był film, o którym wspomniałam powyżej, opowiadanie jest tylko inspiracją, jednak fabuła jest moja w stu procentach;)
      Czy sobie poradzi, to dopiero dowiecie się w szóstym rozdziale;)
      Selina ma bardzo dobre kontakty z Gwen. Powiem szczerze, że inspirowałam się na mojej relacji z siostrą. Jesteśmy przyjaciółkami i zawsze możemy na siebie liczyć^^

      Dziękuję ślicznie za opinię:*

      Usuń
  3. Rozdział był dobry.
    Mówiłam już że lubię Selinę?
    To niezwykle ciepla i szlachetna dziewczyna.
    I nie spodziewałam się że nosi ona w sobie serce ukochanej Lucasa.
    Może to przeznaczenie?
    W sumie sama bym nie wpadła na to dopóki nie przeczytałam uważniej rozdziału i komentarza powyżej.
    Co do szablonu bardzo mi się podoba.
    Jest taki urokliwy i nastrojowy od razu przyjemnie się czyta jak widzimy takie cudo.
    Jestem ciekawa czy doprowadzisz do ich spotkania a jeśli tak to w jaki sposób?
    Nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
    Przyznam szczerze że coraz bardziej mnie wciągasz.
    Utrzymujesz poziom kochana i to najważnijesze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że lubisz Selinę, przyznam się, że pisząc jej postać, trochę wzorowałam się na sobie^^
      Tak, doprowadzę do ich spotkania, oto w tym opowiadaniu chodzi;) Już po tym rozdziale widać, gdzie Selina i Lucas się spotkają;)

      Dziękuję Ci ślicznie za miłą opinię:*

      Usuń
  4. Cóż, również mam takie małe wrażenie, że stać Cię na więcej, jeśli chodzi o jakość rozdziałów. Nie mówię, że nie podobało mi się, ale było tak, hm, inaczej, może ciut gorzej niż zwykle.
    Wiesz, w pewnym momencie jak czytałam ten rozdział i spojrzałam na szablon, to miałam deja vu. Normalnie wydawało mi się, że już znam ten tekst, że czytałam go z otoczką tego szablonu. Może mi się przyśnił ten rozdział ;D

    Oczywiście domyślam się, że na tym przyjęciu będzie Lucas i Selina znów na jego widok poczuje jakieś szmery w sercu. A potem będzie już z górki :D
    Czekam na ich spotkanie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czujesz to co ja, odnoście rozdziału. Tak, gdy go czytałam, wiedziałam, że coś w nim jest nie kat. Pewnie gdyby poprawek nie było, wyszłoby mi o wiele gorzej^^
      Tak, na tym spotkani się spotkają pierwszy raz. Na pewno coś poczuje, gdy będzie obok, i mogę powiedzieć, że i nawet jestem zadowolona z szóstego rozdziału, także spoko^^

      Dziękuję Ci ślicznie za opinię:*

      Usuń
  5. Trochę żałuję, że wczoraj czytałam rozdział, bo byłam w tak parszywym nastroju, że wieczorem wszędzie widziałam tylko i wyłącznie złe strony. Dobrze, że dzisiaj już mi przeszło.
    Sądzę, że dla rodziców Camile będzie to duża pociecha, gdy otrzymają list od Seliny. Nic nie odda im córki, ale na pewno podniesie ich na duchu to, że inna dziewczyna otrzymała drugą szansę i nie podzieliła losu Camile. Tym bardziej, że po rozmowie telefonicznej z Lucasem właśnie tak widzę jej ojca.
    Dobrze, że Selina wraca do normalnego funkcjonowania. Trochę szkoda mi biblioteki, ale skoro nic nie da się zrobić, by ją uratować, to lepiej sprzedać za wczasu niż potem tonąć w długach.
    Zastanawiam się, jak sobie dziewczyna poradzi przy organizacji przyjęcia. To duże wyzwanie dla niej jak na pierwszy raz i mam nadzieję, że dobrze się w nim spełni.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzice Camile są sympatyczni, Lucas zawsze miał w nich poparcie, nawet większe miał niż u swoich rodziców. Przyznam, że ta sprawa z listem wyjaśni się już w kolejnym rozdziale;) I w ogóle, co do rodziców Camile mam pewien plan do zrealizowania^^
      Z tą biblioteką, będzie jeszcze o tym mowa. Ale jak na razie nie chcę zdradzać, co to będzie:)

      Dziękuję ślicznie za opinię;*

      Usuń
  6. Jestem! I przeczytałam również poprzedni rozdział, który był bardzo smutny i niemal wycisnął ze mnie łzy. Wystarczy tylko postawić się w miejscu rodziny, aby poczuć przykre uczucie cierpienia... Bardzo dobrze ukazałaś rozpacz Lucasa - z jednej strony wpadł w czarną rozpacz, z drugiej strony potrafił myśleć na pogrzebie o tak błahych sprawach jak różnice między kolorami żałobnych strojów. Naprawdę szkoda mi tego faceta, nie powinien obwiniać się o śmierć ukochanej. To ona postąpiła niemądrze, od razu szukając zdrady w zwyczajnej rozmowie, sama była sobie winna. Scena, kiedy Lucas dzwonił przez całą noc na telefon domowy, by słuchać głosu Camille... wprost urzekająca. Byłam pod ogromnym wrażeniem, Dusio. Co zaś się tyczy tego rozdziału, również mi się podobał. Selina wreszcie może się zachłysnąć życiem jak każdy inny zdrowy, młody człowiek. To nic, że biblioteka nie prosperuje - właśnie otrzymała nowe życie, nie powinna siedzieć wśród książek! Z pewnością nowa praca u boku kochanej Gwen zapewni jej więcej rozrywki, będzie się spotykać z nowymi ludźmi i tak dalej. Niewątpliwie los się uśmiechnął do chorej. I jestem pewna, że w rozdziale piątym nasza urocza dwójka wreszcie się spotka. Już samo to przyjemne łaskotanie w sercu świadczy o tym, że przed Seliną oraz Lucasem podróż, zaplanowana od początku do końca przez przeznaczenie. Nowy szablon jest urzekający, naprawdę pasuje do tego opowiadania. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję, za tak miłe słowa;* Normalnie aż nie wiem, co powiedzieć w danej chwili. Twoja opinia aż sprawiła mi wypieki na twarzy^^ Miło mi, naprawdę:*
      Camile postąpiła zbyt pochopnie, to prawda, ale w kolejnym rozdziale pokaże, dlaczego była taka zazdrosna. Co tyczy się biblioteki, to jeszcze będzie o tym mowa^^ Jednak w piątym rozdziale jeszcze się nie spotkają, będzie to niezwykłe spotkanie opisane w szóstym:)

      Dziękuję Ci strasznie za tak miłą opinię:** Mam nadzieje, że matury poszły Ci dobrze, bo trzymałam cały czas kciuki za Ciebie;)

      Usuń
    2. Może Lucas ją w przeszłości zdradził? Tak sobie teraz kombinuję... :) W takim razie nie mogę się doczekać szósteczki! A matury, dziękuję pięknie, poszły mi bardzo dobrze poza pisemną z WOSu, która była cholernie ciężka.

      Usuń
    3. Nieźle kombinujesz;) Ale jednak trafiłaś w złą stronę;)
      To cieszę się, że poszły Ci dobrze matury. Pewnie z WOSem nie było tak źle;)

      Usuń
  7. może i rozdział do Twoich najlepszych faktycznie nie należy, ale też bez przesady. Był dobry, choć wierzę, że stać Cie na dużo, dużo więcej.
    Nigdy nie byłam i nie chcę być w takiej sytuacji jak rozdzina Camil. Nie wiem i nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak to jest dostać list od dziewczyny, która żyje dzięki sercu ich córki. To musi być trudne. Z jednej strony są szczęśliwi, że ktoś może życie dzięki takeimu darowi, że z drugiej każdego z nas trapi takie poczucie niesprawiedliwości, że może lepiej jakby umarł ktoś inny i oddał to serce.

    Szkoda mi Selin, że sprawa z biblioteką tak się pokomplikowała, ale wierzę, że w efekcie jej nie sprzeda tylko znajdzie jakiś sposób, aby ją uratować.

    No i to przyjęcie. pewnie spotka na nim Lucas, ale zastanawiam się, czy jej siostra aby nie przesadziła, zrzucając na jej głowę aż tyle nerwów. Mam nadzieję, że nie wyniknie z tego nic złego dla zdrowia dziewczyny.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak rodzice Camile zareagują na list, to już będzie w następnym rozdziale, ale pewnie w jakiś sposób ucieszyli się, że osoba, która ma serce jej córki, postanowiła do nich napisać. To świadczy tylko o dobroduszności Seliny:)
      Z tą biblioteką to nieźle kombinujesz;)
      Selina na przyjęciu sobie poradzi, nic złego się nie wydarzy, raczej dobre rzeczy się przytrafią dziewczynie. W sumię tutaj bardziej skupiłam się na tym, jak spotkać tych dwoje ludzi, i na coś takiego wpadłam^^

      Dziękuję Ci ślicznie za opinię:*

      Usuń
  8. Hej. Pisząc, że wpadłam tutaj całkiem przypadkiem wyjdę na mało oryginalną osobę, ale tak się właśnie stało :)

    Ta historia jest osobista, a nawet powiedziałabym, że intymna. Piszesz o życiu dwójki ludzi - Lucas stracił ukochaną w wypadku, a Selina zyskała jej serce. Ich przeżycia są trudne do zdefiniowania, sama jeszcze się w nich gubię, bo nigdy nie przeszłam niczego podobnego i mam nadzieję, że nie będę musiała czuć tego, co bohaterowie opowiadania.
    Selina z pewnością wykorzysta nową szansę na życie bez świadomości, że za rogiem czai się śmierć. Z opisu wynika, że jest naprawdę piękną kobietą, ale nie wie jak ma to wykorzystać. Dlatego to przyjęcie może być dla mnie pomocne. Jednak czy po takiej operacji nie powinna odpoczywać? Nie powinna również pić na tym przyjęciu.
    Natomiast Lucas... Nie wiem. Kurczę, on przezywa chyba piekło. Jak czytałam o jego bólu i tęsknocie za narzeczoną miałam łzy w oczach.Nikt nie zasługuje na taką stratę, a on dodatkowo obwinia się za jej śmierć. A nie powinien, tylko niszczy siebie od środka zatracając się w tym uczuciu.
    Sama się sobie dziwię, że w tak krótkim czasie przywiązałam się do bohaterów twojego opowiadania. Z nimi może się utożsamić chyba każdy, doskonale ich wykreowałaś.
    W pewnym sensie cieszę się, że nie jest to żaden ff. W ostatnim czasie czytam ich od groma i taka odskocznia naprawdę by mi się przydała.
    Nie wiem czy wiesz, ale twój styl pisania bardzo przypomina styl, którym pisze pisarka Jodi Picoult. Z tą różnicą, że jej książek nie trawię, a w tym opowiadaniu się wprost zatraciłam i żałuję, że będziemy musieli długo czekać na nowy rozdział.
    Akcja toczy się w NY. Jeju, jak ja uwielbiam te tłoczne miasto, a zwłaszcza aleje Harlem Meer w Central Parku. A jeszcze bardziej podoba mi się fakt, że mąż Gwen jest policjantem w drogówce. Mam słabość do policjantów, pewnie dlatego, że mój mężczyzna takowym właśnie jest. Tylko nie zgadzała mi się jedna rzecz. Jakim cudem pracując w drogówce ścigał on podejrzanego i równocześnie rozmawiał z żoną przez telefon? Nie uważasz, że to taka mała nieścisłość? Akurat w NY byłoby to niemożliwe, bo szybciej zginąłby w wypadku niż złapał tamtego kierowcę.

    Dodaje do obserwowanych, ulubionych u mnie i zapraszam do siebie. Jestem bardzo ciekawa twojej opinii na swoim blogu.
    Ściskam, Donna W.
    [ trzy-wspomnienia ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do męża Gwen... On nie pracuje w drogówce, jest policjantem w dziale zabójstw. I akurat tamten moment był taki, że obserwował podejrzanego. Lubię seriale kryminalne i też mam słabość do policjantów;) Nawet planuje pisać kryminał.
      Selina na pewno nie będzie piła na przyjęciu. Po pierwsze, nie wolno jej z powodu przeszczepu, a po drugie jest w pracy;) Selina odpoczywała po operacji, już minęło pół roku, więc już może powrócić do normalnego życia.
      Lucas cierpi po stracie narzeczonej, a obwinia się, bo był przy tym i wmawia sobie, że mógł coś zrobić.

      Dziękuję za miłą opinię:*
      Pozdrawiam serdecznie:*

      Usuń
    2. To musiałam coś źle zrozumieć kiedy czytałam.
      Też uwielbiam kryminały, ale żaden mi nigdy nie wyszedł.

      Pozdrawiam, Donna W.

      Usuń
  9. Witaj, jestem, jestem! Przepraszam, że tak późno. Ale mam nadzieję, że się za to na mnie nie pogniewasz :)
    Otóż, przechodząc do treści, uważam, że ten rozdział był podobnie wzruszający, jak poprzedni. Nie wydaję mi się, by ten rozdział był kiepski. Może nie najlepszy, ale zdecydowanie dobry jest :)
    Bardzo współczuję Lucasowi. Moim zdaniem świetnie ukazałaś jego cierpienie, aż sama czułam towarzyszące mu emocje. Powiem Ci szczerze, że jak czytam o nim, to aż łezka mi się w oku kręci... Nie uważam, że powinien obwiniać się o jej śmierć, w sumie to ona postąpiła... głupio. Wiem, że to troszkę nietaktowne tak pisać, a jednak to prawda.
    Straszne współczucie czuję do rodziny Camile... Zastanawiam się jak ja czułabym się na miejscu tych rodziców; wiedzących, że ktoś żyje dzięki sercu ich ukochanej córki. Oj, czekaj, nie potrafię sobie tego przedstawić oczami wyobraźni. To na pewno okropne uczucie, sama świadomość przeżycia swojego dziecka jest czymś tragicznym. A jeszcze otrzymując list od dziewczyny, która żyje musi budzić taką... bezsilność. Ta dziewczyna żyje, a ich córka umarła. Czy uważają to za sprawiedliwe? Myślę, że nie.
    Czyżby w piątym rozdziale bohaterowie, Selin i Lucas, mieliby się spotkać? Ach, czekam na to z utęsknieniem już od samego początku, naturalnie więc chyba jest to, że strasznie się więc cieszę. Zastanawia mnie, jak dziewczyna wpłynie na chłopaka i jak potoczą się ich losy, jaka relacja będzie ich łączyć na początku znajomości, jak i na końcu.

    Całuję serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, co ty, nie gniewam się;)
      Zachowanie Camile wyjaśni się w najbliższych rozdziałach. Może trochę głupio się zachowała, jednak miała swoje powody i Lucas to wyjaśni;)
      Jak zachowają się rodzice Camile, to już będzie opisane w następnym rozdziale.
      Nie, w piątym się jeszcze nie spotkają, to niezwykłe spotkanie opisane mam w szóstym;)

      Dziękuję Ci ślicznie za opinię;*

      Usuń
  10. Lucas, Lucas, Lucas... <3 Dobra, już przestaję ;p
    Rany, ten fragment, w którym Selina czuje to dziwne ukłucie w sercu jest naprawdę niezwykły! ;o Zgaduję, iż Lucas będzie właśnie na tym bankiecie? :) Ciekawi mnie bardzo jak dalej potoczy się historia. Coraz bardziej mnie zaciekawia, naprawdę miałaś świetny pomysł na jego koncepcję.
    Szkoda, że jej biblioteka upadła. Tak to przynajmniej miała się czym zająć, miała coś, co kochała robić. Ale skoro teraz ma pracować w firmie siostry to chyba nic straconego ^^
    Rozdział nie był zły, ale zgodzę się, że stać cię na więcej :) Już nie mogę doczekać się kolejnego, z perspektywy Lucasa :D
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Lucas będzie na tym bankiecie, bo pracuje w tej firmie na stanowisku kierownika ds. reklamy ;)
      Tak naprawdę to jeszcze biblioteka jeszcze nie powie ostatniego słowa, mam co do tego pewne plany;)
      Cieszę się, że rozdział się podobał;)

      Dziękuję za tak miłe słowa:*

      Usuń
  11. Hej. W końcu znalazłam chwilę czasu i nadrobiłam, co miałam nadrobić. Przeczytałam wszystkie zaległe notki i już mówię co myślę.
    Fabuła powoli osuwa się do przodu - ale to dobrze, nie ma co się śpieszyć, bo inaczej historia straciła by swój, w jakiś sposób delikatny klimat. Podejrzewam, że na tym przyjęciu Lucas i Selina się poznają - ciekawi mnie jak to spotkanie będzie wyglądać. Podejrzewam, że niezbyt przyjemnie. Z drugiej strony minęło 5 miesięcy - pół roku to mniej więcej czas, gdy człowiek powoli godzi się ze śmiercią drogiej osoby i zaczyna na nowo stawać na nogi. Ciekawa jestem jak to jest z Lucasem.
    Po drugie styl - jest ok, choć zdarza ci się popełnić błędy stylistyczne jak np: spoglądała się w lustrze - powinno być przeglądała. Jednak wraz z dalszymi rozdziałami robiłaś tych błędów coraz mniej, więc myślę że jesteś na dobrej drodze :)
    Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumię to myślałam, ze rozdziałów będę mieć mniej, tak gdzieś do dwunastu wraz z prologiem i epilogiem, lecz teraz, gdy tak piszę, a jestem już przy dziesiątym rozdziale, tu muszę stwierdzić, że będzie o wiele więcej rozdziałów niż przypuszczałam^^
      Tak, na tym przyjęciu się spotkają. Ale zaskoczyło mnie, gdy napisałaś, że będzie nie przyjemnie. Sądzę raczej, że będzie odwrotnie;)
      Tak, styl mój się zmienił, bo od trzeciego rozdziału mam Betę i pomaga mi w wyłapywaniu błędów;)

      Dziękuję ślicznie, że znalazłaś dla mnie czas i za tak miłą opinię:*

      Usuń
    2. Będzie miłe? Widzisz jak mi mój Ernest z opowiadania spaczył umysł? Teraz wszędzie się doszukuję buców! ;)

      Usuń
  12. Cóż, moje paczałki odpoczęły od ekranu komputera, odmóżdżyłam się przy Madźce Gessler, hah, przejrzałam poprzednie komentarze - trochę tam literówek, wybacz, ale jak piszę komentarze zawsze tak mam, a potem nie chcę mi się zbytnio czasu tracić na sprawdzanie ich^^"
    "życie kobiety uległo całkowitej metamorfozie. Mogła w pełni radować się życiem, [...]przeżycie go bez bólu" przeżycie życia... brzydko brzmi, a dodatkowo życie x 2, więc powtórzenie się wkradło:)
    "rześki wiatr" - pojawia się chyba już 3 raz, albo nawet 4, dla kogoś kto czyta rozdział po tygodniu, dla kogoś kto zaczyna historię od środka [a kysz, a kysz!] to rzecz niezauważalna, ale mnie to troszeczkę poraziło, bo nie jest to błąd, ale takie nadużywanie
    "mogła całkowicie żyć pełnią życia." - może korzystać w pełni z życia? bo potem masz żyła, życiem i znowu przeżywała - straszne, poszukaj synonimów!
    "mieście, bo nigdzie swojej rodzicielki nie widziała." bo nigdzie jej nie widziała, a dlaczego tak? Bo powtarzasz informację, tak natarczywie jak wspominałam, "czytelniku paczaj, ja ci to rozrysuję"
    "mieszkania, który znajdował" - które znajdowała się "wynająć zakwaterowania" - wynająć kwatery, zakwaterowanie to złe słowo w połączeniu z wynająć
    "swoich rodziców swoją obecnością" bez swoich, ale ze swoją To ostatnie marzenie, które nie zostało jeszcze zrealizowane z jej listy" = to ostatnie marzenie z jej listy, które
    "swoje pragnienie.
    Od niedawna wróciła do swojej biblioteki, [...] swojej edukacji." zaimek x 3
    "jedyną rodziną" - to była rodziną czy nie była? Bo wnioskując po kolejnych słowach była tylko pracownicą... "pojedynki"? Co to jest? Nie spotkałam się z czyms takim więc pytam^^"
    "zakładając swoje codzienne urządzenie z powrotem" a się czepiłaś tego z powrotem, naprawdę nie trzeba w takich sytuacjach!:)
    "swojej siostrzenicy i siostrzeńca" siostrzeńcowi:)
    "pustą zieloną ławkę" przecinok po pustą
    "potrzebuje" - potrzebuję
    "który miał się odbyć w firmie OCTOS" - powtarzasz informację, zbędne
    "zrobi wszystko, aby to przyjęcie wyszło jak najlepiej.
    Robiło" robic x2
    Jest coraz lepiej, Moja Droga! Bohaterki zaczynają być siostrami, lekarka pokazała trochę siebie, czyli - Twoje postacie stają się kolorowe, już nie są białymi kartkami w moim umyśle! Bardzo mnie to cieszy:) W każdym bądź razie wszystko rozwija się powoli, zmierza do tego punktu kulminacyjnego - do ich spotkania czyż nie? Cóż, mam nadzieję, że udowodnisz mi, że ten rozdział z całkiem dobrymi opisami rozterek, z opisem przyrody, to nie tylko wypadek przy pracy;) Bo porównując poprzednie rozdziały i ten - jest różnica! Wielka! Gratki! Ściskam! Zaraz przeczytam ostatni rozdział na blogu!:)
    [dzikie-anioly]

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyno! Po co ciągle piszesz ze hest źle, że Ci nie wyszło, że bylo lepiej?! No czytam i mnie trafia! Zacznij wierzyć w siebie i pisz, pisz, pisz! Czasem przesadzasz z synonimami (jak na ich miłośniczke to będzie dziwne co napisze), no bo jak piszesz, że chlopak posiada włosy to mi się gryzie(apropo rozdziału wczesniejszego). A tak poza tym jest bardzo ok. Moze kiedyś będę mogła kupić tą opowieść w ładnej okładce? :-)

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy