Mimo tak wielu granic
I tak będę z tobą
Mimo tylu nieznanych
I tak będę z tobą
LemOn – Będę z tobą
I tak będę z tobą
Mimo tylu nieznanych
I tak będę z tobą
LemOn – Będę z tobą
21
listopada 2012 rok. Środa.
Lucas nie sądził, że
kiedykolwiek stanie przed takim wyborem. To wszystko wydawało mu się jakimś
niezwykłym snem. Miał jeszcze nadzieje, że się z niego obudzi i będzie tak jak
dawniej, jednakże uświadomił sobie, że to była rzeczywistość. Przespał się z
tym wszystkim i doszedł do wniosku, że pragnie resztę życia spędzić z Seliną.
To musiało być przeznaczenie, innego wytłumaczenia nie posiadał. Thomas dał mu
do myślenia, to serce zawsze będzie należeć do niego, i tylko do niego. Gdyby
tak się nie stało, nie spotkałby tej cudownej, rudowłosej kobiety na swojej drodze.
Wbrew pozorom cieszył się, że mógł doświadczyć coś tak niebywałego. Kochał
Selinę, toteż nie zamierzał jej stracić. Nie darowałby sobie, gdyby utracił
drugą szansę na miłość.
Postanowił pojechać do mieszkania Simmons, by szczerze z
nią porozmawiać. Dla Lucasa to nie miało znaczenia, że Selina ma w sobie
cząstkę Camile. Nie chciał, aby to zdarzenie przekreśliło całkowicie tego, co
zaszło między nimi. Pragnął jej, do tej pory nie może wymazać z pamięci tamtej
wspólnej spędzonej nocy. To przy niej chciał budzić się każdego ranka. Poświęcić
resztę swojego życia, aby móc ją w pełni uszczęśliwić.
Westchnął głęboko, po czym zapukał do drzwi państwa Simmonsów.
Chwilkę musiał poczekać nim Maximilian stanął w progu i uśmiechnął się do niego
pogodnie. Zaprosił go do środka, jak tylko spytał, czy mógłby wejść i
porozmawiać. Zauważył w mieszkaniu Gwen, która w obecnej chwili rozmawiała ze
swoją rodzicielką, ale gdy kobiety zobaczyły mężczyznę, przerwały dyskusje. Najbardziej
jednak zmartwił go fakt, że nie było tutaj Seliny. Zaczął się denerwować,
ponieważ zauważył na twarzach mieszkańców domu lekki niepokój.
- Przyszedłeś do Seliny? – odezwała się po krótkiej
chwili Gwen. Podeszła do Lucasa i stanęła naprzeciwko niego.
- Tak – wymamrotał. – Mógłbym z nią porozmawiać?
- Raczej to nie będzie możliwe – rzekła, a Lucas już
miał wrażenie, że spada w otchłań przepaści. – Udało mi się na dzisiaj
zarezerwować dla niej bilet do Paryża. Wyjechała, aby nie wywoływać wspomnień.
Uznała, że tak będzie lepiej.
- To się myliła – wydusił, chcąc za wszelką cenę
pohamować łzy, które jak na złość znalazły się w jego oczach. Tak, spadał coraz
to niżej. – Nic nie będzie dobrze, jeśli w moim życiu jej zabraknie. Brakuje mi
Camile, nic na to nie poradzę, ale… tęsknię za Seliną. Nie chcę, aby to, co
zdarzyło się między nami, tak po prostu się skończyło. Nie zniósłbym tego.
Zapadło milczenie. Siostra Seliny bacznie mu się
przyglądała, chcąc zapewne upewnić się, czy to co mówił było prawdą. Lucas nie
miał czego ukrywać. Wyznał, to co czuje z głębi serca i żywił nadzieje, że
kobieta to zauważyła.
- Kochasz ją? – zapytała, przerywając tę niezręczną
ciszę.
- Tak – przytaknął, na co Gwen uśmiechnęła się szeroko.
- Dobrze, w takim razie… Selina ma samolot do Paryża za
półtorej godziny. Jeżeli jeszcze zdążysz ją zatrzymać na lotnisku…
- Dzięki – przewał kobiecie. Nawet nie wiedziała, ile znaczyły
dla niego te słowa. Myślał, że już będzie musiał jechać do Paryża, aby tam ją odnaleźć.
Zrobiłby to, gdyby nie miał innego wyjścia, jednakże los znów się do niego
uśmiechnął. Dostał szanse na odzyskanie Seliny i powiedzenia jej, jak bardzo ją
kocha. Czuł, jak powoli odbijał się od dna i z powrotem unosi się do góry.
- Będziesz mi winny pieniądze za bilet! – zawołała
wesoło McKangen, kiedy Johnson wychodził z mieszkania. Odparł z uśmiechem na
ustach, że wszystko odda jej co do centa.
Opuścił budynek w błyskawicznym tempie. Wkroczył do
swojego samochodu i z piskiem opon wtargnął na jezdnie, kierując się na
pobliskie lotnisko, które znajdowało się w Queens. Przeczuwał, że to właśnie
stamtąd Selina będzie chciała polecieć do Paryża. Lucas zamierzał ją zatrzymać,
pomimo iż dla kobiety polecenie do tego kraju było największym marzeniem. Przysiągł
sobie, że kiedyś razem tam pojadą. Zamierzał jej o tym powiedzieć.
Na jego liczniku prędkość przekraczała ponad setkę. Nie
było żadnych korków na ulicy, więc pozwolił sobie na takie szaleństwo. Musiał
mieć dzisiaj niebywałe szczęście, że mógł dodać gazu w tej właśnie chwili, bez
żadnego zamartwiania się, że nie przywali w jakieś auto, bo jak wiadomo, ulice
w Nowym Jorku zawsze są zawalone samochodami niczym kolejka w sklepie, która
ogłosiła wyprzedaż.
Kiedy dojechał na miejsce, wbiegł do środka,
przeciskając się przez tłum śpieszących się ludzi. Teraz szczęście zmalało, bo
za każdym razem, gdy chciał przejść, nie chcący każdego popychał, przez co
słyszał różne przekleństwa kierowane w jego stronę, jak on w ogóle łaził. Lucas
się jednak tym nie przejmował, dla niego najważniejsze było to, aby znaleźć w
tym ścisku swoją ukochaną.
Spojrzał na tablice odlotów. Zorientował się, że
samolot z Nowego Jorku do Paryża wystartuje za niecałą godzinę. Po chwili także
usłyszał kobiecy dźwięk, wydobywający się z głośników, który oznajmiał, żeby
pasażerowie tego lotu proszeni są do wejścia na bramkę w sektorze B. Johnson
znał to lotnisko, wielokrotnie już podróżował samolotami, toteż nie musiał się
nikogo pytać, gdzie ów bramka się znajduje. Popędził tam szybko, modląc się w
duchu, aby złapał Selinę jeszcze przed kontrolą bagażu. Później już będzie za
późno i straci swoją szansę na rozmowę z kobietą.
Pędząc przez ten tłum, aby tylko zatrzymać ukochaną,
miał wrażenie, że znajduje się w scenie z jakiegoś filmu romantycznego. Bohater
zawsze w ostatecznej chwili przychodził na miejsce i wszystko kończyło się
szczęśliwym zakończeniem. Johnson pragnął, żeby i to zakończenie okazało się
równie szczęśliwie oraz w porę zatrzyma Selinę przy swoim boku.
Kiedy znalazł się w sektorze B, zaczął się rozglądać na
wszystkie boki, aby tylko dostrzec rudą czuprynę kobiety. Kamień spadł mu z
serca, gdy jego wzrok stanął na Selinie, która za parę minut miała przekroczyć bramkę.
W tej właśnie chwili zaczął wierzyć, że nierealne zdarzenia czasami stawały się
realne. Dziękował Bogu, że nie pozwolił jej odlecieć do Paryża.
- Selina! – wykrzyknął imię ukochanej, jednakże nie
odwróciła się do niego zbyt zajęta wkładaniem bagażu na taśmę. Potrącił znów
parę osób, aby móc się przybliżyć, po czym ponowił próbę. – Selina! Zaczekaj!
Kobieta, jak tylko go usłyszała, skupiła na nim swój
wzrok. Była totalnie zaskoczona jego obecnością. Lucas dotarł do Seliny i od
razu wyjął z powrotem jej bagaż z taśmy, po czym wziął Simmons za rękę,
oddalają ją od bramki.
- Lucasie, co ty tutaj robisz? – spytała zaskoczona.
- Selino, błagam cię, nie leć – odezwał się, spoglądając
w jej zielone tęczówki. – Nie chcę, abyś mnie zostawiała.
- Ja nie chce, by to wydarzenie…
- To nie ma dla mnie żadnego znaczenia – przerwał
kobiecie. – Przemyślałem to wszystko i doszedłem do wniosku, że nie mogę ciebie
stracić. Kocham cię, rozumiesz – odparł, kładąc dłonie na jej policzkach. W
oczach Seliny dostrzegł łzy. – Kocham cię i nie zamierzam stracić po raz
kolejny osoby, na której mi bardzo zależy. Błagam cię, nie leć teraz do Paryża,
obiecuję ci, że kiedyś tam razem pojedziemy. Proszę, zostań ze mną.
- Kochasz mnie? – wydusiła z siebie, a jej łzy
wydostały się na zewnątrz. Lucas szybko je wytarł, po czym kiwnął głową na
znak, że to co powiedział, było całkowitą prawdą. – Ja też cię kocham, Lucasie.
Słowa kobiety diametralnie na niego podziałały. Pocałował
ją w usta, najpierw delikatnie, a po chwili pocałunek stał się głębszy i
zmysłowy. Lucas zatracił się w tej chwili. Nie przejmował się obecnymi ludzi,
którzy patrzyli na nich z wielką radością, gdzie co po niektórzy klaskali i gwizdali.
Dla niego w tym momencie najważniejsza była ona.
Selina nie mogła uwierzyć w to szczęście, które ją
spotkało. Myślała, że znajduje się w krainie snu, ale Lucas był taki prawdziwy,
że musiała uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Czuła jego ciepłe
wargi na ustach, jego dłonie, które obejmowały ją w pasie. Gdzieś w swojej
podświadomości marzyła o tym, aby pojawił się na lotnisku i powiedział, żeby
nigdzie nie jechała, że ją kocha, jednakże była przekonana, że takie momenty
mogła zobaczyć jedynie w filmach. A teraz, znajdowała się w bajce i musiała w
końcu uwierzyć, że istnieje coś takiego jak przeznaczenie.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo cieszę się, że
zdążyłem – westchnął, ledwo powstrzymując łzy szczęścia. Nie wstydził się ich,
bo to świadczyło jedynie o tym, że kochał Selinę prawdziwie, z całego serca.
Niespodziewanie wziął od Seliny bilet, który cały czas
trzymała w ręku, po czym potargał go na drobne kawałki, wyrzucając go do
najbliższego śmietnika. Simmons spoglądała na Johnsona z wielkim uśmiechem na
twarzy pomieszany z nutką dezorientacji.
- Nie martw się – potrząsnął głową. – Obiecałem Gwen,
że zwrócę jej koszty za bilet. A do Paryża pojedziemy, razem – dodał, unosząc
kąciki ust do góry.
- Jesteś… naprawdę nieprzewidywalny – uśmiechnęła się.
- Selino, jesteśmy niedaleko pewnego miejsca – odparł,
biorąc ją za rękę. Wziął jej walizkę i powolnym krokiem wychodzili z tego
tłumu. – Chciałbym, abyśmy teraz tam pojechali i z kimś się spotkała.
- Gdzie chcesz mnie zabrać? – zapytała. Nie ukrywała,
iż była naprawdę zaskoczona tym, co usłyszała.
- Nie powiem – uśmiechnął się cwanie. – Przekonasz się
na miejscu.
Selina dalej już nie dyskutowała. Nawet ucieszyła się z
tego powodu, że Lucas ponownie przyszykował dla niej jakąś niespodziankę.
Jednak kiedy coraz bardziej o tym myślała, zastanawiała się z kim mężczyzna
chce ją zapoznać. Z całych sił powstrzymywała się od zapytania go, by jednak
ujawnił tożsamość osoby, z którą chciał, żeby kobieta się zapoznała. Pomimo iż
bardzo uwielbiała niespodzianki, to jednak tym razem ciekawość zżerała ją od
środka.
Lucas cały czas miał spokojny wyraz twarzy. Wierzył, że
to spotkanie dla Seliny będzie bardzo ważne, tak jak i dla tych osób, z którymi
chciał ją zapoznać. Czuł w głębi duszy, że dobrze postępuje. Doszedł do wniosku,
że jego dotychczasowe decyzje są dobre, dlatego szedł na żywioł.
Przyjechali na ulicę, która znajdowała się parę
przecznic dalej od lotniska. Była to spokojna okolica w Queens, w której
budynki zostały wykonane z brunatnego marmuru i ustawione blisko siebie. Lucas
zatrzymał samochód obok domu mieszkalnego z numerem dwieście czterdzieści pięć.
Jak tylko wziął Selinę za rękę, weszli powolnym krokiem na schody, stojąc obok
drzwi.
Lucas spojrzał na Selinę. Dostrzegł w jej oczach
zaciekawienie, ale pomieszane z lekkim niepokojem. Przeczuwał, że bardzo była
ciekawa, z kim chce ją zapoznać. Aby dodać jej otuchy, pocałował dłoń kobiety,
posyłając Selinie uśmiech, który świadczył o tym, aby się nie denerwowała.
Simmons wzięła głęboki wdech i wypościła powoli powietrze z ust.
Johnson nacisnął na dzwonek, który znajdował się po
lewej stronie. Po chwili usłyszeli kroki, po czym w progu stanęła Danielle.
Uśmiechnęła się na widok Lucasa, jednakże wyraz jej twarzy zmienił się w lekkie
zaciekawienie, gdy spojrzała na Selinę. Do niej dołączył także Thomas, zapewne
pragnął dowiedzieć się, kto zawitał do ich domu. Mężczyzna również
zaintrygowany był gościem Lucasa.
- Pozwólcie, że kogoś wam przedstawię – odezwał się po
krótkiej chwili. – To jest Selina. Kobieta, która odmieniła moje życie. – Gdy
to powiedział, państwo Smith uśmiechnęli się szeroko, patrząc na osobę, która w
swoim ciele miała część ich córki. – Selino, poznaj proszę rodziców Camile.
Simmons zamarła, jak tylko usłyszała, kim są ci ludzie.
Wiele razy zastanawiała się, jak wyglądają bliscy jej dawcy. Teraz stała przed
nimi i nie wiedziała, co w danej chwili powiedzieć. To była przemiła
niespodzianka, Lucas spisał się na medal.
Danielle pierwsza ruszyła się z miejsca i objęła ją
serdecznie, a z jej ust wydobył się cichy szloch. Kobieta była przeszczęśliwa,
że mogła poznać osobę, która dzięki Camile mogła cieszyć się życiem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam cię poznać –
odezwała się Danielle. – Kiedy Thomas mi powiedział, że ty masz serce naszej
córki, niemal serce mi się uradowało.
- Mi także państwa miło poznać – wydusiła, a w jej
oczach pojawiły się łzy radości.
- Chodzie do środka – rzekła pani Smith. – Muszę cię
bliżej poznać.
Simmons była zachwycona tym, że mogła poznać ludzi,
dzięki którym mogła żyć. Johnson sprawił jej ogromną radość z tego powodu.
W tej właśnie chwili obydwoje nabrali pewności, że to
pamięć jej serca sprawiła, że Lucas i Selina odnaleźli się na tej samej drodze.
To musiało być przeznaczenie.
~*~
I mamy ostatni rozdział. Pisało mi się go fajnie, a nawet zakręciła się u mnie łza w oku, gdy zmierzałam ku końcowi. Mam nadzieje, że i Wam spodobało się zakończenie. Raczej w tym opowiadaniu musiał być happy end.
Mam zjazd 24 listopada i wrócę dość późno, pech tak chciał, niestety. Dlatego postaram się przygotować Epilog na tygodniu, aby w niedziele wejść rano i tylko kliknąć "opublikuj". Myślę, że tak będzie w porządku.
Ostatnio przyszła moda na zwiastuny blogów. Tak więc jeśli ktoś by chciał jakiś zamówić, to zapraszam tutaj -> Dolina Zwiastunów. Dziewczyny dopiero tam zaczynają, dlatego z pewnością ucieszą się, jak pod postem znajdzie się jakieś zamówienie na zwiastun.
Mam zjazd 24 listopada i wrócę dość późno, pech tak chciał, niestety. Dlatego postaram się przygotować Epilog na tygodniu, aby w niedziele wejść rano i tylko kliknąć "opublikuj". Myślę, że tak będzie w porządku.
Ostatnio przyszła moda na zwiastuny blogów. Tak więc jeśli ktoś by chciał jakiś zamówić, to zapraszam tutaj -> Dolina Zwiastunów. Dziewczyny dopiero tam zaczynają, dlatego z pewnością ucieszą się, jak pod postem znajdzie się jakieś zamówienie na zwiastun.
Dziękuję Ci za ten rozdział! Jest nie tylko wzruszający - ja też czułam łzy w oczach czytając go, ale daje nadzieję i wiarę w lepsze jutro :) Nie umiem sobie wyobrazić, żeby przygody Seliny i Lucsa skończyły się inaczej :) Teraz pozostaje mi tylko czekać na epilog i ostateczne zakończenie tej histori. Nie ukrywam, że mam kilka scenariuszy, które moją zakończyć tą opowieść, więc tym bardziej nie mogę się doczekać jak Ty to zakończysz ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że czytam Twoją historię od samego początku, ale nie komentuję, bo nie bardzo wiec co napisać. Teraz jednak stwierdziłam, że powinnam powiedzieć kilka słów, a przede wszystkim DZIĘKUJE, za taką optymistyczną i pełną miłości i nadzieji opowieść ;)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na koleją historię Twojego autorstwa ;*
O kurczę :)
OdpowiedzUsuńTo jeden z nielicznych blogów, gdzie dotrwałam niemal do końca. Niemal, bo jeszcze przed nami epilog i dopiero wtedy krzyknę hurra.
Wiedziałam, że będzie happy end i Lucas nie pozwoli odejść Selinie. Chociaż jak zaczęłam czytać ten rozdział to wmówiłam sobie, że on też poleci do Paryża i spędzą tam miło czas razem. Ale zaskoczyłaś mnie tym, że Lucas zabrał ją do rodziców Camille. Ten facet naprawdę jest perłą w morzu, bo takich nie ma w realnym świecie. I o dziwo, rodzice Camille nie zatrzasnęli im drzwi przed nosem. Większość rodziców miałaby za złe Lucasowi za to, że przyprowadził im dziewczynę mającą cząstkę ich córki. Chociaż z drugiej strony to piękne, że nie zamknęli się w sobie i chcą pielęgnować pamięć o córce.
Lotnisko JFK to miejsce, z którego odbywają się loty międzykontynentalne i państwowe, więc raczej trudno by było, gdyby Selina chciała lecieć z drugiego, mniejszego lotniska gdziekolwiek. A więc nie najbliższe, a jedyne :))
Wielka szkoda, że to już koniec losów bohaterów. Dobra, jeszcze epilog. Ale jako czytelniczka od pierwszego rozdziału zżyłam się z bohaterami i trudno będzie się pogodzić, że mimo końca historii oni będą żyli długo i szczęśliwe :) Jednak o tym w przyszłym komentarzu.
Pozdrawiam serdecznie.
Ostatni rozdział był naprawdę poruszający. A skoro nawet ja, osoba raczej wycofana i chłodna, która nigdy nie ryczała na żadnym filmie, doszłam do takiego wniosku, to znaczy, że coś musi w tym być.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Lucas zdążył odnaleźć Selinę, zanim ta wyjechała, choć podejrzewam, że nawet gdyby to zrobiła, poleciałby tam za nią. Teraz przynajmniej oboje przekonali się, że im na sobie zależy. Najwyraźniej tak to się miało skończyć. Może faktycznie to pamięć serca Camile zbliżyła ich ku sobie i sprawiła, że się w ogóle spotkali i poznali?
Scena na lotnisku była bardzo ładna i przyjemna, podobnie jak i spotkanie z rodzicami Camile. To może być ważne dla Seliny, porozmawiać z osobami, dzięki którym mogła dalej żyć, no i miło, że oni ją tak dobrze przyjęli i nie skreślili jej (bo przecież na pewno pamiętali o córce i woleliby, żeby nadal żyła, ale przynajmniej mają świadomość, że dzięki niej ktoś inny może żyć).
Naprawdę fajne to zakończenie. Teraz jeszcze tylko czekać na epilog :)).
Aj rozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie na takie zakończenie liczyłam.
Lucas i Selina są razem to cudowne.
Nie spodziewałam się że tak będzie i jestem naprawdę poruszona.
Do samego końca trzymałaś nas w napięciu.
Na całe szczęście może być naprawdę szczęśliwa.
Sama osobiście jej zazdroszczę... w ogóle to opowiadanie jest tak niesamowicie realne.
Wbrew pozorom takich przypadków jest naprawdę dużo.
I nie mogę uwierzyć że to już koniec;(
Będzie mi brakowało tego opowiadania.
Jestes naprawdę wspaniała!