piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 6



Kolejny dzień przynosi nam nowe szanse
Nowe szanse
I wierze, że nie skończy się tak jak zawsze
Jak zawsze
Sylwia Grzeszczak – Nowe Szanse




27 października 2012 roku. Sobota.

W pomieszczeniu, w którym odbywało się przyjęcie na cześć wprowadzenia nowej reklamy perfum Versace, był tłum. Wielu mężczyzn w czarnych garniturach oraz kobiet w pięknych kreacjach, żwawo wdawało się w dyskusję, podziwiając wystawiony produkt. Całe wnętrze było eleganckie; białe firany w oknach, otoczone błękitnymi zasłonami, brązowa boazeria na podłodze, ściany pomalowane miedzianym kolorem, a na środku sufitu prezentował się piękny żyrandol, gdzie jego klosze wykonane zostały z diamentów.

Obok perfum znajdował się dużej rozdzielczości ekran telewizora, gdzie wyświetlano nową reklamę produktu, a tuż za sprzętem prezentowały się dużej wielkości plakaty, które na granatowym tle ukazywały modelkę i modela o jasnych włosach oraz o nieskazitelnie pięknych rysach twarzy. Patrzyli na siebie z namiętnością, jakby zaraz mieli się pocałować, a nieopodal nich znajdowały się perfumy – obok kobiety widniał różowy flakonik, a obok mężczyzny niebieski.

Ci sami modele prezentowali się w ruchomej reklamie. Na ekranach telewizora można było dostrzec późny wieczór. Kobieta miała na sobie jedwabną, złotą suknię do kostek, natomiast mężczyzna czarny garnitur. Obydwoje szukali się wzajemnie pośród włoskich uliczek (Selina od razu rozpoznała, że reklama kręcona była w Wenecji), a na sam koniec odnaleźli się, stojąc po przeciwnych stronach mostu, gdzie chwilę potem stali naprzeciw siebie, tak jak na plakatach. Na końcu pojawił się biały, pochyły napis produktu.

Selina miała sceptyczny stosunek do reklam, jak i pewnie większość społeczeństwa. Jednak będąc na tym przyjęciu, zdała sobie sprawę, jak ważne są dla tych producentów takie reklamy. Wiedziała, że za tym kryły się ogromne sumy pieniędzy, sama dowiedziała się, że gdy w telewizji wyemitują jeden blok reklamowy, koszty wynoszą do miliona dolarów. Tak więc nie mogła nawet sobie wyobrazić, ile pieniędzy wkładało się na emitowanie reklam na cały dzień.

Musiała się jednak otrząsnąć z tego, co tutaj się działo, by nie zawalić tak ważnego przyjęcia. Szła z tacą, aby pomóc kelnerom w uzupełnieniu przystawek, które pyszniły się na prostokątnych stołach z błękitnymi obrusami. Kątem oka spostrzegała, jak kelnerzy chodzili od gościa do gościa, proponując im kieliszek szampana. Selina podeszła do stołu, w którym podawano różnego rodzaju desery i wykładała słodkie wypieki na talerze.

Nagle ktoś za nią stanął, lecz zignorowała to, sądząc, że za chwile będzie chciał coś wziąć ze stołu, gdy ona się oddali. Kiedy odwróciła się w stronę osoby, lekko zamarła, widząc przed sobą tak przystojną twarz mężczyzny. Nie wiedziała czemu, ale jej serce zaczęło przyspieszać, gdy wpatrywała się w jego orzechowe tęczówki. Miał na sobie czarny garnitur, który pewnie kosztował majątek, oraz niebieski krawat zawiązany na białym kołnierzu koszuli. Posiadał brązowe włosy, które nadawały jasnego blasku przy świetle i były w totalnym nieładzie, co dodawało mu więcej uroku. Uśmiechnął się, na co ona odwzajemniła gest.

- Czy my przypadkiem się już nie znamy? – spytał ją, a ona mogła przyznać, że głos mężczyzny był głęboki i miły dla ucha. Chciała od razu odpowiedzieć „nie”, bo na pewno by zapamiętała tak przystojną twarz.

- A czyta pan książki? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. Od razu wiedziała, że plącze bez sensu. Zobaczyła na twarzy mężczyzny lekkie zaskoczenie pomieszany z niewinnym uśmiechem. Czuła w kościach, że niepotrzebnie wykrzesała z siebie to pytanie.

- Raczej nie – odparł, a Selina wyczuła w jego tonie głosu wyrzuty sumienia, że tego nie robił, co niezwykle zaskoczyło rudowłosą. – Chociaż nie wiem, jaki to ma związek z moim pytaniem.

- Prowadzę bibliotekę na Czterdziestej Dziewiątej Ulicy*, więc pomyślałam, że może tam mnie pan widział – wyjaśniła.

- To jakim cudem jesteś tutaj? – spytał, uśmiechając się do niej szeroko.

- Zastępuję siostrę – odparła, a w orzechowych oczach brązowowłosego pojawiło się zrozumienie.

Dalej nie mogli już ze sobą rozmawiać, bo ktoś niespodziewanie zaczepił mężczyznę, prowadząc go pod ramię. Rudowłosa zdążyła się zorientować, że był on bardzo ważnym członkiem w tej firmie. Widziała jego oddalającą się sylwetkę, po chwili tracąc go całkowicie z oczu, ale zanim to nastąpiło, odwrócił się jeszcze do niej i posłał rudowłosej ostatni promienny uśmiech. Selina drgnęła, gdy spojrzała w orzechowe oczy mężczyzny, które dogłębnie ją przeszywały. Poczuła niezwykłe doznanie, kiedy patrzyła na jego twarz, serce waliło jej jak młotem, a dłonie miała całe spocone, jakby co najmniej rozmawiała z egzaminatorem, który sprawdzał jej wiedzę.

Musiała wreszcie wrócić na ziemię i zająć się pracą. Zajrzała na zaplecze, aby sprawdzić, czy kucharze radzili sobie z przygotowaniem przekąsek. Wszystko szło po jej myśli i wierzyła głęboko, że Gwen będzie z niej zadowolona, że nie zawaliła sprawy, bo tego nigdy by sobie nie darowała.

Przyjęcie trwało dwie godziny zanim członkowie firmy OCTOS podeszli na podest, który położony został obok produktu, i przedstawiali swoje komentarze na temat tego, ile wysiłku włożyli w tę reklamę, aby móc ją teraz zobaczyć w telewizorach lub na różnych bilbordach. Selina z wielkim uśmiechem na ustach spoglądała na tych eleganckich dżentelmenów, w szczególności na mężczyznę, który przed paroma minutami odbył z nią krótką rozmowę. Z wielką pasją opowiadał wszystkim zgromadzonym na temat tego, jak powstał pomysł na realizacje przedsięwzięcia. Przyłapała się na tym, że nie skupiała się na słowach wypowiadanych przez mężczyznę, tylko wpatrywała się w niego, jakby to on był okazałym produktem dzisiejszego wieczoru. Nie wiedziała, co się z nią działo. Po raz pierwszy zobaczyła tego faceta, a ona miała wrażenie, jakby znała go od lat.

Dlatego musiała stamtąd wyjść, aby na chwilę ochłonąć. Marzyła już o tym, żeby to przyjęcie jak najszybciej się skończyło i mogła  pójść do domu. W kuchni było paru kucharzy, którzy uśmiechnęli się do niej serdecznie, gdy tylko zjawiła się w pomieszczeniu. Spytała się od razu, czy mogłaby im w czymś pomóc.

- Nie ma takiej potrzeby, kierowniczko – odparł z wielkim uśmiechem szef kuchni, który obdarował kobietę promiennym uśmiechem, a jego błękitne oczy zalśniły. Wytarł ręce o swój biały fartuch i położył zapełnioną tacę z owocami morza na miejsce, z którego kelnerzy brali gotowe dania i podawali na stoły. – Wszystko idzie zgodnie z planem.

Selina uśmiechnęła się. Wiedziała doskonale, że kuchnia pod przewodnictwem pana Ruperta Murreya, musiała zawsze się udać. Pracowała z nim, gdy tylko miała okazję pomóc Gwen przy organizowanych przyjęciach i ślubach. Firma jej siostry rozwijała się z roku na rok, pozyskiwała sympatię i była polecana przez wiele dobrze prosperujących  korporacji w całym Nowym Jorku. Tak więc Selina bała się, że mogłaby coś zepsuć, lecz gdyby nie pomoc kucharzy i kelnerów, którzy zatrudnieni byli w firmie Gwen, na pewno nie dałaby sobie rady.

Myślała intensywnie o tym, czy może jednak siostra Seliny miała racje i powinna sprzedać bibliotekę, aby mogła pomóc jej przy przyjęciach. Czuła teraz, jak to jest kierować takim cateringiem; trzeba było włożyć w to wiele wysiłku, dlatego teraz nie zdziwiła się, że Gwen poprosiła ją o pomoc.



~*~



Przyjęcie dobiegło końca, gdy na zegarze wybiła godzina dziesiąta wieczór. Członkowie firmy OCTOS mogli jeszcze na własną rękę świętować dzisiejszy sukces, jednak catering wykonał już powierzone im usługi, dlatego czas było się rozliczyć, a po tym bez chwili wahania pojechać do domu. Selina nie marzyła o niczym innym, jak tylko wziąć ciepłą kąpiel i położyć się do łóżka.

Uścisnęła dłoń mężczyzny, który całkowicie rozliczył się z firmą Gwen. Poczuła lekki zawód, że wszystkich rachunków nie załatwiała z facetem, z którym rozmawiała przez parę minut. Najwidoczniej nie dane jej było to, aby mogła ponownie go spotkać. Raczej nie wierzyła w przeznaczenie, że może któregoś dnia spotka go na ulicy, a on zaprosi ją na kawę. Takie rzeczy działy się jedynie w filmach lub nierealnych marzeniach.

Rupert Murrey odwiózł ją do domu, jak to było ustalone jeszcze przed bankietem. Pożegnała się z kucharzem, po czym zatrzasnęła drzwiczki niebieskiej furgonetki. Pomachała mu, gdy ten powoli, z wielkim uśmiechem na ustach, oddalał się, samotnie jadąc ulicami, by po chwili skręcić w prawo, znikając kobiecie z kadru.

Do mieszkania weszła po cichu, aby nie obudzić rodziców. Zdjęła płaszcz oraz buty na obcasie, po czym na palcach zaczęła kierować się do swojego pokoju. Miała to szczęście, że w kuchni nie zauważyła matki. Czasami zdarzało się jej przesiadywać wieczorami nad papierami lecz najwidoczniej tego dnia musiała mieć mało obowiązków.

Pokój rudowłosej nie był ani za duży, ani za mały. W dzieciństwie dzieliły go razem z siostrą. Stały tam zaścielone beżową narzutą dwa łóżka po lewej i prawej stronie. Naprzeciw wejścia były połączone brązowe biurka, gdzie na jednym z nich leżał laptop i lampka, a także krzesła oraz wstawione okna, z widokiem na niewielki park. Obok posłania Seliny po lewej stronie stała antyczna biała szafa. Ściany zostały pomalowane na cynamonowy kolor, na którym wisiały różne zdjęcia z przeszłości oraz piękny obraz mostu Brooklyńskiego, łączący Manhattan z Brooklynem, z widokiem na pokryte ciemnością miasto.

Selina położyła torby na krześle, które kiedyś należało do jej siostry, wyjęła z szafy czysty ręcznik oraz niebieską piżamę, po czym cichaczem wyszła z pomieszczenia, udając się do łazienki. Nalała sobie ciepłej wody do wanny, gdzie do niej także wlała sobie truskawkowego płynu do kąpieli, a po chwili zanurzyła się w wodzie pełnej piany czując całkowity relaks. Uwielbiała długie kąpiele, mogła wtedy odprężyć się i poczuć całkowity spokój. Leżała w wannie przez pięć minut, zanim zaczęła dokładną ablucję ciała.

Wyszła z wanny, gdy zorientowała się, że woda stała się już letnia. Wyjęła korek, a potem wytarła ręcznikiem swoje ciało. Nim włożyła górną część piżamy, przypatrywała się w lustrze bliźnie, która rozchodziła się pomiędzy piersiami kobiety. Tak staranie ukrywała pod ubraniami ranę, aby nikt nie mógł jej zobaczyć. Na razie miała to szczęście, bo była jesień, grube swetry zakrywały wszelkie niedoskonałości. Najgorzej będzie, gdy pojawi się wiosna, wtedy będzie zmuszona jakoś kamuflować bliznę wszelkimi kosmetykami.

  Westchnęła głęboko, albowiem zdawała sobie teraz sprawę, że wyglądała okropnie. Miała najczarniejsze myśli na temat tego, że z trudnością znajdzie mężczyznę, któremu nie przeszkadzałaby ta blizna, prawie każdy facet woli kobietę ideał, bez jakichkolwiek skaz. Gdy tak o tym myślała, zastanawiała się głęboko, czy taki facet, z którym miała okazję zamienić parę zdań, spotykałby się z nią, wiedząc, że po operacji przeszczepu serca została jej duża blizna na mostku?

Jak tylko ubrała na siebie górną część piżamy, usłyszała otwierające się drzwi oraz kroki. Wyszła z łazienki, a Selina dostrzegła swoją rodzicielkę, która kierowała się do kuchni. Dorothy zareagowała szybko i posłała córce szeroki uśmiech. To właśnie po matce odziedziczyła wygląd; rude włosy, zielone oczy, owalny podbródek, jednak lata robiły swoje, dlatego w okolicach czoła i oczu można było dostrzec na twarzy matki Seliny delikatne zmarszczki. Wzięła z lodówki mleko i nalała je sobie i córce do szklanki, po czym odstawiła napój z powrotem na miejsce.

- Jak tam przyjęcie? – spytała, siadając przy kwadratowym stoliku. Selina poszła za jej przykładem i usiadła naprzeciw niej.

- Wszystko poszło po mojej myśli – uśmiechnęła się szeroko, upijając łyk zimnego mleka. – Gwen na pewno nie będzie na mnie zła.

- Zamierzasz z nią pracować?

- Chyba nie mam innego wyboru – odparła smutno, wbijając wzrok w szklankę z mlekiem.

- Nie będzie tak źle, kochanie – pocieszyła swoją młodszą latorośl, biorąc ją za rękę. – Na pewno wyjdzie ci to na dobre i wiedz, że jakby co, pomogę ci wystawić lokal na sprzedaż.

- Dziękuję, jestem ci wdzięczna – odrzekła, na co jej rodzicielka uśmiechnęła się serdecznie. – Pójdę się już położyć, jestem zmęczona po całym tym dniu – westchnęła, wstając z krzesła i całując matkę w policzek. – Dobranoc, mamo.

- Dobranoc, Selino. 

Weszła do pokoju i od razu wgramoliła się do łóżka, zakrywając się szczelnie kołdrą. Westchnęła głęboko, po czym zamknęła oczy, czując całkowity spokój. Zasnęła niemal szybko, a w jej umyśle ciągle tkwił obraz mężczyzny o niezwykłych, orzechowych oczach.



~~*~~

*Postanowiłam nazwy ulic lub rzek pisać z dużych liter, tak jak to jest w Ameryce, ta ulica naprawdę brzmi "49th Street"

Rozdział moim zdaniem może być, choć przyznam, że nie jest wysokich lotów. Zdecydowanie z perspektywy Lucasa lepiej mi się piszę. 

Kochani, pisałam już o tym, ale coś się działo i nie można było skomentować, mam nadzieje, że teraz będzie można, bo ja naprawdę nie wiem, co było powodem, w ustawieniach wszystko gra. Kontynuując, postanowiłam wziąć się za siebie i pouczyć się angielskiego, dlatego byłabym wdzięczna o pomoc w znalezieniu jakiegoś fajnego programu do nauki, abym mogła go ściągnąć. Gram jeszcze na facebooku w taką grę "Criminal Case", jest ona po angielsku i można wiele słówek podchwycić. Jeśli ktoś tak samo jak ja uczy się angielskiego, polecam grę ;)

Nadrabiam powoli zaległości na Waszych blogach, jestem już poza połową, jednak chciałabym też wziąć się za nowe opowiadania, które tylko czekają na mój komentarz. Prosiłabym o cierpliwość. Mam już wakacje, ale obowiązki domowe są - dzisiaj biorę się za odmrażanie lodówki, a jutro chciałabym okna u siebie umyć, bo już nie mogę na nie patrzeć. Czyli zajęć trochę mam:)

Całuję Was, Dusia.



21 komentarzy:

  1. Przeczytałam ^^.
    Ten rozdział wcale nie był taki zły ;). Heh, czy tym facetem, którego spotkała Selina, był właśnie Lucas? To by pasowało, biorąc pod uwagę ich reakcję, choć facet prawdopodobnie nie wiedział, że ma przed sobą osobę, do której trafiło serce jego ukochanej. No chyba, że to jednak był ktoś inny, ale wątpię. To po prostu musiał być Lucas.
    Ach, cudowny Nowy Jork rekompensuje mi pewną drobną wadę twojej historii, o której już ci pewnie nie raz wspomniałam. No ale widzę, że też lubisz to miasto, bo najpierw pisałaś o nim "Tajemnice", a teraz to ^^. Kocham Nowy Jork i mogłabym o nim czytać i czytać... No i Selina też ma w pokoju obraz z mostem Brooklyńskim. Na mojej ścianie też znajduje się takowy.
    W sumie fajnie że kobieta już zaczyna wracać do normalnego życia i nawet zaangażowała się w pomoc siostrze przy organizacji tego przyjęcia. Ciekawi mnie, czy jeszcze spotka tego faceta, bo skoro tak często o nim myśli, to znaczy, że wywarł na niej wrażenie.
    Co do nauki angielskiego... Ja też niedawno postanowiłam się za to wziąć, bo biorąc pod uwagę moje zainteresowanie NY, to moja znajomość tego języka jest raczej kiepska. Póki co czytuję sobie Harry'ego Pottera w oryginale. Nie czuję się jeszcze na tyle pewnie, by czytać ficki po angielsku, więc zaczęłam od czegoś, czego polską wersję znam niemal na pamięć ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tym facetem był Lucas, bez dwóch zdań :)
      Wiem, wiem, nie lubisz za bardzo opowiadań obyczajowych, aż się dziwię, że tutaj jesteś, może to właśnie NY dał tutaj górę :) Ale mimo wszystko, dziękuję Ci, że jesteś :* Mam teraz wolne, więc już biorę się za kryminał, który mam w planach :)
      No pewnie że go spotka^^ już w następnym rozdziale oboje się pojawią na miejscu, lecz tym razem przedstawiłam to w świetle Lucasa :)
      Oryginał Harry'ego czytasz... no, czapki z głów :)

      Dziękuję za opinię :*

      Usuń
    2. Nie, to nie obyczaj jest tą wadą ;). Obyczaj jest do przeżycia, zwłaszcza, że akcja w NY. To fantastyczne miasto rekompensuje wszystko.
      Ale jestem bardzo ciekawa tego kryminału, i jak coś tam wrzucisz to na pewno wpadnę ^^.
      HP akurat jest pisany dość prostym angielskim, nawet takie totalne beztalencie językowe jakoś się umie połapać, choć mozolnie mi to idzie, bo od stycznia przeczytałam dopiero 200 stron, ale to wina tego, że czytam rzadko, bo głównie poświęcam czas na pisanie lub czytanie blogów ;). Oczywiście czytam od piątej części tą angielską wersję, bo troszkę stara jestem jak na pierwszą xD. Zresztą zawsze najbardziej lubiłam HP od momentu, kiedy powrócił Voldi, bo wtedy wreszcie się zaczęło mroczniej dziać.

      Usuń
    3. Ok, powiadomię^^ Piszę już drugi rozdział, ale zacznę publikować rozdziały, jak tylko będę mieć więcej zapasu:)

      Co racja to racja, od piątki się działo:)
      Ja to dawno temu czytałam HP i nie wiem, czy bym dała radę przeczytać oryginał :)

      Usuń
  2. Rozdział mi się podoba, choć myślałam, że jakoś dokładniej opiszesz reakcję Seliny na widok Lucasa. Sądziłam, że kobieta wprost nie będzie mogła opanować mocnego bicia serca, że zareaguje gwałtowniej. Może to ja przesadzam, nie wiem xd
    Współczuję jej, że musi sprzedać bibliotekę, do której czuje taki sentyment. Lubiła tę pracę, a teraz będzie musiała z niej zrezygnować. Ale dobrze, że będzie mogła objąć posadę u siostry, dzięki temu może jeszcze nieraz spotkać Lucasa :> Powinna mieć więcej wiary w siebie i nie przejmować się tak tą blizną. Ona nie jest żadną przeszkodą dla miłości. A co do jej późniejszych rozmyślań... To jestem pewna, że Lucasowi wcale a wcale by ta skaza nie przeszkadzała :D
    Uwielbiam rozdziały z perspektywy tego mężczyzny. Mam nadzieję, że następny będzie właśnie taki :) Choć o Selinie również lubię czytać. :D

    PS. Przy okazji zapraszam na nowy rozdział na pocalunek-dementora.blogspot.com :) Coś mi się schrzaniło z pulpitem nawigacyjnym i nie widać powiadomienia :/

    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są dopiero początki ich spotkania, odbyli jak na razie krótką rozmowę, później trochę będzie więcej reakcji na jego widok i dużo rozmyśleń :)
      O bibliotece jeszcze będzie o tym mowa, coś się wydarzy, ale nie powiem co, bo bym zdradziła już to, co mam do napisania w najbliższych rozdziałach.
      Tak, następny będzie cały z perspektywy Lucasa. Ja też lubię pisać o nim, jakoś z nim rozdziały wychodzą mi jako tako :)

      I dzięki za powiadomienie;)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Mi osobiście rozdział się spodobał.
    Był lekki i niezwykle przyjemny.
    podobała mi sie również opisana perspektywa Seliny.
    I również ich spotkanie.
    Nie wiem czy mam wrażenie ale jest między nimi coś delikatnego.
    Nie wiem czy to przez fakt że Selina ma serce jego ukochanej czy wręcz przeciwnie.
    po prostu jak się czyta to czuje się takie wibracje.
    W ogóle jestem ciekawa jak dalej pociągniesz to wszystko.

    Co do nauki anggielskiego to polecam ogladania filmów i seriali z napisami.
    To naprawdę całkiem dobra szkoła moim zdaniem.

    pozdrawiam serdecznie i czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa:) Choć słodzenie mi niczego dobrze nie wróży, bo wiem, że muszę jeszcze dużo pracować, aby uzyskać dobry efekt^^ Ale mimo wszystko, cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu ;)

      O tak, oglądam seriale z napisami, moich Chirurgów i Teorię wielkiego podrywu :D

      Usuń
  4. "był natłok" - przez moment zastanawiałam się nad tym zdaniem, "W pomieszczeniu [...] był natłok" po chwili doszłam do wniosku, że czegoś jakby brakuje, natłok mężczyzn, natłok kobiet, ale sam natłok? Hm... był tłum? Sama w sumie nie wiem xD
    "żyrandol, gdzie jego klosze" - nie spotkałam się z takim spójnikiem szczerze powiedziawszy, ale w tym miejscu genialnie, by pasował po prostu -
    "stali na przeciwnych stronach mostu, gdzie chwilę potem stali naprzeciw siebie" stali na przeciwnych, hm... Stali po przeciwnych stronach? plus znowu to stali, nie wiem czy zamierzone powtórzenie, ale mi trochę zgrzytało
    "Jednak będąc na tym przyjęciu [przecinok] zdała"
    "jak kelnerzy chodzili po gościach" chodzili po gościach? chodzili od gościa do gościa,
    "tę sprawę" czemu dodajesz to tę? xd wystarczy sprawę
    "siadając przy kwadratowym stoliku, gdzie Selina poszła za jej przykładem i usiadła naprzeciw niej." tutaj zupełnie nie rozumiem dlaczego wcisnęłaś "gdzie", bez niego brzmi o wiele lepiej a z nim zdanie prezentuje się bardzo dziwnie.
    12 x mieć
    15 x uśmiechnąć
    19 x być
    = na tak krótki tekst to zdecydowanie zbyt duża liczba, pamiętaj, że czasowniki mieć i być nie wnoszą zazwyczaj nic, to najprostsze wyjście.
    W każdym razie rozdział, hm, strasznie mi się dłużył, właściwie nic się nie wydarzyło, oprócz spotkania z Lucasem, nie lubię, gdy bohaterowie wykonują jakieś czynności i są one obszernie opisywane, tutaj ciastka, tutaj kąpiel, tutaj coś tam... Ogólnie nie wiem, co mam napisać, ni to mi się podobało, ni to nie, ale jest lepiej niż ostatnio.
    Jestem ciekawa jak to wszystko rozwiążesz, jak oni ponownie się spotkają, jak będę się poznawać, co będzie nimi kierować i jak w końcu poprowadzisz akcję dalej, co wpleciesz - masz wielkie pole do popisu, baaardzo wielkie, więc czekam na rozdziały, gdzie Lucas i Selina będą się poznawać :D
    I to "gdzie" w zasadzie w każdym z Twoich zdań mi ono nie brzmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za wyłapanie tych błędów, nie ma to jak mieć dwie bety ^^ Postaram się uważać teraz na te czasowniki "być" i "mieć" ;)
      Ach, cieszę się, że i Ty zauważyłaś, że rozdział jest taki nijaki, z tego rozdziału to mi się własne ta scena z Lucasem podoba.
      Właśnie teraz piszę dziesiąty rozdział i tam już zaczynam opisywać pierwszą ich randkę ;)

      Dziękuję Ci za opinię;*

      Usuń
    2. Proszę bardzo!:3 Przyjemność po mej stronie :3
      Dasz radę - ctrl + f i walcz ^^ czasem często można je zastąpić czymś naprawdę świetnym :3
      Taki, nijaki to dobre do niego określenie, a scena z Lucasem, cóż, pewna magia była - te bicie serca:)
      Ohuhuhu, to jeszcze 3 rozdziały i to na co czekam? ^^ Okej, okej, zacieram więc rączki!:3
      Proszę ;* Weny życzę!

      Usuń
    3. Ok, postaram się ^^
      No tak troszkę się rozpisałam z moim Lucasem :D Wyszedł mi cały 7 rozdział o nim i kawałek 8 :)

      Usuń
  5. I pomyśleć, że w ciągu tygodnia nie było żadnych nowych postów, a dziś mam już do przeczytania sześć. Z tego względu pewnie na Scorpiusie pojawię się na początku przyszłego tygodnia.
    Znam ten ból, też wolę pisać z perspektywy męskiej ;) Ale rozdział bardzo dobry :)
    Selina świetnie sobie poradziła, zastępując siostrę i przynajmniej wie, że zawsze będzie mogła tę pracę wykonywać. A na dodatek pewnie nieźle zarabiać, skoro organizują przyjęcia dla tak ważnych ludzi. Co prawda żal biblioteki, ale czasem życie zmusza do dokonywania takich a nie innych decyzji.
    Wydaje mi się, że blizną nie powinna się tak przejmować, gdyż najważniejsze, że żyje. I zawsze może nosić bluzki czy sukienki bez głębokich dekoltów i nikt nic nie zobaczy, jeżeli tak bardzo obawia się reakcji społeczeństwa. Zresztą w takim mieście, to raczej ciężko by obcy ludzie zwracali uwagę na takie blizny.
    Spotkanie ukazane bardzo dobrze, chociaż przez chwilkę miałam nadzieję, że pod koniec zamienią jeszcze parę zdań. Jednak najważniejsze, że Lucas teraz wie, gdzie szukać dziewczyny ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, spoko, nie musisz się tłumaczyć:) Rozdział nie ucieknie, a wiem, że teraz masz ciężko, bo masz teraz sesje, więc rozumiem ^^
      Jakoś tak wyszło, że w tym opowiadaniu jakoś pisanie z perspektywy Lucasa mi fajnie wychodzi - może to dlatego, że ma trochę mojego życia :)
      A ja też myślałam, że się jeszcze spotkają na tym przyjęciu, jednak uznałam, że trzeba trochę napiąć sytuację i spotkają się później :)

      Dziękuję za opinię:*

      Usuń
  6. Zacznę od tego, że na 49 ulicy nie ma niewielkiego parku, a tym bardziej niewielkiego. Mamy Central Park leżący ona 5 alei, ale nie na 49 ulicy. Następnym razem radziłabym sprawdzić chociażby mapę. A że kiedyś zabłądziłam Broadway to wiem, że do parku jeszcze wiele przecznic. Jakbyś miała jakieś pytanie o NY to służę pomoc, wystarczy napisać w komentarzu na moim blogu, a odpiszę.
    Rozdział ogólnie mi się podobał. Oczywiście, nie było wielkiego bum, ale czasami przerywniki się przydają. Tym ktosiem, który zaczepił bohaterke był Lucas? Jeżeli tak, to dziwne, że się jej zapytał czy się znają. W sumie, minęli się w szpitali na korytarzu, więc mógł po prostu zapamiętać jej twarz.
    Ale szybko się rozmarzyła. Coś ma wrażenie, że to coś wspólnego z sercem, ale to wydaje się być absurdalne.

    Pozdrawiam serdecznie.
    [ trzy-wspomnienia ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że Central Park nie leży na tej ulicy;)
      Napisałam, że na 49 ulicy jest biblioteka Seliny - nie wiem, czy tam jest jakaś biblioteka, ale to wymyśliłam sama na potrzeby opowiadania, nie mogę NY przeszukiwać na mapie satelity i badać, gdzie są jakieś biblioteki, zajęło by mi to kupę czasu i wysiłku, a są ważniejsze rzeczy do opisania ;)

      Tak, to był Lucas, małe, krótkie spotkanie, ale jeszcze chcę potrzymać trochę w napięciu :P
      W szpitalu się nie minęli, w Central Parku to było ;)
      Czemu absurdalne, właśnie w tym opowiadaniu o to chodzi, właśnie o te serce ^^

      Dziękuję Ci ślicznie za opinię :*

      Usuń
  7. Cześć, kochana :)
    Bądź ze mnie dumna! Przeczytałam wszystkie rozdziały i teraz pozostaje mi je tylko skomentować. Przepraszam też, że tak długo się nie odzywałam, ale pewnie wiesz jak to jest mieć za dużo na głowie.
    Muszę Ci powiedzieć, że tematyka tego bloga jest bardzo oryginalna i oczarowała mnie już od prologu. :)
    Biedna Camille ! Zginąć przez przypadek musi być okropnie. Wybacz te zdanie jest bez sensu, ale nie mam siły go zmieniać xd Jakby nie patrzec jest prawie 1 w nocy. :p
    Ale ja współczuję Lucasowi! Mamo! Obrażenia modelki musiały być naprawdę poważne skoro zmarła. A właściwie to, co jej było? Biedny mężczyzna, serio. I to jeszcze po kłótni.
    Jakie piękne jest to, że serce Camille nadal przyciąga Lucasa do siebie. <3 Aż się wzruszyłam. To jakas magia czy pamięć ciała? xd
    Strasznie szkoda było mi Seliny, jak myślała że już nic się nie da zrobić i biedna po prostu umrze. Swoją drogą, bardzo ciekawe i rzadkie imię. Nigdy takiego nie słyszałam. Skąd je wzięłaś ? : )
    Bardzo się ucieszyłam, kiedy się dowiedziałam, że kobieta jednak przeżyje. Ma przecież tyle marzeń do spełnienia ^^
    Ten rozdział bardzo mi się podobał. A zwłaszcza moment, w którym Lucas zagadal do Seliny. Serca ukochanej nadal go przyciąga ^.^
    Ach, jakie to piękne. Jestem strasznie ciekawa jak ich losy się potoczą , więc czekam na kolejny rozdział. Kończę te swoje wypociny i życzę weny.
    Pozdrawiam ^^
    PS. Śliczny szablon ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jak to jest, dlatego nie gniewam się, kochana, cieszę się, że zainteresowałaś się moim opowiadanie, tak, jestem z Ciebie dumna ;)
      Camile miała poważny uraz głowy po wypadku. Jakby to fachowo nazwać... nastąpiła śmierć mózgu. Tak więc jej narządy mogły iść na przeszczep.
      W opowiadaniu raczej tu chodzi o tą magię. Jedno serce posiadaają dwie kobiety. Lucas kochał jedną i teraz pokocha drugą:) To tak, jakby to serce zawsze należało do niego :)
      A skąd imię? Szukałam odpowiedniego, przeczytałam je na jednym z forum i strasznie mi się ono podobało, bo właśnie było takie niespotykane:)

      Dziękuję Ci za miłe słowa ;*

      Usuń
  8. Jej, mam tyle myśli, że nie wiem od czego zacząć. Chyba najlepiej od początku, czyli w moim przypadku od końca...
    Profesor Henry to dobry program do nauki gramatyki, słówek i do osłuchania się z językiem. Sama możesz wybierać tematy, z jakich chcesz się uczyć, możesz sobie dozować ilość słownictwa. Ponadto automatycznie tworzą się powtórki, które musisz robić systematycznie, bo inaczej nagromadzi ci się tego, że nie ogarniesz ;D
    A rozdział bardzo mi się podoba! Kurcze, to jest niesamowite. W tym momencie, kiedy napisałaś, która godzina wybiła na zegarze, to myślałam, że to będzie dwunasta, a Selina jak Kopciuszek będzie musiała wrócić do domu i zgubi coś, co wierny amant zechce jej oddać.
    Następna sprawa... Nie zdziwię się, gdy Lucas odkryje to, że Selina ma serce Camile podczas zbliżenia. Wtedy się spyta o bliznę, ona mu powie wszystko i nie dojdzie do niczego, bo wspomnienia zaleją mężczyznę i wściekłość na Selinę, że mu wcześniej nie powiedziała zaćmi mu mózg.
    Haha, chyba nie będę zbyt przewidująca, jeśli powiem, że Lucas z Seliną spotkają się w bibliotece. Dziewczyna podała mu praktycznie adres, a facet zechce ją odszukać (bo może faktycznie coś zostawiła na przyjęciu :D).
    Ach, jestem pod wrażeniem, oby tak dalej.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A słyszałam o tym profesorze Henrym, moja siostra miała ten program wgrany na komputerze i go chwaliła, tylko jest właśnie minus taki, że strasznie trudno go wgrać:(

      Z tym dowiadywaniem się o bliźnie... no, to będzie pod koniec opowiadania, dlatego na razie nie będę zdradzać, jak Lucas zareaguje na przeszczep Seliny oraz, że ma w sobie serce Camile ;)
      A nie, nie spotkają się w bibliotece. Mężczyzna nawet nie zdał sobie sprawy, że kobieta podała adres. Pewnie by się domyślił, gdyby nie spotkał Seliny wcześniej ;)

      Dziękuję Ci ślicznie za opinię ;*

      Usuń
  9. To ich pierwsze spotkanie przebiegło dość normalnie, choć fajerwerków też się nie spodziewałam. Ale tak właściwie byłoby w normalnym życiu, a to obyczaj. W każdym razie to wrażenie Seliny, że zna skądś mężczyznę opisałaś genialnie. Świetnie poradziła sobie na przyjęciu, powinna zamknąć biznes książkowy i organizować z siostrą bankiety! Trochę się dziwię Selinie, że czuję pewne obrzydzenie do blizny pooperacyjnej. Według mnie oczywiście nie musi się z nią obnosić, ale szkoda, że nie czuje swego rodzaju dumy. W końcu otrzymała nowe serce, dar, z który ktoś oddał życie. Całuję i lecę do siódemki ;*

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy