I czekają,
co to będzie
Kiedy znów spotkają się
Kiedy znów spotkają się
Rafał Brzozowski – Planety samotne
28
października 2012 rok. Niedziela.
Lucas z
zaciekawieniem wpatrywał się w sylwetkę matki, która zbierała jego ubrania z
ziemi i układała w kostkę. Wielokrotnie chciał pomóc kobiecie, ale ta go
wyganiała, mówiąc, aby zaparzył jej herbatę. Nie miał zamiaru się już odzywać,
bo znów spojrzałaby na niego tymi swoimi lodowatymi, niebieskimi oczami. Sam
sobie gratulował tym, że wytrzymał z tą kobietą pod jednym dachem dwadzieścia
lata. Nieraz poczuł na swojej skórze dreszcze, kiedy matka zaczęła na niego
wrzeszczeć z powodu bałaganu w pokoju. Był nastoletnim chłopakiem,
więc czego mogła się spodziewać. Ojciec wielokrotnie próbował go bronić, ale
jak zwykle po takich rozmowach zaczęły się kolejne dawki awantur. Mężczyzna
zastanawiał się, dlaczego oni się tak potwornie nienawidzą? Chyba musieli coś
do siebie poczuć, skoro wyszli za siebie?
Czajnik wyłączył się, dlatego wyrwał się z tych
nieprzyjemnych wspomnień z dzieciństwa i zalał herbatę i kawę wrzątkiem,
po czym zaniósł je do salonu. Przez chwilę rozglądał się w poszukiwaniu Diany,
lecz nigdzie nie mógł znaleźć zwierzęcia. Czasami kotka tak się skrywała, że
Lucas z ledwością mógł ją odnaleźć. Raz mu się schowała do szafy, którą przez
przypadek nie domknął. Szukał Diany po całym mieszkaniu, a ona spała sobie rozciągnięta
na kupce z koszulami.
Matka Lucasa wyszła z sypialni i westchnęła głośno. Na
jej twarzy zagościł wielki uśmiech, kiedy zobaczyła efekt swojej pacy. Lucas
musiał przyznać, że kobieta nieźle się spisała, widząc teraz panujący ład w
pomieszczeniu, lecz sam także by się za to zabrał. Po prostu nie spodziewał
się, że jego rodzicielka postanowi go odwiedzić, skoro rzadko to robiła –
zwykle telefonowała. Elizabeth usiadła na fotelu, a on zajął miejsce na
kanapie, będąc bliżej matki. Przez chwilę siedzieli w milczeniu, sącząc powoli gorący
napój.
- Lucasie – odezwała się, odkładając filiżankę na
spodek, po czym spojrzała prosto na niego. – Minęło już sporo czasu od tamtego
dnia, powinieneś wziąć się w garść i zacząć otwierać się do ludzi.
- Mamo, ale ja nie potrzebuje żadnej pomocy – rzekł
stanowczo, aby przekonać ją, że naprawdę radził sobie w życiu.
- Naprawdę? – zadrwiła z jego słów. – To powiedz mi,
mój drogi, kiedy ostatnio gdzieś wychodziłeś?
Lucas spojrzał na nią z irytacją. Ugryzł się w porę za
język, aby nie powiedzieć to, co on sobie o tym wszystkim myśli. Nagle zachciało
jej się być nadopiekuńczą matką, pomyślał kąśliwie. Nigdy, przez całe
dzieciństwo nie interesowała się jego problemami – dla niej liczyło się to, aby
do domu przynosił dobre oceny, aby zdobywał wiele nagród w konkursach, aby
zachowywał się kulturalnie i odnosił się do ludzi z szacunkiem, a także uczyła
go wychowywać na dobrego katolika.
Nie raz poczuł na swojej skórze twardą dłoń matki, gdy
zaczął jej pyskować, chcąc zachowywać się jak na normalnego nastolatka
przystało. Chciał spotykać się po szkole z przyjaciółmi, balować i nadużywać
alkoholu. Matka stanowczo mu zabraniała wychodzenia na jakiekolwiek imprezy,
zaganiając go do książek. Lecz niekiedy brązowowłosemu udawało się uciekać z
domu niespostrzeżenie – a także i wrócić, obok pokoju Lucasa rosło dość sporej
wielkości drzewo, więc z łatwością na nie wchodził, by dostać się do swoich
okien. Jednak takie wypady były rzadkością.
Ale czasami dziękował matce za takie traktowanie. Gdyby
nie ona, pewnie nigdy by nie zdobył kierowniczego stanowiska już w wieku
dwudziestu pięciu lat. Charakter odziedziczył jednak po niej – był stanowczy,
kreatywny, pewny siebie. To dzięki tym cechom osiągnął to wszystko.
Diana znalazła się obok stolika, patrząc na przybyłą z
zaciekawieniem. Elizabeth utkwiła wzrok w zwierzęciu, po czym wzięła kotkę na
kolana. Jednakże nie na długo nacieszyła się jej obecnością. Nie minęła nawet
minuta, jak niebieskawy sierściuch zaczął się wyrywać i burczeć, po czym wskoczył twardo
na kanapę, kładąc się na jej końcu. Nie dziwił się
zachowaniem zwierzęcia, Diana pozwalała wziąć się na ręce tylko Camile, nikomu
innemu. Nawet do Lucasa miała sceptyczne podejście, ale on i tak nie brał jej
na ręce – dbał jedynie o to, aby kotka miała co jeść, pić i miała czysto
w kuwecie.
- Mamo, może i nigdzie nie wychodzę, ale to się zmieni,
zobaczysz. Postaram się już normalnie żyć – zapewnił ją.
- Trzymam cie za słowo – odparła, lekko wzdychając, po
czym upiła kolejny łyk herbaty. – Mam nadzieje, że w końcu znajdziesz jakąś
partnerkę. Camile na pewno by chciała, abyś ponownie się z kimś związał.
- Wiem o tym – odparł, kiwając głową. Wziął filiżankę w
dłoń, aby upić z niego dwa łyki czarnej kawy.
- Pamiętaj proszę synu, nie wdawaj się w jakieś
przelotne romanse. Kiedy poznasz jakąś kobietę, nie traktuj jej przedmiotowo.
Nie idź z nią od razu do łóżka, rób wszystko powoli i dystansem.
Brązowowłosy znów musiał się pohamować, aby jakieś
nieprzyzwoite słowo nie padło z jego ust w jej stronę. Przecież sam doskonale
wiedział, jak ma traktować kobietę. Nie był już Casanovą, który zaliczał panny
po pierwszym spotkaniu. Zmienił się, a matka o tym doskonale wiedziała.
Może bała się, że po śmierci Camile ponownie wpadnie w tę rutynę?
Zapewnił matkę, że posłucha rady, jednak nie wyznał jej
jeszcze, że znalazł już osobę, z którą chciał się umówić na randkę. Nie miał
pojęcia, jak potoczy się spotkanie z Seliną, dlatego wolał na razie
przemilczeć tę kwestię. Postanowił, że powie rodzicielce o niej, gdy tylko
będzie miał pewność, że to coś poważnego. Pragnął, żeby tak się stało, bo jakimś
dziwnym trafem ta rudowłosa zawładnęła jego umysłem. Nie miał zielonego
pojęcia, dlaczego tak na niego działała, a do tego nie miał do siebie żadnych
wyrzutów sumienia, kiedy o niej myślał. Lucas zdał sobie sprawę, że jego serce
ponownie odżyło, jakby ponownie znalazło osobę, którą mógł pokochać. Teraz
zaczął się zastanawiać, gdzie zaprosić kobietę. Postanowił wybrać jakąś
odpowiednią restaurację, aby mogli na spokojnie bliżej się poznać. W jego
głowie zaczęły pojawiać się poszczególne nazwy restauracji, do których chodził,
gdy miał w sobie duszę towarzystwa.
Z rozmyśleń wyrwała go matka, która oznajmiła, że
będzie się już zbierać. Nałożył kobiecie płaszcz, po czym podziękował jej za
wizytę. Mimo iż nie było mu na rękę taka nagła wizyta jego rodzicieli w jego
mieszkaniu, musiał być miły. Co jak co, ale kochał ją, pomimo tych zgrzytów,
które były pomiędzy nimi. Szanował matkę, ponieważ dała Lucasowi życie –
urodziła go i uczyła, jak ma żyć.
Zamknął drzwi za kobietą, po czym postanowił powrócić
do rozmyśleń na temat tego, gdzie zabierze Selinę na pierwszą randkę. Miejsce
musiało być wyjątkowe; chciał, aby kobieta później ponownie się z nim spotkała,
dlatego nie chciał wypaść źle przy pierwszym spotkaniu. Pragnął, by wszystko potoczyło
się po jego myśli.
~*~
Selina w wielkich susach pokonywała nowojorskie ulice,
aby dojść jak najszybciej do mieszkania siostry. Nie mogła ukryć tego, że
bardzo cieszyła się z tego, gdy ponownie spotkała mężczyznę z przyjęcia. Nie
miała teraz bladego pojęcia, jak na to wszystko patrzeć. Czy rzeczywiście
czasem zdarzało się, że los może być taki łaskawy? Czy to, co pokazują w filmach,
może także się zdarzyć w prawdziwym życiu?
Była w totalnym zakłopotaniu, gdy po raz kolejny mogła
spojrzeć w jego orzechowe oczy, w których zobaczyła radosne ogniki – jakby
mężczyzna sam był zadowolony z tego, że spotkał ją na drodze już po raz drugi. Serce
mocniej zabiło jej w piersi, kiedy dosiadł się do niej i zaczął z nią
rozmowę. Po raz pierwszy znalazła się w takim zdezorientowaniu. Kiedyś,
gdy miała możliwość spotykania się z chłopakami, nie czuła takiego napięcia,
który towarzyszył jej, kiedy znajdowała się blisko Lucasa. Dotyk dłoni
brązowowłosego jeszcze bardziej sprawił, że zadrżała na całym ciele, a jej puls
znów przyspieszył.
Ucieszyła się ogromnie, że Lucas poprosił ją o numer
telefonu, mówiąc, że zadzwoni do niej, by się umówić. Teraz jej komórka będzie spoczywać
w kieszeni cały czas, z niecierpliwością czekając na jego odzew. Żywiła tę
nadzieje, że nie wystawi ją i w stu procentach do niej zadzwoni. Nie
raz miała do czynienia z takimi mężczyznami, którzy ją olewali, jak tylko
zdradziła im swoją dolegliwość – jakby bali się z nią w ogóle funkcjonować. Nie
wiedziała, czy mówić Lucasowi o tym, co przeszła przez ostatnie miesiące. Nie
chciała go stracić zaraz na pierwszej randce. Gdy tylko opowie o wszystkim
Gwen, na pewno coś jej poradzi – zawsze mogła liczyć na pomoc siostry.
Nie mogła też zapomnieć o Audrey, jednak w tym momencie
jej przyjaciółki nie było w Nowym Jorku. Była dziennikarką, dlatego musiała na
kilka dni wyjechać do San Francisco, aby zrobić reportaż o Alcatraz, ponieważ za
rok przypadało już pięćdziesiąt lat odkąd więzienie zostało zamknięte. Selina
zawsze mogła liczyć na czarnowłosą jeśli chodziło o randki. Nie raz jej w tej
kwestii pomagała. Na pewno gdy dowie się, że rudowłosa poznała mężczyznę,
będzie chciała znać wszystkie szczegóły na jego temat – począwszy od tego, czym
się zajmuje, a skończywszy na jego numerze buta. Selina w tym momencie
wyobraziła sobie tę ewentualną sytuację i uśmiechnęła się szeroko.
Dotarła na Wschodnią Czterdziestą Drugą Ulicę, gdzie
jednopiętrowe domy, które zostały wykonane z brunatnego marmuru, zostały zbudowane
jeden obok drugiego nieopodal drogi. Rudowłosa szła chodnikiem, docierając do
mieszkania z numerem dwieście dwadzieścia; weszła po schodach i nacisnęła na
dzwonek.
Nie musiała długo czekać. Gwen przywitała się z nią
serdecznie, przytulając ją do siebie, a później podbiegły dzieciaki piszcząc z
radości, gdy zauważyli ciocię. Uściskała ich mocno, po czym idąc niewielkim
korytarzem, weszła do salonu, który połączony został z kuchnią. Naprzeciw wejścia
znajdowała się jasnozielona kanapa, fotel, który idealnie był ustawiony na
wprost telewizora, znajdującego się po lewej stronie razem ze wstawionymi
oknami za sprzętem. Całe pomieszczenie zostało pomalowane pistacjową farbą.
- Czego się napijesz? – spytała ją siostra, a ona od
razu poprosiła o sok. Gwen weszła do kuchni, która ozdobiona została
seledynowymi meblami oraz białymi płytkami. Podeszła do lodówki i wyciągnęła z
niego karton z pomarańczowym miąższem, po czym nalała napój do dwóch szklanek.
- Gwen, mam ci coś ważnego do powiedzenia – odezwała
się, kiedy kobieta usiadła obok niej na kanapie i podała jej sok. – Wczoraj na
przyjęciu poznałam kogoś, a dzisiaj w Central Parku spotkałam go ponownie
i zaproponował, abyś się spotkali.
- To cudownie – uradowała się. – Wreszcie zaczniesz
umawiać się na randki. Opowiadaj, jaki on jest.
- Lucas jest… wspaniały – rzekła podekscytowana, na co
Gwen uśmiechnęła się szeroko. – Nie wiem czemu tak się dzieje, ale gdy on jest
w pobliżu, moje serce zaczyna wariować. A jego orzechowe oczy...
- Oj, siostrzyczko, wydaje mi się, że ktoś tu się zakochał
od pierwszego wejrzenia – oznajmiła, uśmiechając się do niej cwanie.
- Gwen, pomóż mi, bo nie wiem, czy mówić mu na pierwszej randce o przeszczepie. Co, jeśli dowie się o tym, odtrąci mnie, jak inni
faceci?
Liczyła na to, że siostra poradzi jej coś w tej kwestii,
bo sama gubiła się już w tym wszystkim. Nie chciała zostać odtrącana od
mężczyzny, który strasznie jej się podobał, w którym prawdopodobnie się
zakochała, czego nie chciała Lucasowi pokazać na pierwszym ich spotkaniu.
- Selino, najlepiej będzie jeśli przemilczysz na jakiś
czas tę sprawę. Jeśli zobaczysz, że Lucas to naprawdę ten i będziesz wiedzieć,
że i jemu zależy na tobie, to wtedy mu powiesz.
Gdy usłyszała wypowiedź Gwen, przytuliła ją mocno do
siebie. W sumie to tylko potwierdziła słowa Seliny, sama miała taką myśl,
jednak chciała w stu procentach dowiedzieć się, czy jej pomysł nie był zły.
Następne godziny upłynęły im w radosnej atmosferze.
Selina opowiadała ze szczegółami siostrze o dwóch, krótkich spotkaniach z
Lucasem. W czasie ich rozmowy, z pracy wrócił Nick. Przywitał się ze swoją
żoną i szwagierką, a później wziął dzieciaki na górę, aby się z nimi pobawić.
Kiedy dochodziła godzina dziesiąta wieczór, mąż Gwen
zaoferował Selinie, że podwiezie ją do domu. O tej porze na nowojorskich
ulicach było niebezpiecznie, dlatego nie pozwolili jej, aby sama musiała
przechadzać się po tych ciemnych alejach. Podziękowała Nickowi za podwózkę i
pożegnała się z nim, życząc im dobrej nocy. Rodzice rudowłosej już spali, więc
starała się być cicho, by ich przypadkiem nie obudzić.
Cały czas myślała o tym, co dzisiaj się wydarzyło. Tyle
bólu ją spotkało, a teraz miała szansę na normalne życie, gdzie mogła spotykać się
z mężczyznami… a raczej z jednym mężczyzną. Pragnęła tak bardzo, aby
ułożyło jej się z Lucasem. Nie wiedziała, jaki on jest, dopiero co go poznała,
jednak w głębi duszy czuła, że Lucas to wyjątkowy facet. Chciała także
dowiedzieć się, czy i on czuje to samo co ona, dlatego wierzyła głęboko, że
mężczyzna powiedział prawdę i zadzwoni do niej, aby umówić się na ich pierwszą
randkę.
~*~
Mam nadzieje, że rozdział Wam się podobał, bo ja mam mieszane uczucia, jak zawsze. Już od razu mówię, że w następnym rozdziale jeszcze nie będzie spotkania Seliny i Lucasa, będzie to opisane w dziesiątym rozdziale, który jest już skończony. A kiedy dziewiąty rozdział? Możliwe, że pod koniec sierpnia.
Zalogowałam się na Lubimy Czytać. Jaenelle zachęciła mnie tą stroną, jest naprawdę bardzo fajna i ciekawa. Jeśli ktoś pasjonuje się książkami, to warto się tam zalogować.
A te upały są naprawdę nie do zniesienia i przez to się rozleniwiłam. Dobrze, że dzisiaj w nocy trochę popadało.
Pozdrawiam, Dusia.
Przeczytałam jak na razie prolog i dwa pierwsze rozdziały i spodobało mi się :)
OdpowiedzUsuńBędę odwiedzać.
Przeczytałam ^^.
OdpowiedzUsuńA mi się podobał ten rozdział. Nie mam nic do zarzucenia. Cieszę się, że dałaś perspektywy obydwojga bohaterów i choć jeszcze się nie spotkali, to jednak każde z nich myśli o tym drugim. Może nie są zakochani, ale mam dziwne wrażenie, że każde czuje pewną fascynację tą drugą osobą i zastanawia się, jak wypadnie ich spotkanie. W końcu oboje byli po przejściach i pragnęli normalności. Lucas stracił ukochaną, po czym ciężko było mu się pozbierać, i w dodatku matka znowu chce, żeby wrócił do normy... W sumie jej się nie dziwię, może jest oschła i wymagająca, ale miałam wrażenie, że zależy jej na synu, choć okazuje to w specyficzny sposób. Z kolei Selina też miała trudne życie i zapewne większość mężczyzn, z jakimi miała do czynienia, nie potrafiła zaakceptować jej choroby. Ale dobrze, że dziewczyna ma takie oparcie w Gwen... Wgl pisałam, że fajne imię?
No i było znowu troszkę NY, wiesz, że zawsze się cieszę, jak gdzieś widzę choć minimalną wzmiankę o NY.
Jest też sporo opisów, więcej niż było w pierwszej wersji Tajemnic czy choćby w początkowych rozdziałach twoich ff.
Naprawdę fajnie się czytało, i dzięki za zaproszenie do znajomych na lubimyczytać ^^. Też założyłam tam konto zaledwie parę dni temu, ale fajna sprawa, tylko teraz przypomnieć sobie, jakie książki czytałam, ha xD.
Kurcze, to jakiś cud, że jestem tutaj tak szybko, zaledwie dzień po dodaniu rozdziału.
OdpowiedzUsuń"Dobrze, że dzisiaj w nocy trochę popadało." - hahaha, u mnie tej nocy, o której piszesz nie padało trochę. Padało bardzo trochę ;D Jak raz grzmotnęło nad moim domem, to po raz pierwszy mogę powiedzieć, że zerwałam się z łóżka ;D
Co do rozdziału to jakiś taki krótkawy. Krótkawy, ale całkiem przyjemny do czytania. Myślałam, że już teraz Lucas zadzwoni do Seliny, a tu klapa. Swoją drogą ciekawa jestem, gdzie ją zabierze. Pewne będzie bardzo romantycznie i tak, hm, magicznie. Może znajdzie jakąś restaurację na samym szczycie wieżowca, wynajmie muzyków i wspólnie będą podziwiali nocne miasto z lotu ptaka. Albo to nie będzie restauracja, ale może po prostu dach jakiegoś wysokiego budynku. Będzie kameralnie i tak... ahhh. No nie wiem.
Kurcze, nie mogę doczekać się reakcji Lucasa na wieść, że Selina ma serce jego zmarłej narzeczonej. Kurcze, to jest przeznaczenie, że oni się spotkali. Camille i Lucas musieli się bardzo, bardzo, bardzo kochać, że nawet po śmierci dziewczyny można powiedzieć, że jako tako się odnaleźli. Niesamowite!
Kliknęłam f ileś i wszystko mi zniknęło, wobec tego do komentarza podejście drugie (dobrze, że wtedy nie napisałam aż tak dużo, bo bym pewnie kolejną próbę odłożyła na potem).
OdpowiedzUsuńRozdział był bardzo przyjemny i nawet początek pozytywnie mnie zaskoczył, gdyż po poprzednim miałam mieszane uczucia co do przebiegu wizyty matki u syna. A tu okazało się, że była to najnormalniejsza, pozytywna wizyta. Może nie licząc tego jej sprzątania, bo w końcu nie każdy lubi jak mu ktoś wciska się tam, gdzie nie ma, bo w końcu własny dom to taka prywatna oaza, gdzie nie chce się, aby inni dyktowali swoje warunki. Dobrze, że matka uwierzyła mu na słowo, bo dzięki temu może nieco odetchnąć i postępować po swojemu.
Natomiast fragment o Selinie bardzo pozytywny. Widać, że dziewczyna niezmiernie się cieszy na myśl o kolejnym spotkaniu z Lucasem. I dobrze, że poszła poradzić się siostry, bo wyskakiwanie z tą operacją i tym wszystkim na pierwszej randce nie byłoby dobrym pomysłem, a nawet mogłoby być źle odebrane. A tak na wszystko przyjdzie odpowiedni czas.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dotarłam do końca i jestem zaskoczona, że to już 8 rozdział. Akcja toczy się naprawdę powoli, a ja tego kompletnie nie odczuwam. Chociaż liczyłam, że dojdzie między nimi do tego spotkania. Uwielbiam czytać o tego typu rzeczach.
OdpowiedzUsuńWidzę, że matka Lucasa nie przestaje się nim zajmować. Ale tak jak on sam to stwierdził: trochę za późno na to. Jest już dorosłym mężczyzną, mamy potrzebował jak był małym dzieckiem. Wiadomo, stracił teraz swoją narzeczoną, jednak pozbierał się. Jakoś, ale to zrobił. I właściwie, już umówił się na randkę z inną dziewczyną. Mam tylko nadzieję, że nie będą rozmawiali o Camille, bo to już by była przesada.
Cieszę się, że Selina jest nareszcie szczęśliwa. Nie ukrywam, że miło jest o tym czytać. Przez sam początek cierpiała, nie wiedziała czy doczeka kolejnego dnia. A tu proszę, czyta książki, umawia się z mężczyzną, którego dopiero co poznała. Chociaż będąc na jej miejscu wolałabym wybadać grunt i upewnić się, że nie jest żadnym, ekhm... Dobra, to moja paranoja związana z realnym życiem.
Nie wiem, co planujesz na następny rozdział, mam nadzieję, że jednak pojawi się w miarę szybko.
Pozdrawiam serdecznie.
Hm, nie wiem dlaczego tak się stało ;<
UsuńRobiłam wszystko jak zwykle, ale najwidoczniej blogspot też nie jest idealny.
Nadrabiam zaległości i udało mi się dotrzeć do Ciebie.
OdpowiedzUsuńWystarczy, że nie ma człowieka kilka dni i tyle rozdziałów u wielu blogów;)
W końcu sie doczekałam na rozdział u Ciebie.
Wiesz, że kochana coraz bardziej lubię to opowiadanie?
Nie wiem dlaczego.
Być może jego nastrój sprawia, że czyta się naprawdę pryzjemnie.
Czyżby Selina zaczynała czuć coś do Lucasa?
Mam nadzieję, że to wyjdzie jej na dobre, chociaz on chyba nie do końca jest gotowy na nowy związek.
Mam jednak nadzieję, że w żaden sposób jej nie zrani.
Nie mogę sie doczekać ich spotkania.
Aby niezbyt długo.
Coś czuje, że jeszcze zaskoczysz nas czymś miłym.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie i czekam na nn;)
p.s.
założyłam nowe opowiadanie potterowskie, gdzie w życie wcieliłam całkiem nową postać.
Być może Cię zainteresuje (póki co kompletny brak pomysłów na Dekalog, ale staram się nad nim pracować).
zapraszam na : http://wybranka-losu.blogspot.com!!
Matka Lucasa jest naprawdę zimną i apodyktyczną kobietą. Na siłę się wciska z butami, a tak naprawdę to nie czyni temu chłopakowi nic dobrego. To wręcz narzucanie... Z tym pouczeniem może nie przesadziła, ale teraz to dorosły mężczyzna, a nie szczyl. No i zasmucił mnie wątek, że jego mama dawnymi czasy tylko wymagała od syna, nie dając nic w zamian. Lubię ambitne dzieci, nie znoszę za to ambitnych rodziców względem pociech.
OdpowiedzUsuńCzuję, że spotkanie Seliny i Lucasa przebiegnie miło i uroczo. Oboje są sobą zafascynowani i między nimi jest chemia. Ale co tu się dziwić, skoro Selina ma serce jego umarłej ukochanej? Myślę, że nieprędko wyjawisz ten sekret Lucasowi, a nawet jeśli, to Lucas przecież nie musi wiedzieć, iż to serce Camile. Bardzo podobają mi się Twoje rozdziały, są krótkie i przyjemne. Pozdrawiam ;*
Cześć :)
OdpowiedzUsuńWreszcie dotarłam, wybacz zwłokę , ale ja już też mam dosc tych wiecznych upałów i nic mi się nie chce :/
Rozdział bardzo przyjemny w czytaniu :D
Kurczaczki, Lucas serio musiał zaciać zęby, żeby się nie odezwać . Ja to bym już dawno wszystko wygranęła takiej nadopiekunczej mamusi. Ale w sumie dzięki niej nie jest marginesem społecznym :) xd
Nie dziwię się Selinie , że już się nie może doczekać, kiedy w końcu mężczyzna do nie zadzwoni ;)
To takie słodkie ^^
Bardzo fajnie opisałaś rozmowę sióstr. Widać, że Gwen bardzo ją wspiera :)
Jezu, deszczu przybądź ! Może w końcu zacznę pisać sensowne komentarze -.-
Czekam na kolejny rozdział, życzę weny i pozdrawiam ^^
PS. Jeszcze słówko w sprawie tego Twojego Betowania. A zresztą może nie. Podam Ci swoje gg i e-mail i jeśli byś mogła to skontaktuj się ze mną, jak najszybciej :)
GG: 46108216
E-mail: melodial@wp.pl
pomylune@wp.pl
Na który mail Ci wygodniej:)
Badum badum Lady Spark nadrabia zaległości. Matko ile tego wszystkiego mam to, aż strach myśleć. nie pomaga myśl, że zbliża się weekend, bo wtedy zazwyczaj pojawiają się nowe rozdziały :). Wracając do tego opowiadania to miałam trochę do nadrobienia, ale wcale nie żałuję. Przyznam się szczerze, że gdy opisywałaś pogrzeb Camile oraz scenę gdy Lucas spotyka się z jej mamą na cmentarzu miałam łzy w oczach. Pięknie to wtedy opisałaś. Przyznam też, że lepiej mi się czyta gdy piszesz z perspektywy Lucasa niż Seliny, ale myślę, że to kwestia tego iż sama przyznajesz, że opisując to co on myśli też czujesz się lepiej. Matko jeśli nic z tego zdania nie zrozumiałaś, to strasznie przepraszam, ale plotę już totalne bzdury.
OdpowiedzUsuńPatrzac na szablon to wiesz co? Pomyślałam sobie, że gdyby to była książka to dokładnie tak powinna wyglądać okładka. Idealnie.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział,
Lady Spark :)
cieszę się razem z Seliną, że idzie na randkę z Lucasem :) ciekawa jestem co planujesz na tym wspólnym wypadzie.
OdpowiedzUsuńAle nie zgadzam się z siostrą dziewczyny. uważam, że im wcześniej powie mężczyźnie o przeszczepie tym lepiej. no ale wiadomo, że to Ty pociągasz za sznureczki tego opowiadania ^^
No a matka Lucasa to jakiś wrzód na tyłku. Boże... coś czuję, że ona najwięcej zmartwień przysporzy Selinie.
Przepraszam że tak krótko, ale ostatnio mam malutko czasu...
pozdrawiam!
Gratuluję Selinie. Wreszcie wyrwała Lucasa :))
OdpowiedzUsuńPrzeczuwam, że na tej ich randce coś się wydarzy. Nie wiem do końca, czy będzie to coś złego czy dobrego, ale coś na pewno. :))
Gdy doszłam do fragmentu, gdzie siostry ze sobą rozmawiają, nie mogłam zgodzić się z Sel. Gwen ma racje, niech Sel jeszcze trochę poczeka, zanim mu powie o przeszczepie. To mogłoby Lucasa odstraszyć, a tego byśmy nie chcieli. xDD
Cóż, ogólnie to rozdział mi się podobał. Czytało się bardzo przyjemnie.
Pozdrawiam serdecznie, Conssye.
http://wyboje-zycia.blogspot.com/
Na dniach powinnam nadrobić opowiadanie i z góry chce cię przeprosić za to, że nie było mnie tu od początku ;/ Mi samej jakoś tak źle z tego powodu, ale do końca wakacji na 100 % nadrobię i zostawię jakiś dobry komentarz, a później już będę regularnie ;) Dodaję się do obserwowanych i życzę ci weny ;*
OdpowiedzUsuńTrafiłąm na towjego bloga przez przypadek, choć może to nie był przypadek? Bo bardzo mi się podoba twoje opowiadanie. Świetnie wszystko opisujesz, potrafisz się wczuć w swoich bohaterów. Muszę nadrobić pozostałe rozdziały, ale jesli są takie jak ten, to pewnie nie odejdę od komputera zanim nie przepadam wszystkim. Już polubiłam mamę Lucasa. Moja też się zawsze się o mnie marwti, ale takie już pewnie wszystkie mamy są :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na coś całkiem innego. Byłabym ciekawa co o tym sądzisz :)
wszystko-za-wszystko.blogspot.com
Na początek muszę powiedzieć Ci, że jest to jedyne opowiadanie, które mnie zaciekawiło, wychodzące poza One Direction i takie tam. Do tej pory się ograniczałam i aż żałuję, że nie trafiłam tutaj wcześniej. Jednak dobrze się stało. Styl pisania jest bardzo ciekawy, a sama historia zapiera dech w piersiach. Selina ma szczęście, że udało jej się umówić z Lucasem, już jestem ciekawa jak to będzie wyglądało. ; )
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w dalszym tworzeniu.
http://simul-aeternum.blogspot.com/